Żydowski Związek Wojskowy był jedną z dwóch, obok Żydowskiej Organizacji Bojowej, formacji zbrojnych warszawskiego getta. Utworzyli go członkowie ruchu syjonistów-rewizjonistów (Organizacja Syjonistyczna, Nowa Organizacja Syjonistyczna) oraz ich młodzieżowej organizacji - Betar.
Żydowski Związek Wojskowy to jedna z najmniej znanych organizacji konspiracyjnych okupowanej Warszawy. "Przyczyną tego stanu rzeczy jest niezwykle skromna baza źródłowa odnosząca się do jego działalności oraz powojenne przemilczenia i manipulacje dokonywane zarówno w Izraelu jak i PRL" - pisał Dariusz Libionka w magazynie historycznym "Mówią wieki" (wydanie specjalne, kwiecień 2008).
Uważa się, że ŻZW powstał po wielkiej akcji likwidacyjnej przeprowadzonej przez Niemców w warszawskim getcie, w wyniku której od lipca do września 1942 r. 254 tys. Żydów wywieziono do obozu zagłady w Treblince, 11 tys. skierowano do obozów pracy, a ok. 6 tys. osób rozstrzelano na miejscu. W getcie legalnie pozostało 35 tys. Żydów, ok. 25 tys. żyło w ukryciu.
Za przywódców ŻWZ, jak twierdzi dr Dariusz Libionka, należy uznać Leona Rodala i Pawła Frenkla, co zgadza się z relacją Emmanuela Ringelbluma. Rodal (ur. 1913 w Kielcach), dziennikarz ("Moment", "Di Tat"), zginął prawdopodobnie 20 kwietnia 1943 r. Frenkel był przedwojennym działaczem Betaru w Warszawie, jak wynika z meldunków polskiego podziemia, zginął 19 czerwca 1943 r. w kamienicy przy Grzybowskiej 11.
W zeznaniach składanych podczas śledztwa i na rozprawie sądowej b. dowódca SS i policji dystryktu warszawskiego gen. Juergen Stroop przyznawał, że Plac Muranowski był najbardziej ufortyfikowaną redutą w getcie. "Plac Muranowski (...) był przez bojowców najbardziej uporczywie broniony. Placu bronił wysunięty budynek z betonu. Ogień pistoletów maszynowych i broni maszynowej uniemożliwił do niego dostęp" - mówił Stroop pracownikom Żydowskiego Instytutu Historycznego w 1951 r.
Kwatera ŻZW mieściła się przy ul. Muranowskiej 7.
Historyk getta Emanuel Ringelblum tak opisywał jej wygląd: "Obejrzałem arsenał ŻZW. Lokal mieścił się w niezamieszkanym domu, tzw. dzikim domu przy ul. Muranowskiej 7, w 6-cio pokojowym lokalu na pierwszym piętrze. W pokoju kierownictwa było zainstalowane pierwszorzędne radio (...). Członkowie kierownictwa ŻZW, z którymi prowadziłem rozmowę przez kilka godzin, byli uzbrojeni w rewolwery zatknięte za pasem. W dużych salach na wieszakach znajdowała się broń różnego rodzaju, a więc ręczne karabiny maszynowe, karabiny, najrozmaitszego rodzaju rewolwery, ręczne granaty, torby z amunicją, mundury niemieckie, którymi tak skutecznie posługiwano się w akcji kwietniowej, itp. W pokoju kierownictwa był wielki ruch, jak w prawdziwym sztabie; odbierano tu rozkazy dla skoszarowanych punktów, w których gromadzono i szkolono przyszłych bojowców. Przynoszono raporty o ekspropriacjach, dokonanych przez poszczególne grupy u zamożnych osób na rzecz uzbrojenia ŻZW. W mojej obecności zakupiono tam u byłego oficera armii polskiej broń za ćwierć miliona złotych; na co dano zaliczkę 50 tys. zł.; zakupiono dwa karabiny maszynowe po 40 tys. zł.; większą ilość granatów ręcznych i bomb". (E. Ringelblum "Stosunki polsko-żydowskie w latach II wojny światowej")
ŻZW podzielony był na trzy oddziały. W getcie centralnym, przy placu Muranowskim ulokowany był trzon sił ŻZW. Był on podzielony na trzy około 20-osobowe grupy bojowe. Dowodzili nimi: Eliyahu Halbersztein, Natan Szultz, Meir Teibloom, Israel (NN), Józef Goldshaber, Leon Rodal. Mniejsze oddziały były na terenie szopu szczotkarzy oraz szopów Tobbensa i Schultza przy ul. Karmelickiej 5. (Adam Halperin "Betar`s Role in the Warsaw Ghetto Uprising", 1946 r.)
W czasie powstania najcięższe walki ŻZW prowadził w rejonie placu Muranowskiego.
"Odtworzenie przebiegu walk na Placu Muranowskim napotyka ogromne trudności. Wydaje się, że wojny nie przeżył żaden z bojowców znajdujących się 19 kwietnia na pozycji Plac Muranowski. A nawet jeśli tak, to nie złożył relacji na ten temat" - pisali Dariusz Libionka i Laurence Weinbaum w książce "Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze. Wokół Żydowskiego Związku Wojskowego".
W zeznaniach składanych podczas śledztwa i na rozprawie sądowej b. dowódca SS i policji dystryktu warszawskiego gen. Juergen Stroop przyznawał, że Plac Muranowski był najbardziej ufortyfikowaną redutą w getcie. "Plac Muranowski (...) był przez bojowców najbardziej uporczywie broniony. Placu bronił wysunięty budynek z betonu. Ogień pistoletów maszynowych i broni maszynowej uniemożliwił do niego dostęp" - mówił Stroop pracownikom Żydowskiego Instytutu Historycznego w 1951 roku.
Większość walczących członków ŻZW zginęła w powstaniu, reszta - podczas próby wydostania się z getta.(PAP)
mjs/ ls/