Najnowsze wydanie kwartalnika „Karta”, zatytułowane „Koniec Solidarności”, zawiera analizę wydarzeń pierwszego półrocza 1990 r., pokazującą, jak w momencie dojścia opozycji do władzy rozpada się jej wewnętrzna spójność, uwidaczniają konflikty, które pociągają za sobą podziały obecne w polskiej rzeczywistości do dziś. "Nastał czas pretensji" – pisał w dzienniku na początku 1990 r. Tomasz Jastrun.
Zbigniew Gluza we wstępie pt. „Niemoc elity” stwierdza, że idea solidarności została zaprzepaszczona już wówczas, a jej koniec wyraziście uwidocznił się 24 czerwca 1990 r., podczas posiedzenia Komitetu Obywatelskiego w Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego, z którego archiwalne nagranie zawiera załączona do czasopisma płyta CD.
Zdaniem Gluzy dyskusja liderów byłej opozycji, która się wówczas odbyła, „stała się kulminacją, po której nic już ani w tej elicie, ani w jej społecznym otoczeniu nie było takie jak dawniej”. Proces, który doprowadził do tytułowego końca Solidarności, autor podsumowuje następująco: „Zdarzyła się w Polsce świetna, bezinteresowna w działaniach elita, dzięki której nie tylko Rzeczpospolita, ale i inne kraje regionu uwolniły się od komunizmu. Nie umiała ona jednak stworzyć i przyjąć rzeczywistości pluralistycznej. I jej inteligenckie zadufanie, i brak doświadczenia politycznego, i pojawiająca się wśród niej demagogia – przyniosły niechciane: arogancką prezydenturę Wałęsy, rozbicie polityczne parlamentu, zideologizowanie części mediów. Gdy z czasem zabrakło propaństwowego nastawienia w polityce, perspektywicznych wizji kraju, wystarczyła dekada, by zanikł jedyny mit założycielski III RP. I okazało się, że już nie mamy trwałych autorytetów”.
W artykule „Z etosu w politykę” Łukasz Bertram zestawia głosy liderów, uczestników i świadków tego procesu: Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka, Henryka Wujca, Zdzisława Najdera, Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Kuronia, Adama Michnika i wielu innych. Autor przytacza w obszernym wyborze fragmenty dokumentujących go tekstów stanowiących świadectwa, z których wyłania się obraz licznych napięć, politycznych rozgrywek i ambicji.
Tadeusz Mazowiecki: Pragnę z Państwem podzielić się jedną moją troską. Prośbą o to, abyśmy tej zaczynającej się polskiej demokracji nie zamienili w polskie piekło. Polskie piekło swarów, podgryzań i walk. Jest to nasza wielka odpowiedzialność.
22 lutego Wałęsa mianuje Zdzisława Najdera kierownikiem Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ „S” bez porozumienia z członkami KO. Tomasz Jastrun podsumował to wydarzenie następująco: „Nastał czas pretensji. Gdy ciało jest osłabione przez wiele lat niewoli, wolność bywa jak trąd. Pretensje to jeden z objawów. Wszyscy do wszystkich o wszystko. A tak naprawdę to ludzie mają pretensje do siebie samych, że jest nie tak, jak by się chciało, bo oto mamy wolność, a jest kiepsko”.
Wałęsa konsekwentnie dąży do prezydentury. Jednocześnie pojawia się idea, że to Mazowiecki powinien być jego kontrkandydatem. Napięcie między przewodniczącym Solidarności a premierem, mimo deklarowania przez nich wzajemnego poparcia, jest coraz wyraźniejsze. Zarysowują się podziały na stronnictwa polityczne w obrębie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Adam Michnik na łamach „Gazety Wyborczej” nawołuje: „Jednakowo wszyscy trzymajmy się sztandaru «Solidarności»”, na co Konstanty Gebert kilka tygodni później odpowiada: „Trzymanie się sztandaru «Solidarności» dziś znaczyć może jedynie wyrywanie go sobie nawzajem i używanie drzewca jako argumentu”.
Na zebraniu KO 31 marca Mazowiecki mówi: „Pragnę z Państwem podzielić się jedną moją troską. Prośbą o to, abyśmy tej zaczynającej się polskiej demokracji nie zamienili w polskie piekło. Polskie piekło swarów, podgryzań i walk. Jest to nasza wielka odpowiedzialność”.
Jednocześnie rośnie napięcie społeczne i frustracja wywołana kosztami transformacji. W maju strajkują gdańscy stoczniowcy. Tymczasem Wałęsa rzuca hasło „wojny na górze”, ze stanowiska sekretarza KO, który traktuje jak swoje osobiste poletko, odwołuje Henryka Wujca i wysyła odwołanie ze stanowiska redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Michnikowi. Ten ostatni w odpowiedzi nazywa Wałęsę cesarzem, a jego postępowanie określa jako błędnie politycznie i moralnie. Zebranie KO w Auditorium Maximum 24 czerwca Waldemar Kuczyński określił jako eksplozję beczki z urazami, frustracją i nienawiścią. Tocząca się tam dyskusja objawiła wyraźnie, że forum, które miało być przestrzenią porozumienia, jest obecnie zantagonizowane z powodu politycznej rywalizacji, a nie sporów o dobro Polski.
W tym samym numerze „Karty” m.in.: cykl fotografii Tadeusz Rolkego z początku lat 90., fragmenty żołnierskiego dziennika Jerzego Konrada Maciejewskiego z 1920 r., dokumentujące rzeczywistość na tyłach frontu wojny polsko-bolszewickiej. Maciej Kowalczyk przedstawia historię budowy portu w Gdyni. Temat polskiego piekła powraca w artykule Anny Richter o Wyspie Węży, czyli stworzonych przez Sikorskiego we Francji i Anglii obozach dla polskich oficerów uznanych przezeń za opozycję polityczną.
Marta Juszczuk
ls/