15 lat temu, 17 lipca 2009 roku w Oksfordzie zmarł prof. Leszek Kołakowski – wybitny filozof, literat i popularyzator wiedzy. „Duchowy mistrz liberalnej inteligencji” – powiedział o nim ks. Józef Tischner.
„Rodzimy się w jakimś niepojętym chaosie. Z czasem udaje nam się zdobyć narzędzia, za pomocą których mamy nad chaosem panować, są nimi rozum i to, co nazywa się religią albo – jak modnie mówi się w ostatnich dziesięcioleciach – sacrum. Rozum ma nam dawać wyjaśnienie zjawisk fizycznych oraz zdolność przewidywania i panowania nad ich przebiegiem, religia zaś ma odsłaniać sens świata; ma przy tym ambicje większe niż rozum, bo ogarnia sens całości, a co to jest całość, tego rozum nie wie i wiedzieć nie może” – wygłosił podczas wykładu na Uniwersytecie Jagiellońskim w 2003 r. filozof, którego ks. Józef Tischner określił mianem „duchowego mistrza liberalnej inteligencji”.
Leszek Kołakowski urodził 23 października 1927 r. w Radomiu. Tam też spędził wczesne lata dzieciństwa. Jego ojciec, wnuk powstańca styczniowego – Jerzy Julian Kołakowski, był pedagogiem i publicystą. Pisał pod pseudonimem Jerzy Karon. Matka natomiast pracowała, jako nauczycielka. W 1936 r. przeprowadzili się do Łodzi, gdzie trzy lata później zastał ich wybuch wojny. W 1943 r. zamieszkali w Warszawie 29 maja 1943 r. Niemcy za działalność w ruchu opory rozstrzelali Kołakowskiego seniora.
Rozum ma nam dawać wyjaśnienie zjawisk fizycznych oraz zdolność przewidywania i panowania nad ich przebiegiem, religia zaś ma odsłaniać sens świata; ma przy tym ambicje większe niż rozum, bo ogarnia sens całości, a co to jest całość, tego rozum nie wie i wiedzieć nie może
Podczas okupacji skończył tajne liceum, świadectwo dojrzałości uzyskując eksternistycznie już po wojnie. Wówczas też wrócił do Łodzi, gdzie w 1945 r. podjął się studiów na wydziale humanistycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Był to również początek jego działalności komunistycznej – przyszły filozof między innymi wstąpił do Akademickiego Związku Walki Młodych „Życie”.
W 1949 r. ponownie przeniósł się do Warszawy, gdzie kontynuował studia. Uczestniczył w zajęciach prowadzonych m.in. przez Tadeusza Kotarbińskiego – zostając później jego asystentem oraz Kazimierza Ajdukiewicza i Marię Ossowską. Jeszcze w czasie studiów, pod koniec 1945 r. zapisał się do Polskiej Partii Robotniczej (PPR), stając się później również członkiem PZPR.
„Marksizm mnie pociągał (…), wydawał się oferować niesentymentalną wizję historii, w której nie tylko przeszłość była wytłumaczona, ale także przyszłość stawała się przejrzysta. (…) Komunizm, jak sobie wyobrażałem, był pewną kontynuacją tradycji, która mi była bliska, a więc racjonalistycznej i kosmopolitycznej, tradycji swobodnej myśli” – wspominał po latach.
Pracował w Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych, przy Komitecie Centralnym partii.
W pracy magisterskiej prowadził rozważania o prawie natury. Natomiast w rozprawie doktorskiej, obronionej w 1953 r. na Uniwersytecie Warszawskim, pisał o filozofii wolności Spinozy. Myśli siedemnastowiecznego filozofa wywarły duży wpływ na kształtowanie się postaw Kołakowskiego, który pod ich wpływem zaczynał stopniowo odchodzić od doktrynalnej wersji filozofii Marksa. Pozwalając sobie jednocześnie na coraz bardziej śmiałą kontestację otaczającej go rzeczywistości.
