Trybunał Konstytucyjny odroczył we wtorek bez terminu ogłoszenie wyroku ws. ustawy o gruntach warszawskich, która miała rozwiązać problem nieruchomości objętych tzw. dekretem Bieruta z 1945 r. Ustawę przed decyzją o podpisaniu zaskarżył poprzedni prezydent Bronisław Komorowski.
Wtorkowa rozprawa przed TK odbyła się w pełnym składzie Trybunału - przewodniczył jej prezes TK Andrzej Rzepliński, zaś sprawozdawcą była sędzia Małgorzata Pyziak-Szafnicka.
"Ogłoszenie wyroku nastąpi w terminie późniejszym. (...) TK ma termin do trzech miesięcy od zamknięcia rozprawy do ogłoszenia wyroku" - poinformował Rzepliński, zamykając rozprawę.
Na rozprawie obecni byli: przedstawiciel prezydenta RP mec. Aleksander Proksa oraz wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak. W TK nie stawili się przedstawiciele: Sejmu, Prokuratora Generalnego oraz resortu infrastruktury i budownictwa.
"Nie mamy uczestników postępowania, nad czym możemy tylko wyrazić żal, bo do pewnego stopnia, jak sami państwo widzą, jest to Trybunał niemy" - powiedział Rzepliński na początku rozprawy.
Zamykając rozprawę, prezes TK wyraził natomiast nadzieję, że uczestnicy postępowania stawią się na ogłoszenie wyroku. "Byłem pesymistą mówiąc, że będzie to Trybunał niemy. Dzięki naszemu wspólnemu wysiłkowi obecni na tej sali (…) mieli szansę zapoznać się z dyskusją i sporem prawnym w sprawie tego problemu konstytucyjnego" - zaznaczył, odnosząc się do przebiegu rozprawy.
Od wielu miesięcy trwa kryzys wokół TK, który przez dłuższy czas nie wyznaczał terminów rozpraw, chcąc najpierw zbadać grudniową nowelę ustawy o TK autorstwa PiS. 9 marca 12-osobowy skład TK orzekł, że cała nowela narusza konstytucję. Według rządu nie był to wyrok - bo został wydany z pominięciem przepisów tej nowelizacji - i dlatego nie został opublikowany. Niepublikowane są też kolejne wyroki wydawane przez TK.
Ustawa była próbą uporządkowania wieloletnich problemów i sporów prawnych dotyczących stołecznych gruntów. Skutkiem bowiem wejścia w życie tzw. dekretu Bieruta z 1945 r. było przejęcie wszystkich gruntów w granicach miasta przez gminę miasta stołecznego Warszawy, a w 1950 r. - w związku ze zniesieniem samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa. Dekretem objęto ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości.
Ustawa o gruntach warszawskich - nowelizująca przepisy o gospodarce nieruchomościami oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy - uchwalona została przez Sejm poprzedniej kadencji przed rokiem i zaskarżona przez prezydenta Komorowskiego w sierpniu 2015 r.
Ustawa była próbą uporządkowania wieloletnich problemów i sporów prawnych dotyczących stołecznych gruntów. Skutkiem bowiem wejścia w życie tzw. dekretu Bieruta z 1945 r. było przejęcie wszystkich gruntów w granicach miasta przez gminę miasta stołecznego Warszawy, a w 1950 r. - w związku ze zniesieniem samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa. Dekretem uzasadnianym "racjonalnym przeprowadzeniem odbudowy stolicy i dalszej jej rozbudowy zgodnie z potrzebami narodu" objęto ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości.
Przejęte zostały grunty, natomiast budynki należały nadal do dawnych właścicieli. Jeśli jednak chcieli oni zachować prawo własności budynku i uzyskać prawa do gruntu, musieli w ciągu sześciu miesięcy od dnia objęcia gruntów w posiadanie przez gminę złożyć wniosek o ustanowienie prawa wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym.
