Śmierć gen. Władysława Sikorskiego była potężnym ciosem dla walczącej Polski; był jej przywódcą i symbolem - mówią PAP weterani II wojny światowej, którzy w środę na Gibraltarze złożą hołd Naczelnemu Wodzowi i premierowi RP na uchodźstwie w 75. rocznicę jego tragicznej śmierci.
Gen. Władysław Sikorski zginął w katastrofie lotniczej 4 lipca 1943 r. krótko po godz. 23 wraz z córką i grupą współpracowników. W związku z rocznicą polska delegacja, w tym weterani AK i Armii Andersa, złoży kwiaty na grobach ofiar na cmentarzu North Front, a także weźmie udział w głównej uroczystości w pobliżu latarni morskiej Europa Point, gdzie znajduje się monument upamiętniający ofiary tragedii gibraltarskiej. Pielgrzymkę weteranów do Gibraltaru zorganizował Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
"Być w tym miejscu dzisiaj jest naszym obowiązkiem jako Polaków. Chcemy oddać hołd człowiekowi, który ma swoje zasługi wobec Polski i polskiego narodu. Uważam, że śmierć gen. Sikorskiego przed 75 laty, z uwagi na to, że zginął wówczas jako Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i jako premier polskiego rządu emigracyjnego, miała duże znaczenie" - ocenił w rozmowie z PAP sędzia Bogusław Nizieński, major Wojska Polskiego, żołnierz AK i Narodowej Organizacji Wojskowej; w latach 1999-2004 Rzecznik Interesu Publicznego, a także kawaler Orderu Orła Białego.
"To był potężny cios, kolejne uderzenie w naród polski, dlatego uważam, że pomimo wszystko, mimo że nie szedł razem z Józefem Piłsudskim, to jednak należy mu oddać hołd i cześć za wszystko to, co dobrego udało mu się w życiu zrobić dla Polski" - dodał weteran.
Wśród najważniejszych zasług gen. Sikorskiego sędzia Nizieński wymienił przede wszystkim dziesiątki tysięcy uratowanych z sowieckich łagrów Polaków, którzy na mocy układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r. mogli wstąpić do Armii Polskiej na Wschodzie, a także wyjść z nią z ZSRS na Bliski Wschód. "Udało się ich wyrwać z tej +nieludzkiej ziemi+ przy korzystnej grze dyplomatycznej. Dzięki temu Polacy mogli walczyć o wolną Polskę na ziemi włoskiej, m.in. okryć się chwałą zdobywając Monte Cassino, zamiast ginąć w łagrach na terenie Związku Sowieckiego" - przypomniał.
Natomiast za "bardzo bolesną sprawę" sędzia Nizieński uznał internowanie przez gen. Sikorskiego swoich przeciwników politycznych na szkockiej Wyspie Węży (Isle of Bute). Na skutek tajnego rozkazu z sierpnia 1940 r. powstał tam obóz karny, w którym przebywało jednocześnie blisko 600 osadzonych - "niepokornych oficerów-piłsudczyków"; przez cały okres istnienia przeszło przez niego łącznie ok. 1,5 tys. oficerów, w tym 20 generałów. "O tym także nie można zapominać, ponieważ ci ludzie, którzy służyli Polsce i kierowali się najlepszymi intencjami, zostali pomówieni o zdradę narodową; zostali wyklęci i skazani na internację. Niektórzy z nich przeżywali to tak mocno, że niestety nawet popełniali samobójstwa" - dodał sędzia Nizieński.
Major Otton Hulacki, który walczył w szeregach 2. Korpusu Polskiego dowodzonym przez gen. Władysława Andersa, mimo krytycznych uwag za sprawę Wyspy Węży, podkreślił, że gen. Sikorskiemu należy się szacunek. Również on zwrócił uwagę na korzystne dla uwięzionych w łagrach Polaków porozumienie ze Stalinem.
