O miejscach pamięci, wspólnych dla Niemców i Polaków, ale często odmiennie ocenianych, rozmawiają na X kongresie polityczno-komunalnym członkowie ziomkostw b. Prus Wschodnich. Kongres, w którym oprócz ziomkostw uczestniczą samorządowcy, obraduje w Olsztynie.
Kongresy polityczno-komunalne, w których uczestniczą członkowie ziomkostw byłych Prus Wschodnich odbywają się co dwa lata. W tegorocznym kongresie, który w sobotę po południu rozpoczął się w Olsztynie, uczestniczą zarówno mieszkańcy byłych Prus Wschodnich mieszkający dziś w Niemczech jak i ci, którzy mieszkają w regionie i działają w lokalnych stowarzyszeniach ziomkostw np. w Giżycku, czy Kętrzynie. Na spotkanie zaproszono też lokalnych samorządowców.
"Prowadzony od lat między nami, a obecnymi mieszkańcami regionu, dialog przynosi sukcesy. (...) Nawiązaliśmy między sobą dialog, co nie było łatwe. Niezbędne do tego było przyznanie się do tego, że Niemcy ponoszą winę za wywołanie II wojny światowej, za miliony cierpień i miliony ludzkich śmierci, że odpowiadają za wielkie zło" - mówił otwierając kongres Gottfried Hufenbach, który pełni funkcję wiceprzewodniczącego Ziomkostwa Prus Wschodnich.
"Prowadzony od lat między nami, a obecnymi mieszkańcami regionu, dialog przynosi sukcesy. (...) Nawiązaliśmy między sobą dialog, co nie było łatwe. Niezbędne do tego było przyznanie się do tego, że Niemcy ponoszą winę za wywołanie II wojny światowej, za miliony cierpień i miliony ludzkich śmierci, że odpowiadają za wielkie zło" - mówił otwierając kongres Gottfried Hufenbach, wiceprzewodniczący Ziomkostwa Prus Wschodnich.
Podczas tegorocznego kongresu członkowie ziomkostw dyskutują m.in. o miejscach pamięci wspólnych dla Polaków i Niemców. Miejsca te rozumiane są nie tylko jako konkretne, fizyczne miejsca lecz także wydarzenia, czy postaci, zdarzenia z historii. Często bywa tak, że miejsca te są odmiennie oceniane przez oba narody, jako przykład podano choćby działalność Zakonu Najświętszej Marii Panny tj. Krzyżaków, czy rok 1989 i wydarzenia, które wówczas zaszły na terenie Niemiec i Polski.
Historyk sztuki z olsztyńskiego uniwersytetu dr Ewa Maria Gładkowska w wykładzie o regionalnych miejscach pamięci niemiecko-polskiej podkreśliła, że warto pamiętać o tym, że do 1945 roku Mazury nigdy nie należały do Polski. "Historia Polski zaczyna się tu dopiero po II wojnie światowej" - podkreśliła Gładkowska. W jej ocenie do regionalnych miejsc pamięci w pierwszej kolejności należy zaliczyć pałace i okazałe siedziby rodowe wschodniopruskiej szlachty, które w znakomitej większości popadają dziś w ruinę. Jako nieliczne przykłady ocalenia tych miejsc i kontynuowania ich historii Gładkowska wymieniła poddane renowacji pałace w Galinach i Nakomiadach.
Uczestnicy kongresu mają też rozmawiać o losach Żydów z Prus Wschodnich, czy gotyckich budowlach w basenie Bałtyku.
Kongresowi, który będzie obradował także w niedzielę, towarzyszy wystawa "Czar starych miast. Od Zalewu Wiślanego po Jeziora Mazurskie", na których (po polsku i niemiecku) prezentowane są dzieje i dawne obrazy najważniejszych miast regionu, m.in. Ełku, Kętrzyna, Reszla, Bartoszyc, Lidzbarka Warmińskiego, czy Braniewa. Wystawę przygotowało Centrum Kultury Prus Wschodnich, które działa w bawarskim miasteczku Ellingen.
Przed laty, gdy niektóre środowiska ziomków domagały się zwrotów swoich dawnych majątków zostawionych w Polsce kongresy polityczno-komunalne wzbudzały wiele kontrowersji. Jak przyznał Hufenbach burzliwe dyskusje sprzed lat pozwoliły obu stronom na wzajemne poznanie się i zrozumienie, dzięki czemu - jak podkreślał - Polacy i Niemcy żyją dziś we wspólnej Europie. "Ale przyjaźń trzeba pielęgnować, dlatego nie zaprzestajemy naszych spotkań" - mówił Hufenbach. (PAP)
jwo/ drag/