„Intelektualiści nie są potrzebni partii komunistycznej po to, żeby zachwycać się mądrością jej decyzji, ale tylko po to, żeby jej decyzje były mądre. Są więc potrzebni komunizmowi nie jako ludzie wolni w myśleniu, a zbędni jako oportuniści” – pisał w 1959 r. w eseju „Kapłan i błazen. Rozważania o teologicznym dziedzictwie współczesnego myślenia”.
Dobrym przykładem jest również zapamiętana przez Bronisława Geremka – jednego z słuchaczy wykładów prowadzonych przez Kołakowskiego, wypowiedź o socjalizmie. „W 1956 roku, bodaj czy nie 1 maja, Kołakowski w sali kominkowej na uniwersytecie mówił, czym jest socjalizm. Przyszło mnóstwo ludzi. Najpierw słuchali długiej wyliczanki, czym socjalizm nie jest: państwem, gdzie jest więcej szpiegów niż pielęgniarek i więcej miejsc w więzieniach niż w szpitalach; państwem, gdzie jest się zmuszanym do kłamstwa; państwem, gdzie jest się zmuszanym do kradzieży; państwem, gdzie jest się zmuszanym do zbrodni; państwem, gdzie filozofowie i literaci mówią zawsze to samo co generałowie i ministrowie, ale zawsze po nich; państwem istniejącym aktualnie” – opowiadał po latach Geremek.
W końcu stało się nieuniknione i w 1966 r. został wydalony z partii. Wraz z legitymacją odebrano mu również katedrę na uniwersytecie. Powodem miała być zdaniem władzy zbyt radyklana krytyka, a także odejście od zasad marksizmu-leninizmu w nauczaniu studentów.
Dwa lata później za udział w wydarzeniach Marca’68 odebrano mu również prawo wykładania i publikowania. Tym samym filozof nie widział już innego wyjścia, jak wyjechać z PRL. Jego opublikowany w 1971 r. w paryskiej „Kulturze” esej zatytułowany - „Tezy o nadziei i beznadziejności", stał się jednym z podstawowych tekstów rodzącej się antykomunistycznej opozycji, a także inspiracją do powstania Komitetu Obrony Robotników, którego członkiem ostatecznie został również Kołakowski. Stając się tym samym latach 1977-1980, oficjalnym przedstawicielem Komitetu za granicą, pośredniczącym w kontaktach z emigracją.
„Potrzeba bezpieczeństwa czasami może prowadzić do konsekwencji paradoksalnych, a w formie skrajnej, totalnej, do rezygnacji z osobowości własnej” – pisał Kołakowski w „O rozumie i innych rzeczach”.
Po wyjeździe z Polski początkowo pracował na McGill University w Kanadzie (1968). Później prowadził wykładał na University of California w Berkeley (1969), a od 1970 r. do emerytury rozwijał działalność naukową i nauczycielską w oxfordzkim All Souls College. W swoich pismach coraz częściej rozważał kwestie prawdy, rozumu i religii. W latach1968-76 pisze jedną ze swoich najbardziej znanych prac – trzytomowe „Główne nurty marksizmu. Powstanie, rozwój, rozkład”. Rozprawia się tym samym zarówno z samym marksizmem, jak i swoim wcześniejszym spojrzeniem na tę filozofię.
Czy jest to naprawdę kwestia mojej wolnej woli? Chcę uwierzyć, więc wierzę? Nie – wiara jest łaską od Boga. I to Bóg udziela jej wedle swojej woli, której racji nigdy nie poznamy. To jest konkluzja rozumienia chrześcijaństwa przez Leszka Kołakowskiego – jeśli Osoba jest też Absolutem, to ostatnie zdanie zawsze należy do Absolutu, choćby człowiek bardzo pragnął czegoś innego
„Potrzeba znajdowania sensu ukrytego w świecie i nieobecność prawdy w znaczeniu tradycyjnym to dwie dziedziny, które się zderzają. Zarówno w religii, jak i w rozumie szukamy bezpieczeństwa w sensie zdolności panowania nad rzeczywistością fizyczną oraz bezpieczeństwa w sensie zdolności do wiary, że świat jest jednak wyposażony w sens niewidoczny, w sens, którego my nie możemy z empirycznych faktów, z własnych doświadczeń wydobyć” – czytamy w opracowanym przez Huberta Czyżewskiego, zbiorze tekstów Leszka Kołakowskiego „Chrześcijaństwo”.
