01.09. 2009 Poznań (PAP) - Prof. Anna Wolff-Powęska, b. szefowa Instytutu Zachodniego w Poznaniu, uważa, że w wystąpieniu z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej kanclerz Niemiec Angela Merkel znalazła właściwe słowa i zachowała właściwą hierarchię ofiar.
Zdaniem Wolff-Powęska w przemówieniu ważne było podkreślenie, że to Polacy i zachodni alianci pierwsi wyciągali rękę do Niemców.
"Merkel przypomniała jak długą drogę musiały przebyć Niemcy i wykazała wdzięczność. Najpierw wyszła od tego żałobnego elementu, potem powiedziała o wdzięczności, bo powiązała rok 1939 z rokiem 1989 i Solidarnością, na koniec było wyrażenie nadziei na dobrą współpracę. Nie powiem, że były tu jakieś słowne fajerwerki, ale nie można ich było oczekiwać" - mówiła.
Zdaniem Wolff-Powęskiej na uwagę zasługuje fakt, że Merkel wspomniała o niemieckich wypędzonych dopiero pod koniec swojej wypowiedzi. "Merkel umieściła ich na końcu, powiedziała, że też należy uhonorować ich cierpienie, ale pokazała, gdzie są przyczyny, a gdzie następstwa" - zaznaczyła.
Komentując wypowiedź Lecha Kaczyńskiego stwierdziła, że prezydent Polski powinien "wyważyć swą opinię i nie stwarzać nowej płaszczyzny konfliktów".
"Jeśli krytykuje się premiera Rosji za porównywania, które służą rozmywaniu odpowiedzialności rosyjskiej (za porównanie ofiar Katynia do losu jeńców sowieckich z 1920 r.), to nie można porównywać Katynia z Holocaustem. Zagładę Żydów europejskich poprzedziła rasistowska ideologia, odczłowieczenie Żydów poprzez restrykcje wykluczające ich z życia, ustawy norymberskie, pogromy i wreszcie ludobójstwo na skalę przemysłową. Katyń był wielką zbrodnią. Zamierzeniem stalinowskiego reżimu nie była jednak zagładą narodu polskiego. Nie można Auschwitz zastępować Katyniem" - uważa Wolff-Powęska.
Według niej o wiele bardziej wyważone i przemyślane było przemówienie Donalda Tuska.
"Premier dał do zrozumienia, że politycy nie mogą zaordynować prawdy historycznej. Przypomniał, iż w demokratycznych państwach nie da się ujednolicić pamięci historycznej. Teraźniejszość równoważy się w jego przemówieniu z przeszłością. Jako gospodarz musiał poszukiwać mediacyjnego tonu. Sam fakt, iż Polska zgromadziła z okazji rocznicy przedstawicieli najważniejszych europejskich państw, skierowała uwagę świata na to, co wydarzyło się na Westerplatte 1 września, nadała temu wydarzeniu europejski wymiar, jest godne uznania" - powiedziała prof. Wolff-Powęska. (PAP)
rpo/ ura/ mag/