We wtorek mija 30. rocznica zakończenia strajku okupacyjnego uczniów Zespołu Szkół Zawodowych we Włoszczowie (Świętokrzyskie), w którym domagali się ponownego zawieszenia w salach lekcyjnych krzyży usuniętych na polecenie dyrekcji.
Prowadzona stopniowo akcja usuwania krzyży znajdujących się na terenie Zespołu Szkół Zawodowych we Włoszczowie ostatecznie została zakończona w czerwcu 1984 r. Na początku nowego roku szkolnego młodzież podjęła starania o ich ponowne zawieszenie. Petycję w tej sprawie podpisało około 95 proc. uczniów.
30 listopada 1984 r. w czasie nabożeństwa we włoszczowskim kościele parafialnym nowe krzyże, przyniesione przez młodzież zostały poświęcone, a 1 grudnia uczniowie zawiesili je w 17 klasach. Zostały one jednak szybko zdjęte, co stwierdzili rodzice przybyli do szkoły 2 grudnia na zebranie.
„Dzień później uczniowie domagali się ponownego zawieszenia krzyży. Po rozmowach z przedstawicielami władz i dyrekcją szkoły zapadła decyzja o strajku okupacyjnym” - powiedział w poniedziałek PAP dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z kieleckiej delegatury IPN. Strajk trwał prawie dwa tygodnie do 16 grudnia.
W strajku wzięło udział kilkaset młodych osób wspieranych przez rodziców oraz mieszkańców Włoszczowy, którzy zajmowali się dostarczaniem żywności, koców, śpiworów, środków higienicznych. Strajkujący nie spali w klasach, a w chłodnych korytarzach budynku szkoły. Wsparcie protestujących było utrudniane m.in. przez liczne patrole na ulicach miasta.
Według Śmietanki-Kruszelnickiego już wtedy młodzież potrafiła się doskonale zorganizować i wspierać się nawzajem. Ogromną rolę w duchowym przygotowaniu uczniów odegrali księża pracujący we Włoszczowie ks. Marek Łabuda oraz ks. Andrzej Wilczyński.
„Uczniowie potrafili wybrać pośród siebie delegację i stać przy tej delegacji twardo. Poparł ją cały samorząd uczniowski. Kiedy ta delegacja 3 grudnia została poproszona do gabinetu dyrektora szkoły, nie została sama z tym problemem, nagle się okazało, że przy gabinecie dyrektora jest cała szkoła” – zaznaczył dr Śmietanka-Kruszelnicki.
W strajku wzięło udział kilkaset młodych osób wspieranych przez rodziców oraz mieszkańców Włoszczowy, którzy zajmowali się dostarczaniem żywności, koców, śpiworów, środków higienicznych. Strajkujący nie spali w klasach, a w chłodnych korytarzach budynku szkoły. Wsparcie protestujących było utrudniane m.in. przez liczne patrole na ulicach miasta.
„Wrażenie zrobiła na mnie opowieść jednego ze starszych uczestników tego protestu, że kiedy rozeszła się informacja prawdopodobnie rzucona celowo w ramach gry psychologicznej, że będzie prawdopodobnie interwencja ZOMO, w okolice szkoły przybyło około stu mężczyzn do obrony. Kiedy pozbiera się te niektóre historie to robi wrażenie. To nie jest Warszawa, Łódź, Śląsk czy Wybrzeże to jest 11 tysięczne miasteczko i taki rozwój wydarzeń i postawa ludzi musi robić wrażenie” - przyznał dr Śmietanka-Kruszelnicki.
W budynku szkoły odprawiane były msze św. Przygotowując się do pierwszej z nich, młodzież ułożyła ołtarz z tornistrów.
Według eksperta IPN, szczególną rolę odegrało wsparcie Kościoła, m.in. proboszcza parafii we Włoszczowie ks. Kazimierza Biernackiego (zm. w 1986 r.), a także ze strony biskupów kieleckich m.in. związanego rodzinnie z tym miastem bpa Mieczysława Jaworskiego.
Według IPN władza przyjęła wówczas taktykę gry na czas, na zmęczenie młodzieży. Próbowano prowadzić także grę psychologiczna prowadząc naciski na rodziców, których dzieci brały udział w strajku.
Po zakończeniu protestu miały miejsce liczne represje względem młodzieży, rodziców oraz zaangażowanych w strajk księży. Wobec 250 uczniów zastosowano przeróżne kary – od usunięcia ze szkoły czy przesunięcia do innych placówek, po obniżenie stopni, nagany i upomnienia. Kilkadziesiąt osób ukarano różnymi grzywnami, niektóre były bardzo wysokie.
Strajk okupacyjny zakończył się 16 grudnia 1984 roku, m.in. ma skutek apelu bpa Jaworskiego. Podczas mszy na zakończenie protestu w homilii hierarcha porównywał postawę młodzieży z obroną Westerplatte.
Po zakończeniu protestu miały miejsce liczne represje względem młodzieży, rodziców oraz zaangażowanych w strajk księży. Wobec 250 uczniów zastosowano przeróżne kary – od usunięcia ze szkoły czy przesunięcia do innych placówek, po obniżenie stopni, nagany i upomnienia. Kilkadziesiąt osób ukarano różnymi grzywnami, niektóre były bardzo wysokie.
Jak można przeczytać w książce „Komuniści i Kościół w Polsce (1945/1989) Antoniego Dudka i Ryszarda Gryza, dwóch wikariuszy zaangażowanych w strajk postawiono przed sądem. W czerwcu 1985 roku Sąd Rejonowy w Jędrzejowie skazał ks. Łabudę na rok pozbawienia wolności (bez zawieszenia). Ks. Wilczyńskiego na 10 miesięcy w zawieszeniu na trzy lata. Obaj duchowni otrzymali także ogromne kary finansowe. Sąd drugiej instancji zawiesił odbywanie kary ks. Łabudy. Obaj księża mieli także kilka rozpraw związanych z rekompensatą szkód powstałych w budynku szkoły. Sąd Najwyższy uniewinnił duchownych w 1991 roku na skutek rewizji nadzwyczajnej.
Obecnie w budynku ówczesnego Zespołu Szkół Zawodowych przy ul. Wiśniowej mieści się Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 im. Stanisława Staszica. Przy wejściu głównym w 1994 roku umieszczono tablicę upamiętniająca wydarzenia z grudnia 1984 roku.
Z okazji 30. rocznicy zakończenia strajku zaplanowano szereg uroczystości. Rozpocznie je msza w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, po niej odbędzie się przemarsz pod budynek szkoły. W miejscowym Domu Kultury odbędzie się także dyskusja nt. protestu młodzieży. Zaprezentowane zostaną także dokumenty dotyczące relacji między państwem a kościołem w latach 1945-1989 na Kielecczyźnie.
Strajk uczniów we Włoszczowie był drugim po wystąpieniu młodzieży z Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem koło Garwolina (grudzień 1983-kwiecień 1984) tak głośnym protestem wobec zdejmowania na polecenie władz krzyży.(PAP)
mjk/ par/