"My kochamy Andersa i przede wszystkim jemu jesteśmy wdzięczni za to, że nas wyciągnął z Rosji, że dał nam szkołę, że mogliśmy walczyć pod jego dowództwem. Ale gdyby nie gen. Sikorski to nie byłoby Armii Andersa, a Ludowe Wojsko Polskie - do niego byśmy musieli pójść jak ci, którzy nie zdążyli do nas dołączyć" - powiedział PAP mjr Hulacki.
"Gen. Władysław Sikorski był symbolem wolnej i walczącej Polski, to nie ulega wątpliwości. Bo chodziło o to, żeby bić się o Polskę, a on był w tym naszym Naczelnym Wodzem" - powiedział weteran. Przypomniał też, że Władysław Sikorski był związany z jego ukochanym miastem Lwowem; organizował tam Związek Strzelecki, w którym Otton Hulacki był instruktorem Orląt.
Poza żołnierzami 2. Korpusu Polskiego na Gibraltarze obecni są również żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego, w tym Leszek Żukowski, który walczył w Powstaniu Warszawskim (obecnie jest prezesem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej). "To już 75 lat od jego śmierci. Generał Władysław Sikorski był dla nas wielkim człowiekiem. Bronił polskiej sprawy, więc dla nas Polaków jest bohaterem, choć nie był wygodny dla światowych mocarstw" - powiedział PAP Żukowski. Podkreślił jednocześnie, że w jego ocenie katastrofa gibraltarska nie była spowodowana tzw. naturalną przyczyną.
"Gdyby tak było, to dowiedzieliśmy się o tym od razu, a jeżeli jednak tajne dokumenty w tej sprawie Brytyjczycy utajnili na 50 lat, a potem przedłużyli tę klauzulę tajności o kolejne kilkadziesiąt, to zaczyna to być podejrzane. Komuś zależy na tym, żeby świat nie dowiedział się jak było naprawdę. To nie jest czysta sprawa" - zwrócił uwagę Żukowski, który przypomniał, że władzom Wielkiej Brytanii gen. Sikorski nie odpowiadał ze względu na jego konflikt z Józefem Stalinem - przywódca ZSRS był niechętny gen. Sikorskiemu, który dopytywał go o los polskich jeńców, jak się później okazało ofiar zbrodni katyńskiej. "Obie strony miały mu za złe" - dodał weteran AK.
Przypomniał też, że rola gen. Sikorskiego nie ograniczała się jedynie do budowy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, ale także do nieustannej kontroli tego, co dzieje się w okupowanej Polsce. "Oczywiście w kraju naszym dowódcą był gen. Stefan Rowecki +Grot+, ale podlegał on władzy w Londynie. To generał Sikorski był zwierzchnikiem całych naszych sił zbrojnych" - przypomniał Żukowski.
W Polsce wiązano z gen. Sikorskim nadzieje na szybkie, jeszcze w 1940 r., pokonanie Niemców i odzyskanie niepodległości. Popularne było powiedzenie "Im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej". "Wiedzieliśmy jednak, że Niemcy są bardzo silni, widać to było oczywiście w wojnie obronnej 1939 roku i po niej, gdy wprowadzali własną administrację, więc w Warszawie najczęściej odkładaliśmy koniec wojny do najbliższych świąt, a to do Bożego Narodzenia, a to do Wielkanocy. Ale to były marzenia" - mówił.
"Poza tym społeczeństwo polskie, które było rozczarowane słabością polskiego wojska we wrześniu 1939 roku, sądziło, że z generałem Sikorskim będzie lepiej, ponieważ on nie zgadzał się z kontynuatorami dzieła marszałka Józefa Piłsudskiego. Ludzie mieli zaufanie do polskiego rządu na uchodźstwie, w tym do generała Władysława Sikorskiego, który był i premierem i Naczelnym Wodzem" - dodał prezes związku byłych żołnierzy AK.
Z Gibraltaru Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ pat/