Gmina miała obowiązek uwzględnienia wniosków, jeżeli korzystanie z gruntów przez dotychczasowych właścicieli dawało się pogodzić z przeznaczeniem tych gruntów, określonym w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Składane w tej sprawie wnioski pozostawały jednak często bez rozpatrzenia lub wydawano decyzje odmowne, bez podawania podstaw prawnych odmowy. Wiele osób nie złożyło w ogóle wniosków, ponieważ np. jako "wrogowie ojczyzny" były uwięzione przez komunistyczne władze, przebywały za granicą albo nie zostały poinformowane o możliwości złożenia takiego wniosku.
Obecnie odzyskania praw do nieruchomości nie można domagać się, jeśli w przeszłości nie został złożony wniosek o ustanowienie prawa własności czasowej. Ci, którym w przeszłości odmówiono takiego prawa (lub ich spadkobiercy), mogą próbować doprowadzić do uznania bezprawności decyzji odmownej, a następnie domagać się ustanowienia prawa użytkowania wieczystego gruntu.
Prezydent Komorowski zaskarżył dwa z przepisów ustawy o gruntach warszawskich - dodane nowelizacją art. 214a i 214b.
Pierwszy z tych przepisów rozszerzył - w porównaniu do stanu prawnego przewidzianego dekretem - przesłanki odmowy uwzględnienia wniosku dekretowego m.in. jeśli grunt jest wykorzystywany na cele publiczne lub został oddany w użytkowanie wieczyste na rzecz osób trzecich.
Jednak nowe przesłanki rozpatrywania wniosków - zdaniem prezydenta - są niekorzystne dla byłych właścicieli, bo "rozszerzają podstawy prawne umożliwiające odmowę realizacji ich praw". Ponadto - jak wskazano we wniosku - mimo wprowadzenia nowych przesłanek nie przewidziano "żadnych regulacji kompensacyjnych czy też odszkodowawczych" dla byłych właścicieli.
Drugi z zaskarżonych przepisów mówi, że umarza się postępowanie ws. wniosku, jeżeli nie jest możliwe ustalenie stron lub ich adresów. Ustawa bowiem miała pozwolić na zakończenie prowadzonego postępowania, gdy nie można odnaleźć byłego właściciela. Mogłoby to nastąpić, gdy w ciągu sześciu miesięcy nikt się nie zgłosi lub pomimo zgłoszenia nie udowodni swoich praw w ciągu kolejnych trzech miesięcy. Obecnie w wielu przypadkach zachodzi sytuacja, iż w latach 1947-1949 został zgłoszony wniosek o przyznanie prawa do gruntu, który nie został rozpatrzony w okresie PRL, a którego obecnie nie da się rozpatrzyć z uwagi na niemożność ustalenia stron postępowania wraz z ich adresami.
Jednak zdaniem prezydenta ustawodawca "nie powinien tworzyć regulacji wprowadzających zasadę, iż brak szczególnej aktywności strony postępowania zwalnia organ z obowiązku jego prowadzenia".
"Wątpliwości co do konstytucyjności przepisów objętych wnioskiem były zgłaszane już w trakcie prac parlamentarnych nad ustawą, w Senacie i w Sejmie" - powiedział mec. Proksa, przedstawiając stanowisko wyrażone we wniosku prezydenta. Dodał, że przepisy te winny być zbadane przez TK, tym bardziej, że w przypadku ich ewentualnego wejścia w życie będą one miały "doniosłe i daleko idące negatywne skutki dla byłych właścicieli gruntów warszawskich lub ich następców prawnych".
Wiceprezydent Jóźwiak powiedział dziennikarzom, że najkorzystniejsze dla miasta byłoby uznanie przez TK ustawy za zgodną z konstytucją. "Potem będziemy liczyli na podpis prezydenta Andrzeja Dudy, tak żeby móc ją jak najszybciej stosować" - dodał.
