W okresie PRL 3 Maja zniknął z kalendarza świąt państwowych. Przez lata osoby, które chciały zamanifestować swoją pamięć o konstytucji z 1791 r., a nade wszystko zaprotestować przeciwko polityce komunistów w Polsce, były w różny sposób represjonowane.
Warto tutaj wspomnieć choćby o manifestacji trzeciomajowej w 1946 r. w Szczecinku, gdzie „po odprawieniu mszy świętej w miejscowym kościele, mimo obowiązującego zakazu, ulicami Szczecinka przemaszerował tłum mieszkańców. Na czele pochodu niesiono trumienkę opatrzoną napisem +3 Maja+ oraz flagi państwowe przewiązane czarnym kirem, symbolizujące pogrzebanie praw demokratycznych i swobód obywatelskich w Polsce. Podczas marszu skandowano hasła przeciwko komunistycznym rządom i obecności wojsk sowieckich w Polsce, jednocześnie wyrażając poparcie dla PSL” – pisał Tomasz Dźwigał.
Inicjatorzy tej manifestacji zostali skazani przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie na kary kilku lat więzienia za „czynienie przygotowań do zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego”. Nic zatem dziwnego, że w okresie stanu wojennego, gdzie przysłowiowymi garściami korzystano z doświadczeń okresu stalinowskiego, aktywnie zwalczano tego typu protesty. Warto w tym miejscu przypomnieć choćby kilkunastotysięczne demonstracje w Szczecinie, Warszawie i w Gdańsku w 1982 r., zakończone gwałtownymi starciami z milicją i wojskiem oraz ofiarami po stronie opozycji.
W 1989 r. 3 maja nie był tak dramatycznie i spektakularnie obchodzony, jak święto robotnicze, które przypadało dwa dni wcześniej. Co więcej, analizując wydarzenia czy imprezy z różnych rejonów z tamtego czasu, nie sposób nie odnieść wrażenia, że możliwość jego bezzakłóceniowego obchodzenia spowodowała spadek zainteresowania tą formą aktywności społeczeństwa tego dnia. W maju 1989 r. była ona ukierunkowana gdzie indziej, a mianowicie na kampanię wyborczą.
W większości rejonów kraju tego dnia toczyła się walka wyborcza, gdzie podczas tysięcy spotkań prezentowali się członkowie tzw. drużyny Lecha Wałęsy oraz ich polityczni adwersarze. Co ciekawe, ci ostatni, jak choćby kandydat z listy krajowej Mieczysław F. Rakowski, wzięli udział w oficjalnych obchodach uchwalenia Konstytucji 3 maja, o czym prezes Rady Ministrów nie omieszkał wspomnieć na łamach swych dzienników.
Przeważnie stałym elementem obchodów 1989 r. były msze św. Czasem dochodziło po nich do manifestacji.
W Białymstoku członkowie komitetu obywatelskiego wzięli udział w uroczystej mszy św. odprawionej w Bazylice Prokatedralnej. „Po jej zakończeniu kilkutysięczny pochód przeszedł na plac Zgromadzeń, gdzie do licznie (ok. 10 tys.) zebranych przemówił Stanisław Marczuk. Pokreślił on, iż związek wyrósł na ideałach Konstytucji 3 maja i odrodzenia duchowego, jakiego doświadczyli Polacy za sprawą Jana Pawła II […] Następnie prof. Andrzej Kalaciński i Krzysztof Putra kandydujący z listy Komitetu Obywatelskiego do Senatu i Sejmu wygłosili przemówienia i przedstawili swoje programy wyborcze, w których stwierdzili, iż będą dążyć do doprowadzenia za cztery lata do wolnych i demokratycznych wyborów, ustanowienia nowej konstytucji, demokratycznych wyborów samorządowych, poprawy poziomu życia obywateli” – pisali Marek Kietliński i Krzysztof Sychowicz.
Msze św. odbywały się w całym kraju, a podczas nich nierzadko księża nawoływali do głosowania na konkretnych kandydatów z list KO, przedstawicieli władz należało zaś skreślać. Podczas manifestacji w Białymstoku na ulicach miasta pojawiła się taksówka z nazwiskiem jednego z kandydatów KO „S”, a w jej trakcie wznoszono okrzyki „Precz z komuną” czy „Młodzież z partią się rozliczy”. Do podobnych inicjatyw tego dnia dochodziło w innych rejonach kraju.
W Olsztynie wiec wyborczy, który odbył się wieczorem, poprzedziła msza św. w kościele NSPJ z udziałem około tysiąca osób. Następnie po jej zakończaniu uczestnicy z transparentami NZS i „S”, skandując hasła „Nie ma wolności bez +Solidarności+”, „Nie ma sukcesu bez NZS-u”, „Wracaj Gierek będzie kwita – lepszy złodziej niż bandyta”, przeszli do siedziby miejscowego KO „S”. Wiec przebiegał według stałego schematu, dlatego warto tylko zwrócić uwagę na stwierdzenie przewodniczącego olsztyńskiego KO „S” Andrzeja Żebrackiego, który otwierając spotkanie, powiedział, że jedynie „w olsztyńskim [+Solidarność+] natrafiła na tak +zakaczaniałych+ stalinowców”. Bezpieka miała też odnotować kontakt tego dnia z jednym z członków KO „S”, Andrzejem Pawłowskim, bliżej nieznanego pracownika ambasady USA w Warszawie, który chciał znać terminy spotkań przedwyborczych kandydatów KO „S”.
