31.12.2009 Warszawa (PAP) - W czwartek rano zmarł w Melbourne żołnierz armii Andersa, muzyk, piosenkarz, aktor Gwidon Borucki. Miał 97 lat. Artysta zmarł w szpitalu, gdzie znalazł się na skutek urazu czaszki po uderzeniu się o cementowe schody w swym ogrodzie - poinformował PAP jego przyjaciel Mirek Mekina.
Borucki był pierwszym wykonawcą "Czerwonych maków na Monte Cassino". Premiera pieśni odbyła się następnego dnia po zwycięskiej bitwie w dniu 18 maja 1944 r. "Czerwone maki na Monte Cassino" zostały skomponowane w nocy, a 19 maja po południu Borucki śpiewał pieśń dla żołnierzy 12. Pułku Ułanów Podolskich, zdobywców klasztornej góry.
Wypisany na transparencie refren razem z artystą śpiewali żołnierze: "Czerwone maki na Monte Cassino/ Zamiast rosy piły polską krew.../Po tych makach szedł żołnierz i ginął/ Lecz od śmierci silniejszy był gniew/ Przejdą lata i wieki przeminą/ Pozostaną ślady dawnych dni/ I wszystkie maki na Monte Cassino/ Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi".
Autorem słów był Feliks Konarski, znany pod pseudonimem Ref-Ren; melodię skomponował Alfred Schuetz.
"Radość była ogromna. Podniecony ogólną atmosferą Feliks Ref-Ren natychmiast napisał słowa do nowej piosenki na cześć tego zwycięstwa. (...) O 11 w nocy obudził Alfreda Schuetza i kazał mu natychmiast siąść do fortepianu i skomponować muzykę. W ciągu niespełna trzech godzin powstała melodia w tempie marsza. (...) Po napisaniu muzyki Schuetz zbudził mnie nad ranem mówiąc: +Gidek, chodź do fortepianu, mamy dla ciebie nowa piosenkę+ (...) Na Monte Cassino pojechaliśmy po południu, 19 maja. Jeszcze rano oczyszczano okolice z min i trupów. (...) Na widowni obecny był gen. Władysław Anders, gen. Nikodem Sulik oraz kilku dowódców wojsk alianckich" - wspominał w wywiadach Borucki.
Gwidon Borucki urodził się jako Gwidon Alfred Gottlieb 2 września 1912 roku w Krakowie. Jego rodzice zaraz po narodzinach syna zamieszkali w Przemyślu. Tam mały Gwidon dorastał, uczył się grać na fortepianie i akordeonie. Po maturze wyjechał do Lwowa na studia w Wyższej Szkole Handlu Zagranicznego. Aby się utrzymać, zaczął śpiewać do tańca w lwowskich restauracjach. Po roku podpisał kontrakt z jednym z warszawskich lokali i wyjechał - już jako Gwidon Borucki - do stolicy.
W 1937 roku występ Boruckiego obejrzał dyrektor słynnego teatru rewiowego Cyrulik Warszawski, Fryderyk Jarosy i zaprosił młodego artystę na przesłuchanie. Borucki został przyjęty i odtąd aż do wybuchu wojny występował w Cyruliku Warszawskim. Zadebiutował też w filmie epizodem lekarza w głośnym obrazie Michała Waszyńskiego "Znachor".
Ostatni sezon Cyrulika Warszawskiego zakończył się w maju 1939 roku. Wówczas zespół, w skład którego wchodzili oprócz Jarosy'ego i Boruckiego m.in. Stefania Grodzieńska z mężem Jerzym Jurandotem, Zofia Terne, Lula Kryńska, Marian Rentgen i pianista Leon Boruński, wyruszył w trasę po polskich miastach. Lipiec 1939 Borucki spędził w Krynicy, śpiewając co wieczór dla wczasowiczów. W sierpniu wrócił do Warszawy, by wziąć udział w próbach nowej rewii. Premiera miała odbyć się 2 września w nowym lokalu Cyrulika, który po wakacjach miał zmienić nazwę na Teatr Figaro.
Podczas wojny występował w lwowskim Teatrze Miniatur i zespole Tea-jazz Henryka Warsa. Po wstąpieniu do wojska, ewakuowany z Armią generała Andersa do Teheranu, znalazł się w reprezentacyjnym teatrze wojskowym Polish Parade.
Borucki po wojnie mieszkał w Londynie (1945-1958), występował w teatrach londyńskich, w angielskich oraz szkockich ośrodkach polonijnych. Pracował w radiu BBC, zagrał w ponad 40 filmach angielskich (jako Guido Lorraine). W latach 50. i 60. nagrywał płyty, występował w programach telewizyjnych, rewiach, w komediach muzycznych oraz w operetkach.
Do Australii przybył w 1959 r. na występy i tam już pozostał na stałe. Prowadził własny program telewizyjny, organizował rewie, kabarety, występy dla polonii australijskiej. W Australii założył agencję artystyczną i australijską filię ZASP-u.(PAP)
ls/ agz/ mow/