
W piątek (4 lipca) w Kielcach odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary pogromu ludności żydowskiej z 4 lipca 1946 r. W obchodach uczestniczyli przedstawiciele władz, duchowieństwa, środowisk żydowskich oraz organizacji społecznych i związkowych.
Uroczystości w 79. rocznicę tragicznych wydarzeń zorganizowane przez kieleckie Stowarzyszenie im. Jana Karskiego rozpoczęła modlitwa przy grobie ofiar pogromu na cmentarzu żydowskim na Pakoszu z udziałem duchownych różnych wyznań.
Prezeska stowarzyszenia, Małgorzata Kowalewska, przypomniała, że część ofiar pogromu „wróciła lub chciała wrócić do swoich domów”, inni planowali wyjazd do Izraela. „Wszyscy mieli nadzieję na zbudowanie bezpiecznego świata. Jesteśmy strażnikami ich pamięci i spadkobiercami ich nadziei” – powiedziała.
W modlitwie przy grobie ofiar uczestniczyli przedstawiciele judaizmu, Kościoła katolickiego oraz Kościoła ewangelicko-metodystycznego. „Tym bardziej módlmy się, prosząc o to, by Najwyższy przyjął ich do siebie, ale też dał nam siłę do czynienia tego świata, choćby tego małego wokół nas, miejscem bezpiecznym i otwartym na różnorodność” – dodała Kowalewska.
Sławomir Pastuszka z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach mówił o bólu, „który mimo upływu lat nie przemija”. „On osiada w nas cicho, z pokolenia na pokolenie, jak popiół, który nigdy nie opadł. Bo jak można zapomnieć, że w sercu miasta, w biały dzień, sąsiad zwrócił się przeciwko sąsiadowi?” – powiedział.
Biskup kielecki, Jan Piotrowski, wskazał na historyczny kontekst zbrodni. „Pogrom kielecki wpisuje się w tragiczną historię naszej ojczyzny – okupowanej, zniewolonej, zakłamanej. To, co było złym owocem tamtych dni, nie może nas pozbawić nadziei” – podkreślił.
W kolejnej części uroczystości, na ul. Planty 7/9 – gdzie doszło do tragicznych wydarzeń – złożono kwiaty i zapalono znicze, odczytano nazwiska ofiar.
Uroczystości w tym miejscu zorganizowała w piątek także świętokrzyska NSZZ „Solidarność”, która – jak przypomniał jej przewodniczący Waldemar Bartosz – upamiętnia ofiary pogromu nieprzerwanie od 1981 roku.
„To jest nasze moralne zobowiązanie i kontynuujemy je. Mam nadzieję, że również moi i nasi następcy będą to robić z dwóch powodów. Pierwszy to powód historyczny. Tak było. A jeśli tak było, to niczego nie skrywajmy. Niestety, przez cały okres PRL-u pod tą kamienicą nic się nie działo. Dopiero powstanie „Solidarności”, a później odzyskanie niepodległości to zmieniły. Drugim powodem, dla którego to robimy, jest upamiętnienie, w jaki sposób można ludzi skrzywdzić” – powiedział Bartosz.
Wieńce i kwiaty pod tablicą pamięci złożyli przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej, parlamentarzyści, władze powiatu kieleckiego.
Dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej, który od lat zajmuje się tą tematyką, zwrócił uwagę, że pogrom kielecki był złożonym zjawiskiem i to nie antysemityzm mieszkańców był głównym powodem tragedii. „Ten obraz jest bardziej skomplikowany. Jeśli chodzi o to, co się działo w tym budynku i przed nim, nie mam wątpliwości, że występowały tutaj działania o charakterze prowokacyjnym”.
Według historyka w czasie zajść na ul. Planty miała miejsce niezrozumiała bierność i nieudolność sił porządkowych oraz wojskowych. Służby nie tylko nie uspokoiły sytuacji, ale pozwoliły na eskalację zajść, a ich działania miały charakter prowokacyjny.
Zwrócił uwagę, że konieczna jest kontynuacja badań nad pogromem. Dodał, że po wprowadzeniu przez pracowników archiwum IPN znacznej liczby dokumentów archiwalnych do baz cyfrowych uwidoczniono, jak ograniczone były kwerendy prowadzone w latach 90. i później. Dzięki zdigitalizowanym źródłom ujawniono m.in. informacje o zabójstwach Żydów między Częstochową a Kielcami, wskazano konkretne pociągi, w których doszło do morderstw – np. na stacji w Piekoszowie – oraz potwierdzono doniesienia o zamieszkach na stacjach kolejowych w Kielcach.
Kielecki pogrom w 1946 r. sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu. Dziewięć z dwunastu osób oskarżonych o masakrowanie Żydów skazano w pospiesznym, pokazowym procesie na śmierć i stracono.
4 lipca 1946 r. w Kielcach poza wydarzeniami na Plantach doszło w okolicy do innych zajść, w których ofiarami stali się obywatele narodowości żydowskiej. Na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.
Zgodnie z ustaleniami pionu śledczego IPN w czasie pogromu w Kielcach, w którym uczestniczyli cywilni mieszkańcy miasta, milicjanci i żołnierze, zginęło 37 osób narodowości żydowskiej i troje narodowości polskiej. 35 Żydów zostało rannych. (PAP)
wdz/ aszw/