W Lublinie tego dnia wiec odbył się na placu Litewskim. Tomasz Przeciechowski wspominał: „Komitet Obywatelski, o ile pamiętam, jakieś oświadczenie przygotował. Odbył się duży wiec, gdzie przedstawiciele Komitetu występowali. Kampania wyborcza już się wtedy nieźle zaczęła. To było chyba pierwsze spotkanie z okazji 3 Maja, na którym nie pałowano”.
Więcej szczegółów znajduje się w opowieści Dariusza Wójcika.
„Z Kościoła Powizytkowskiego przeszliśmy na plac Litewski. Tam sporo ludzi już czekało, gdyż to był ten okres, kiedy my prawie codziennie [tam przychodziliśmy]. Dużo ludzi przychodziło na plac Litewski, wręcz oczekując na to, co się będzie działo. Zwykle kiedy wchodziliśmy na plac Litewski, ja przeważnie stawałem na jakimś koszu czy ławce i jak zwykle wygłaszałem jakieś przemówienie. Następnie zaapelowałem o zrobienie miejsca dla nadchodzącej od Krakowskiego Przedmieścia kolumny +Solidarności+ oraz godnego ich przywitania. Wcześniej złożyliśmy pod pomnikiem kwiaty. Nasze transparenty i sztandary stały bardziej od strony poczty, a pod pomnikiem zrobiliśmy miejsce dla +Solidarności+. Przywitaliśmy ich brawami. Potem były wystąpienia kandydatów Komitetu Obywatelskiego na posłów. [KPN] wcześniej mówił, że nasze kampanie nie będą przeciwko sobie, że razem z Komitetem Obywatelskim mamy jeden cel – odsunięcie od władzy komunistów. Jednym z punktów, jaki ludzie podnosili, było kandydowanie do jednego mandatu różnych osób, co mogło spowodować podział głosów i zwycięstwo tego niepożądanego. My zawsze twierdziliśmy, że jeżeli Komitet Obywatelski uznaje, że jest takie zagrożenie, to niech odpuści kilka mandatów i poprze kandydatów Konfederacji. Komitet oczywiście nie mógł tego zrobić bez narażania się komunistom. W związku z układem, jaki został zawarty, Komitet Obywatelski nie chciał go zrywać. Robił wszystko, żeby jego działacze nie znali szczegółów i żyli w niewiedzy, czego te układy dotyczą. Gdyby się dowiedzieli, to Komitet Obywatelski nigdy nie miałby takiego poparcia. Dlatego też te szczegóły ukrywali. KPN stawiał kierownictwo Komitetu w dosyć niezręcznej sytuacji, bo faktycznie ludzie mówili na różnych spotkaniach i zebraniach, żeby odpuścić pięć mandatów dla Konfederacji. Przeróżne rzeczy były robione, żeby przekonać ludzi, [że] z jakichś powodów jest to niemożliwe. W każdym razie nie chcieliśmy dopuszczać do sytuacji gorszących opinię, jakichś niewłaściwych, publicznych zachowań”
Tego dnia profilaktyczne zatrzymania przeprowadzono we Wrocławiu, gdzie SB weszła do mieszkania członka PPR-RD Czesława Borowczyka i zabrała z niego Józefa Piniora, Aleksandra Sarata, Barbarę Chycko i właściciela lokum. Niezrażona pierwszomajowym pałowaniem swoją manifestację w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja przygotowały „Solidarność Walcząca” oraz wrocławskie struktury Federacji Młodzieży Walczącej. Jej oddźwięk był na tyle nikły, że wrocławska SB nie zauważyła jej i nie wspomniała o niej w codziennych raportach.
W Katowicach demonstracja odbyła się po mszy św. w katedrze, którą zorganizowały „Solidarność Walcząca” i Młodzieżowy Ruch Oporu „SW”. Tysięczny tłum skandował hasła: „Bojkot wyborów”, „Morawiecki”, „Precz z komuną!”. Zakończono ją pod dworcem głównym PKP. W Warszawie milicja zatrzymała uczestników kilku niezależnych od siebie pochodów zmierzających pod Grób Nieznanego Żołnierza.
Na tym zakończyła się trzeciomajowa aktywność w 1989 r. Nie oznaczało to jednak końca wybuchowej majówki tamtego roku. Nie dość, że krajem wstrząsały strajki, choćby górników, to krakowska młodzież szykowała się do uderzenia na Sowietów. Ale to już inna opowieść.
Autor: Sebastian Ligarski
Źródło: MHP