Jóźwiak przekonywał, że ustawa rozwiązuje wszystkie najbardziej palące problemy związane z reprywatyzacją. Pytany, co zrobi miasto, jeżeli TK uzna ustawę za niekonstytucyjną, poinformował, że ratusz już blisko miesiąc temu złożył do prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz szefów klubów parlamentarnych kolejny projekt przepisów, przygotowując się na możliwość niekorzystnego rozstrzygnięcia TK.
Według Jóźwiaka "generalną wadą" prezydenckiego wniosku jest nieuwzględnienie interesu publicznego, którym kierowano się przy przygotowywaniu ustawy. Wiceprezydent mówił przed TK, że "stan zawieszenia, czy może wiecznej tymczasowości" w kwestiach reprywatyzacji "służy jedynie wąskiej grupie osób zawodowo zajmujących się skupywaniem, odsprzedażą i egzekwowaniem roszczeń".
Na rozprawie obecny był także mec. Stefan Jacyno, który reprezentował żydowską organizację World Jewish Restitution Organization. Trybunał umożliwił mu zabranie głosu na rozprawie. Powiedział dziennikarzom, że społeczność żydowska stanowiła jedną trzecią społeczności przedwojennej Warszawy, dlatego organizacją, którą reprezentuje czuje się upoważniona do tego, żeby w obronie ich interesów zabrać głos.
Powiedział, że w ocenie organizacji, którą reprezentuje przepisy ustawy przygotowanej przez Senat są niekonstytucyjne. "Ustawodawca chce wprowadzić premię za bezczynność organów i pozbawić ludzi nie tylko własności, ale nawet jakichkolwiek szans na odszkodowanie" - wskazał Jacyno.
Celem przygotowanej przez Senat nowelizacji była likwidacja patologii związanych z nieuregulowaniem własnościowym nieruchomości warszawskich. Chodzi m.in. o handel roszczeniami - w procederze tym różne podmioty skupują od byłych właścicieli roszczenia do nieruchomości, a potem zarabiają na ich sprzedaży po znacznie wyższych cenach rynkowych.
Nowela wprowadza obowiązek, by takie umowy miały charakter notarialny, co wymusiłoby ujawnienie kwot, za jakie roszczenia zostały kupione. Ponadto nowe przepisy stanowią, że miasto st. Warszawa będzie miało prawo pierwokupu gruntu od nabywcy roszczenia (właściciela gruntu wywłaszczonego dekretem Bieruta) po cenie z nim ustalonej. Chodzi o grunty, na których znajdują się budynki użyteczności publicznej - rozwiązanie zakładające takie prawo pierwokupu zabezpieczyć ma interesy warszawiaków i uchronić ich przed likwidacją takich placówek jak szpitale czy szkoły.
W noweli podjęto też próbę rozwiązania innego problemu - zarządzania nieruchomościami przez kuratorów byłych właścicieli - kuratorem można zostać nie wykazując nawet, że b. właściciel żyje - wystarczy twierdzić, że wciąż się go szuka. Nowela wprowadza przepis, że "nie ustanawia się kuratora, jeśli są przesłanki, że osoba nie żyje".
Z "Białej Księgi Reprywatyzacji", którą stołeczny ratusz upublicznił w połowie lipca wynika, że od 2003 r. zwrócono w Warszawie prawie 2,5 tys. nieruchomości. Nie jest to lista kompletna, decyzje sprzed 2003 r. będą stopniowo dopisywane w miarę spływania dokumentów z archiwów. W księdze jest też wykaz ponad 2,6 tys. toczących się aktualnie postępowań dekretowych.
Po wyroku w sprawie prezydent musi podpisać ustawę, jeśli zostanie uznana za konstytucyjną, a odmówić podpisania ustawy uznanej za niekonstytucyjną. Jeżeli zaś TK orzeknie, że niekonstytucyjne przepisy nie są nierozerwalnie związane z całą ustawą, prezydent ma do wyboru - podpisać ustawę z wyłączeniem niekonstytucyjnych przepisów lub zwrócić całą ustawę Sejmowi w celu usunięcia niezgodności, co do których orzekł TK. (PAP)
mja/ kos/ wkt/