Janusz Młynarski, były więzień niemieckiego obozu Auschwitz, deportowany w pierwszym transporcie Polaków 14 czerwca 1940 r., zmarł w środę w Niemczech, gdzie mieszkał; miał 92 lata – poinformował historyk z Muzeum Auschwitz Adam Cyra.
Młynarski urodził się 21 maja 1922 r. w Poznaniu w polskiej rodzinie, która nosiła niemiecko brzmiące nazwisko Mueller. Po napaści Niemców na Polskę zmienił je na Młynarski. Jak podkreślił Adam Cyra nie chciał on zwracać na siebie uwagi gestapo swoim nazwiskiem.
Miał 17 lat, gdy został aresztowany podczas łapanki w Krakowie. Niemcy umieścili go w więzieniu w Tarnowie, skąd 14 czerwca 1940 r. został deportowany w pierwszym transporcie 728 polskich więźniów politycznych do KL Auschwitz. Otrzymał numer 355. W obozie zachorował na tyfus plamisty. Przeżył dzięki pomocy współwięźniów. Później sam pomagał innym jako sanitariusz w obozowym szpitalu.
Cyra podkreślił, że pomógł on m.in. rtm. Witoldowi Pileckiemu, który przed ucieczką z obozu został przez obozowy ruch oporu umieszczony w bloku szpitalnym z fikcyjnym podejrzeniem zachorowania na dur wysypkowy. Rotmistrz, który dobrowolnie poszedł do Auschwitz, by zorganizować w nim konspirację, jako rzekomo chory przebywał w izbie, w której pielęgniarzem był Janusz Młynarski.
W obozie przebywał do stycznia 1945 r. Kilka dni przed wkroczeniem 27 stycznia Armii Czerwonej Niemcy ewakuowali większość więźniów Auschwitz, w tym Młynarskiego. Trafił do obozu Mauthausen. „Cudem przeżył. Został wyzwolony w maju 1945 r. Ważył wówczas trzydzieści dwa kilogramy. Zdecydował się na powrót do Polski, kiedy ktoś poinformował go, że w radiu był nadawany komunikat jego matki, która błagała, żeby wrócił do domu do Poznania” – powiedział Cyra.
Po wojnie został lekarzem. Opiekował się m.in. piłkarzami Górnika Zabrze w czasach największej świetności drużyny, a także był ordynatorem oddziału ortopedii w Zabrzu i Zakopanem.
W 1971 r. wyjechał do Niemiec. Mieszkał w Baumberg-Monheim nad Renem. „Nie wszyscy rozumieli, dlaczego zdecydował się zamieszkać w Niemczech, w kraju oprawców. Janusz Młynarski wówczas odpowiadał, że nie można wszystkich ludzi mierzyć tą samą miarą. W obozie Auschwitz poznał nie tylko niemieckich katów. Spotkał tam też Niemców, dzięki którym udało mu się przeżyć, jak Otto Kuesel” – wyjaśnił Cyra.
Jak dodał historyk Młynarski zabiegał o pojednanie między Polakami i Niemcami. Z przykrością stwierdzał, że na Zachodzie martyrologia Polaków jest najczęściej pomijana lub w najlepszym wypadku marginalizowana.
Spośród byłych więźniów z pierwszego transportu Polaków wojnę przeżyło 239. Obecnie żyje kilku. (PAP)
szf/ pz/