Choć nigdy nie deklarował się jako filozof chrześcijański, ani nawet jako chrześcijanin, to jak sam mówił był przywiązany do tradycji chrześcijańskiej, uważając ją za fundament naszej kultury. „Ale jak uwierzyć? Czy jest to naprawdę kwestia mojej wolnej woli? Chcę uwierzyć, więc wierzę? Nie – wiara jest łaską od Boga. I to Bóg udziela jej wedle swojej woli, której racji nigdy nie poznamy. To jest konkluzja rozumienia chrześcijaństwa przez Leszka Kołakowskiego – jeśli Osoba jest też Absolutem, to ostatnie zdanie zawsze należy do Absolutu, choćby człowiek bardzo pragnął czegoś innego” – zauważa Hubert Czyżewski w monografii „Kołakowski i jego Chrystus”.
W 1975 r. był jednym z sygnatariuszy tzw. Listu 59, czyli protestu przeciwko zmianom w Konstytucji PRL. List podpisali m.in. Stanisław Brańczak, Zbigniew Herbert, Stefan Kisielewski, o. Jacek Salij, Antoni Słonimski, Jacek Kuroń, Wisława Szymborska, Adam Ciołkosz, Gustaw Herling-Grudziński i Leopold Tyrmand.
„Z jednej strony mistyka w skrajnej postaci jest rezygnacją z osobowości, rozpłynięciem się w rzeczywistości Boskiej. Z drugiej strony mamy próby – czasami dość groteskowe – rozumu, który chciałby świat oczyścić z przypadkowości i całkowicie go uregulować” – wygłaszał w opublikowanym na łamach „Tygodnika Powszechnego wykładzie „O rozumie i innych rzeczach”.
Rozum ma trzy formy, z których dwie mają źródła w świecie zwierzęcym. Pierwsza to rozum empiryczny, zdolność rejestrowania i przekazywania innych doświadczeń, wiedzy o świecie, a także praktycznego tej wiedzy stosowania.
W swoich pismach Kołakowski porusza problemy zła, wypowiada się o rozumie i religii. Łącznie opublikował ponad 400 prac, w tym ok. 30 książek wydanych w językach polskim, angielskim, niemieckim, hiszpańskim, francuskim, włoskim, holenderskim, hebrajskim, w językach słowiańskich i skandynawskich oraz innych.
„Rozum ma trzy formy, z których dwie mają źródła w świecie zwierzęcym. Pierwsza to rozum empiryczny, zdolność rejestrowania i przekazywania innych doświadczeń, wiedzy o świecie, a także praktycznego tej wiedzy stosowania. (…). Druga forma rozumu to zdolność do organizowania życia zbiorowego” – zauważa Kołakowski. „Różne formy organizacji życia zbiorowego znamy ze świata zwierzęcego, od mrówek i pszczół poczynając: podział pracy, hierarchia, obrona terytorium itd. Ale tylko ludzie wykształcili szczególne argumenty, za pomocą których ta organizacja życia zbiorowego dochodzi do skutku. Najważniejsze z nich to: prawo, pieniądz i pismo” – dodaje filozof.
Myśli te zostały opublikowane na łamach „Tygodnika Powszechnego” pod tytułem „O rozumie i innych rzeczach”. Dość dobrze pokazują ewolucję późnego Kołakowskiego.
„Ale jest i trzecia forma rozumu. Moglibyśmy ją nazwać rozumem par excellence (w całym tego słowa znaczeniu – przyp. PAP). To rozum wcielony w matematyce i w logice, jego wyniki nie są wystawiane na falsyfikację. Ten rozum daje nam pewność. Jest też najbardziej oddalony od wszystkiego, co niższe istoty potrafią” – wyjaśnia filozof.
Prof. Leszek Kołakowski zmarł 17 lipca 2009 r. w Oksfordzie. Miał 82 lata. (PAP)
Autor: Mateusz Wyderka
mwd/ szuk/