Kilkaset osób uczestniczyło we Wrocławiu w obchodach 76. rocznicy ludobójstwa na polskiej ludności dokonanego na dawnych Kresach RP przez ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN-UPA. Na Dolnym Śląsku mieszka najwięcej kresowian przesiedlonych ze Wschodu.
Sejm na mocy uchwały z lipca 2016 r. ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
Obok mieszkańców i rodzin kresowian w czwartek w obchodach we Wrocławiu uczestniczyli też parlamentarzyści, przedstawiciele władz regionalnych, kompania honorowa 10. Wrocławskiego Pułku Dowodzenia oraz reprezentanci licznych instytucji i służb.
Współorganizatorem obchodów było powstałe w 1992 r. we Wrocławiu Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów. Była to pierwsza w Polsce organizacja, która skupiała rodziny pomordowanych na Kresach Polaków. W 1999 r. staraniem stowarzyszenia odsłonięto we Wrocławiu pierwszy w Polsce pomnik mauzoleum ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN-UPA, dokonanych w latach 1939-47. Na Dolnym Śląsku mieszka ponad milion osób, które mają kresowe korzenie.
„Nasze stowarzyszenie skupiło osoby, które chciały doprowadzić do upamiętnienia ofiar tych strasznych, szowinistycznych zbrodni na Polakach, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów. Mimo trudności to się udało, świadczą o tym liczne pomniki i tablice w całym kraju oraz ustanowiony uchwałą Sejmu Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa” - powiedział wiceprezes stowarzyszenia Jan Szajner.
Podkreślił, że wiele udało się osiągnąć dzięki odpowiedniej polityce historycznej prowadzonej przez polskie państwo, ale wciąż jednym z zadań, jakie przed nim stoi, jest zadbanie, by ofiary zbrodni odzyskały swe miejsca pochówków.
"Wyzwaniem dla naszego państwa jest teraz to, by te miejsca pochówków pomordowanych przestały być anonimowe, by każda ofiara miała swój grób i krzyż. Przez wiele lat zbrodnia ludobójstwa na Kresach była przemilczana, obecnie czujemy wsparcie polskiego państwa. Chodzi teraz o to, by zabiegami dyplomatycznymi doprowadzić do poszukiwań grobów, ekshumacji i godnych pochówków” - mówił Szajner.
Szajner w swoim wystąpieniu nawiązał do sporu - trwającego między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. - wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach, do czego doszło w kwietniu 2017 r.
Wicemarszałek dolnośląski Marcin Krzyżanowski przypomniał, że Polacy byli bestialsko mordowani wyłącznie z powodu swej narodowości.
„Nasi rodacy byli mordowani tylko dlatego, że byli Polakami. Dlatego szczególnie chcę podziękować wszystkim tym osobom, którzy niosą pamięć o tym ludobójstwie, pamiętają o ofiarach i przypominają o ich strasznym losie” - powiedział Krzyżanowski.
Pod pomnikiem mauzoleum ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów odbył się apel poległych, a następnie w kościele pod wezwaniem NMP ks. bp Andrzej Siemieniewski odprawił za pomordowanych mszę świętą.
Kolejnym elementem obchodów jest otwarcie przed Dworcem Głównym PKP we Wrocławiu wystawy „Wołyń 1943. Wołają z grobów, których nie ma” zorganizowanej przez Oddziałowe Biuro Edukacji Narodowej IPN we Wrocławiu i PKP SA.
Wystawa prezentuje Kresy Wschodnie w aspekcie terytorialnym, wielonarodowym i wielokulturowym, wprowadza w kontekst historyczny wydarzeń na Wołyniu, sytuację ludności kresowej podczas okupacji, a także przedstawia planowane działania OUN i UPA wobec ludności polskiej. Na planszach pokazano dokumentację masowych mordów na Polakach mieszkających na Wołyniu oraz dalszy przebieg wydarzeń na Wołyniu latem 1943 r., a także na terenach Małopolski Wschodniej. Mieszkańcy i turyści będą mogli oglądać wystawę w stolicy Dolnego Śląska do końca sierpnia.
Organizacje patriotyczne m.in. Akademia Patriotów i Narodowe Forum Kresowe w czwartek wieczorem organizują też we Wrocławiu konferencję popularnonaukową na temat polskich Kresów w II RP, marsz milczenia i złożenie kwiatów pod mauzoleum pamięci ofiar ludobójstwa.
Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem "akcji antypolskiej".
Według szacunków polskich historyków ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1943-45 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ponad 100 tys. Polaków. 40-60 tys. zginęło na Wołyniu, 20-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tys. na terenie dzisiejszej Polski.
Jak podaje IPN, na skutek polskich akcji odwetowych do wiosny 1945 r. zginęło prawdopodobnie 10-12 tys. Ukraińców. "Niektóre z polskich akcji odwetowych były zbrodniami wojennymi. Jednak zdaniem polskich historyków nie można stawiać znaku równości między nimi a zorganizowaną, antypolską akcją OUN-UPA" - czytamy na stronie zbrodniawolynska.pl redagowanej przez Instytut Pamięci Narodowej.(PAP)
autor: Roman Skiba
ros/ wj/