Wiele wykonanych przez więźniów przedmiotów znaleźli archeolodzy prowadzący prace na terenie, na którym działał KL Stutthof. Wśród znalezisk są m.in. skórzana gwiazda Dawida, porcelanowe zabawki, obozowa biżuteria i oznakowane rysunkami oraz napisami naczynia i sztućce.
O dotychczasowych efektach rozpoczętych na przełomie marca i kwietnia br. prac archeologicznych poinformował PAP rzecznik prasowy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku Marcin Tymiński. Urząd ten obok m.in. pracowników Muzeum Stutthof, sprawuje merytoryczną pieczę nad pracami.
Tymiński podkreślił, że wśród znalezionych podczas tegorocznych prac przedmiotów, są na przykład manierki, menażki czy łyżki, na których wykonano różnego rodzaju grawerunki w postaci rysunków, czy też podpisów (najczęściej imion i nazwisk) więźniów. „Znaleziono też np. kawałki blachy z naniesionymi na nie napisami wykonanymi cyrylicą, pismem kaligraficznym. Sądzimy, że mogły one służyć jakiemuś przybyłemu ze Wschodu więźniowi do ćwiczeń w grawerowaniu” – dodał.
Wśród znalezisk jest też miedziana plakieta przedstawiająca wizerunek Józefa Piłsudskiego. „Może być to pamiątka po którymś z mieszkańców Warszawy, który trafił do obozu po powstaniu warszawskim” – wyjaśnił Tymiński. Z kolei wycięta ze skóry gwiazda Dawida, którą także znaleźli archeolodzy, mogła – zdaniem rzecznika, służyć któremuś z więźniów żydowskiego pochodzenia, jako forma oznakowania – np. w zastępstwie specjalnej opaski.
Archeolodzy znaleźli też przedmioty, które najprawdopodobniej pełniły rolę więziennej biżuterii. Są to np. wykonane z drutu broszki czy przypinki z wygrawerowanymi imionami. Wśród znalezisk były też fragmenty garderoby, guziki czy pochwa na bagnet, która należała najprawdopodobniej do gdańskiego policjanta.
Efektem prac są także niewielkie porcelanowe zabawki, z których jedna ma kształt świnki, a pozostałe to laleczki. „Mogły to być rzeczy należące do przywożonych do obozu osób” – powiedział PAP Tymiński. Wyjaśnił, że na takie właśnie pochodzenie przedmiotów wskazuje miejsce, w którym na nie natrafiono.
Archeolodzy znaleźli też przedmioty pozostawione przez – stanowiących część obozowej załogi - łotewskich esesmanów. Natrafiono na guziki i wycięte z blachy runy SS. W czasie prac zlokalizowano także ziemiankę, z której pod koniec wojny korzystali najprawdopodobniej Łotysze. Wewnątrz ziemnego pomieszczenia znajdował się kompletny piecyk, który służył do jego ogrzewania. Tymiński zaznaczył, że te znaleziska należą do jednych z najciekawszych, bo tylko w nielicznych niemieckich obozach natrafiano w czasie badań na przedmioty związane z łotewskimi załogami.
Jak dodał rzecznik, wiele ze znalezionych w czasie prac przedmiotów jeszcze w tym roku trafi na wystawy prezentowane w Muzeum Stutthof. Pozostałe będą sukcesywnie poddawane konserwacji i być może one także staną się w przyszłości częścią ekspozycji. Muzeum pracuje bowiem nad nową wystawą główną.
Trwające od wiosny br. prace archeologiczne prowadzone na terenie, na którym w czasie II wojny światowej funkcjonował obóz koncentracyjny Stutthof, są częścią większego projektu – zaplanowanych na kilka lat eksploracji, w efekcie których przebadany ma zostać cały – liczący około 100 hektarów powierzchni teren byłego obozu. Obszar ten – porośnięty dziś w większości drzewami, należy obecnie do Lasów Państwowych.
Jak poinformował PAP dyrektor Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski, tylko w ub.r. placówka wydała na prace archeologiczne ponad 100 tys. zł, a na tegoroczne wykopaliska pozyskano 150 tys. zł w formie dotacji z ministerstwa kultury. „Te środki powoli się kończą, ale będziemy czynić starania, by znaleźć dodatkowe fundusze we własnym budżecie i kontynuować prace” – powiedział Tarnowski. Jak dodał, jest też nadzieja na pozyskanie dodatkowych środków z IPN.
Prace prowadzi Pracownia Archeologiczna "Signum" przy merytorycznym wsparciu muzeum oraz Fundacji Bowke, badającej najnowsze dzieje Pomorza.
Dwa pierwsze sezony badań archeologicznych także przyniosły wiele ciekawych znalezisk. W ich trakcie również natrafiono na wiele przedmiotów wykonanych przez więźniów, w tym np. niewielki krzyżyk z aluminiowej blachy, stworzony z tego samego metalu grzebień oraz nóż wykonany z uchwytu menażki. Archeolodzy natrafili także np. na blaszki z obozowymi numerami więźniów i nieśmiertelnik jednego z niemieckich żołnierzy.
Jak zgodnie podkreślają Tymiński i dyrektor Muzeum Stutthof, przedmioty znajdowane na badanym terenie mają bardzo dużą wartość historyczną, poszerzają też wiedzę na temat historii obozu.
Obóz Stutthof został założony przez Niemców w momencie wybuchu II wojny światowej. 2 września 1939 r. trafili tam pierwsi więźniowie - głównie osoby wyselekcjonowane spośród aresztowanych 1 września na terenie Wolnego Miasta Gdańska, Polaków.
Od 1942 r., kiedy to obóz zyskał status państwowego niemieckiego obozu koncentracyjnego, zaczęli do niego trafiać Polacy z innych regionów oraz grupy osób innych narodowości, m.in. Żydzi i Rosjanie. Z czasem z niewielkiego obozu rozrósł się do ponad 120 ha, miał też liczne podobozy. Do KL Stutthof trafiło w sumie około 110 tys. więźniów. Liczbę ofiar obozu szacuje się na około 65 tys., spośród których ok. 28 tys. stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego.
Muzeum Stutthof w Sztutowie zostało utworzone w 1962 r. staraniem byłych więźniów. Placówka działa na części dawnego obozu liczącej ok. 20 ha, gdzie zachowały się niektóre budynki tzw. Starego Obozu, w tym komora gazowa, komendantura z garażami, przestrzeń ogrodów warzywnych i szklarni. Muzeum obejmuje też część terenu tzw. Nowego Obozu i Obozu Żydowskiego.
Anna Kisicka(PAP)
aks/ par/