30 maja 1957 r. ks. Antoni Baraniak został mianowany przez papieża Piusa XII arcybiskupem metropolitą poznańskim. Blisko trzy lata wcześniej został uwięziony i poddany brutalnemu śledztwu przez władze komunistyczne.
„Ci panowie mnie zabierają” – zdążył powiedzieć prymas Stefan Wyszyński swojemu sekretarzowi bp. Antoniemu Baraniakowi. W nocy z 25 na 26 września 1953 r. do pałacu arcybiskupów warszawskich wdarli się funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Chwilę później obaj hierarchowie zostali rozdzielni.
„Najpierw pogrzebali w różnych rzeczach i papierach, potem odczytał jeden z ubowców postanowienie prokuratury wojskowej, że jestem aresztowany, ale papierka nie dali […]. Samochód popędził na ul. Rakowiecką, do bramy więzienia […]. Zaprowadzono mnie do pustej betonowej celi, w której była prycza, taboret, dzban wody z miednicą i kibel” – opisał moment swojego uwięzienia bp. Baraniak.
Duchowny był izolowany od kontaktów z najbliższymi. Nie pozwolono mu sprawować sakramentów. Na przesłuchania, podczas których funkcjonariusze UB stosowali wobec niego tortury, był wzywany łącznie 145 razy. Nigdy nie złożył jakichkolwiek zeznań obciążających prymasa Wyszyńskiego. Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia został przetransportowany do domu salezjańskiego w Marszałkach. Następnie trafił do Krynicy, gdzie opiekowały się nim siostry elżbietanki. Gdy na fali tzw. październikowej odwilży został ostatecznie zwolniony, natychmiast powrócił do swoich obowiązków w Sekretariacie Prymasa Polski. „Wpadłem od razu w wielką pracę, której wprost trudno podołać” – pisał w liście do ks. Jana Ślósarczyka.
Prawdziwy męczennik arcybiskupem
W maju 1957 r. bp Antoni Baraniak z biskupami Zygmuntem Choromańskim i Michałem Klepaczem towarzyszył prymasowi Wyszyńskiemu w pierwszej po wyjściu na wolność wizycie ad limina Apostolorum w Rzymie. Papież, w czasie kilku audiencji z udziałem delegacji polskiej, odnosił się z dużą serdecznością, ale też szacunkiem do bp. Baraniaka. W czasie jednego ze spotkań Ojciec Święty, przedstawiając polskiego hierarchę najbliższemu otoczeniu, miał powiedzieć: Ecco il vero martire, co oznacza „Oto prawdziwy męczennik”. Za słowami Piusa XII nie kryła się jedynie okolicznościowa kurtuazja, lecz realna chęć docenienia poświęcenia Polaka. Jeszcze w trakcie trwania ad limina Apostolorum 30 maja 1957 r. bp Baraniak został mianowany arcybiskupem metropolitą poznańskim.
„Za decyzją Piusa XII stała protekcja kard. Wyszyńskiego, ale papież chciał również w ten sposób nagrodzić niezłomną postawę biskupa w okresie więzienia go przez komunistów. Potwierdzają to pośrednio słowa abp. Antonio Samoré, sekretarza Kongregacji Nadzwyczajnych Spraw Kościoła, zajmującej się m.in. sprawami polskimi, że nominacja bp. Baraniaka jest »nagrodą za cierpienia więzienne«” – wyjaśniał ks. dr hab. Jarosław Wąsowicz, autor biografii bp. Baraniaka.
Władze komunistyczne w Polsce nie sprzeciwiły się nominacji hierarchy. Uroczysty ingres abp. Baraniaka do katedry poznańskiej odbył się 6 października 1957 r. „Poznań przyjął go z wielkim entuzjazmem, ponieważ widziano w nim bohatera narodowego” – relacjonował kapelan nowego metropolity ks. Marian Przykucki.
Młodzież i Vaticanum Secundum
Od samego początku posługi w archidiecezji poznańskiej abp Baraniak dał się poznać jako wyraźny przeciwnik ruchu kapłanów „postępowych”, współpracujących z władzami komunistycznymi. Hierarcha wnioskował o odebranie księżom „patriotom” ośrodka wypoczynkowego w Krynicy, ponieważ ich praktyki wywoływały zgorszenie miejscowej ludności. Wniosek abp. Baraniaka poparli wszyscy polscy biskupi. Równolegle otwarcie krytykował prasę wydawaną przez Stowarzyszenie PAX, uznając ją za „groźną dla życia religijnego w Polsce”. Wskazywał, że pisma tej „rozłamowej” organizacji są nie tylko czytane, ale również kolportowane przez niektórych księży, z czym absolutnie należy skończyć.
Jedną z najważniejszych przestrzeni działania hierarchy w archidiecezji poznańskiej było duszpasterstwo młodzieżowe. Już podczas swojego pierwszego przemówienia podczas ingresu zwrócił się do młodych osób, aby nie bali się iść „trudną drogą służby ojczyźnie i Kościołowi”. W kolejnych miesiącach i latach z polecenia arcybiskupa organizowano spotkania dekanalne dla chłopców z grup ministranckich, rekolekcje wakacyjne, a on sam wspierał dwumiesięcznik „Katecheta” skierowany do osób pracujących z młodzieżą.
Metropolita poznański odegrał także ważną rolę podczas Soboru Watykańskiego II. Należał do wąskiej grupy polskich biskupów, którym dane było uczestniczyć we wszystkich czterech sesjach Soboru. 16 października 1962 r. został wybrany na członka Komisji do spraw Kościołów Wschodnich. Czynnie uczestniczył w dyskusji nad schematem soborowym o liturgii, w kolejnych miesiącach pozostając jednym z najaktywniejszych polskich uczestników Vaticanum Secundum.
W czasie audiencji podczas jednej z sesji papież Jan XXIII zapytał abp. Baraniaka o wpływ komunizmu na młodzież. Hierarcha opowiadał Ojcu Świętemu o usunięciu religii ze szkół, organizacji przez Kościół punktów katechetycznych, których funkcjonowanie jest „obłożone tylu trudnościami ze strony administracji wyznaniowej”.
Po zakończeniu soboru abp Baraniak dbał o właściwie rozumienie terminu „soborowej odnowy”, która – błędnie interpretowana – mogła zdaniem hierarchy prowadzić do niewłaściwych wniosków. Dlatego w referacie poświęconym zakonom w Kościele i świecie współczesnym, zwracał uwagę, że przesłania Vaticanum Secundum, nie należy odczytywać jako upodabniania do świata, „posuniętego tak daleko, żeby zakonnik niczym nie wyróżniał się od otoczenia”, „rozstawania się z habitem” – nie tylko w miejscach publicznych, ale nawet w domach zakonnych – czy rezygnacji z umartwiania. Arcybiskup Baraniak zareagował krytycznie na wywiad w „Tygodniku Powszechnym” z kardynałem Léonem-Josephem Suenensem, dotyczący realizacji uchwał soboru, uznając tezy belgijskiego hierarchy za sprzeczne z rzeczywistymi założeniami soborowej odnowy i szkodliwe dla Kościoła w Polsce.
Numer dwa w Episkopacie
Wyniesienie do godności arcybiskupiej oraz objęcie urzędu metropolity poznańskiego oznaczało również wejście do ścisłego gremium kierowniczego Kościoła katolickiego w Polsce – Komisji Głównej/Rady Głównej Episkopatu Polski. Po raz pierwszy w jej obradach abp Baraniak uczestniczył 19 listopada 1957 r.
„Aż do śmierci metropolity lwowskiego i administratora apostolskiego archidiecezji krakowskiej abpa Eugeniusza Baziaka 15 czerwca 1962 r. metropolita poznański był teoretycznie trzecią osobą w Episkopacie Polski. W praktyce jednak jako najbliższy współpracownik kard. Stefana Wyszyńskiego i jego zaufany doradca odgrywał rolę nieformalnego zastępcy przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i »osoby numer dwa« wśród polskich hierarchów” – oceniał prof. Michał Białkowski, historyk Kościoła.
Prymas konsultował z metropolitą poznańskim kandydatów na biskupów oraz zlecał mu prowadzenie w swoim imieniu niemałej części korespondencji ze Stolicą Apostolską. „W imieniu Episkopatu odpowiadał na część listów przesyłanych przez watykańskich hierarchów. Pomagała w tym jego wybitna znajomość sytuacji w Stolicy Apostolskiej oraz rozległe rzymskie kontakty, nawiązane w czasie studiów i wyjazdów do Watykanu” – pisał prof. Rafał Łatka, historyk Kościoła.
Ponadto abp Baraniak był autorem, współautorem lub redaktorem kilkunastu istotnych dokumentów przygotowanych przez Episkopat Polski. Kierował jedną z najważniejszych komisji specjalistycznych – Komisją Soborową Episkopatu. Będąc czołową postacią w polskim Kościele, zabierał głos w momentach szczególnego napięcia między państwem a Kościołem. Tak było choćby po publikacji w listopadzie 1965 r. „Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich”. Arcybiskup Baraniak apelował wówczas o jedność wśród hierarchów i solidarność z kardynałem Wyszyńskim. „W odezwaniach się do duchowieństwa trzeba znaleźć formę przekonującą duchowieństwo, że jest jedność. Należy przeciwdziałać, bo ludziom wbijają w głowę, jakoby podział był faktem” – przemawiał.
Ostatni raz w posiedzeniu Rady Głównej brał udział w lutym 1977 r. Zmarł kilka miesięcy później – 13 sierpnia. Uczestniczący w uroczystościach pogrzebowych prymas Wyszyński tak podsumował życie i działalność swojego bliskiego współpracownika: „Był człowiekiem dyskretnym, raczej milczącym. W pracy był dokładny, spraw nie opuszczał, dopóki ich nie wykonał”.
Dr Jan Hlebowicz
Źródło: Muzeum Historii Polski
szuk/