Podczas II wojny światowej na terenie Portugalii ukrywało się blisko 12 tys. obywateli polskich. Większość z nich udała się następnie do Wielkiej Brytanii, USA, a także Brazylii i Kanady. Od początku pojawienia się w Portugalii traktowali swój pobyt jako schronienie tymczasowe.
“Po klęsce Francji w 1940 r. Portugalia stała się głównym punktem na trasie uciekających przed niemieckim agresorem obywateli państw europejskich. Wśród nich było wielu Polaków, a także Żydów pochodzenia polskiego. Niektórzy z nich uniknęli śmierci dzięki ofiarności mego stryja Aristidesa de Sousy Mendesa, który wystawił tysiące wiz tranzytowych, umożliwiających uchodźcom wojennym przekroczenie Hiszpaniii i dotarcie do Portugalii” - powiedział PAP Jose de Sousa Mendes, bratanek legendarnego konsula z Bordeaux.
Pomoc portugalskich dyplomatów w ratowaniu osób prześladowanych przez hitlerowców nie była jednak powszechna i większość Polaków, która dotarła nad Tag i Douro, musiała korzystać z własnych kontaktów oraz wsparcia polskich władz emigracyjnych.
Pomocną dłoń uciekającym podało także działające na terenie Portugalii Poselstwo RP, polski konsulat oraz Delegatura Polskiego Czerwonego Krzyża. Z biegiem czasu w pomoc włączyły się również lizbońskie przedstawicielstwa polskich ministerstw londyńskiego rządu emigracyjnego.
“Bardzo ważną rolę odgrywał na tej płaszczyźnie Komitet Pomocy Uchodźcom Polskim w Portugalii. Instytucja ta podlegała Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej, a szefował jej dyplomata Stanisław Schimitzek. Poza tym, w portugalskich miasteczkach powstawały komitety wsparcia uchodźców, a władze miejskie, często na prośbę prominentnych obywateli, tworzyły punkty recepcyjne, gdzie można było się zgłaszać, aby dostać wstępne "zaczepienie” wyjaśnił Bronisław Misztal, ambasador RP w Lizbonie.
Bronisław Misztal: W portugalskich miasteczkach powstawały komitety wsparcia uchodźców, a władze miejskie, często na prośbę prominentnych obywateli tworzyły punkty recepcyjne, gdzie można było się zgłaszać, aby dostać wstępne zaczepienie.
Polacy docierający w czasie wojny do Portugalii charakteryzowali się różnorodnościa społeczną i zawodową. “Były rodziny przemysłowców, biznesmenów, handlarzy, których skala operacji finansowych już wówczas przyjmowała charakter prawie globalny, a przynajmniej międzynarodowy. Byli polscy dyplomaci, których kraje akredytacji nie były jeszcze terenem wojny, ale którzy reagowali na fakt powstania rządu na uchodźstwie. Artyści, pisarze, naukowcy, oficerowie wojska, w tym służb informacyjnych, wszyscy oni zmierzali do Portugalii” - odnotował Bronisław Misztal.
Według Jana Ciechanowskiego, szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, o znaczeniu portugalskiego rozdziału w dziejach polskiej emigracji świadczą nie tylko liczby, ale też ranga osób, które czasowo przebywały w tym iberyjskim kraju.
“Znalazły się tam takie postaci jak: kompozytor i mąż stanu Ignacy Jan Paderewski, biskup chełmiński Stanisław Wojciech Okoniewski, gen. Józef Haller, członek Rady Narodowej RP Szmul Zygielbojm, wiceminister spraw zagranicznych w latach 1932-1939 Jan Szembek, czy aktorka Irena Eichlerówna” - mówi Jan Ciechanowski, autor wydanego w tym roku albumu “Portugalio, dziękujemy! Polscy uchodźcy cywilni i wojskowi na zachodnim krańcu Europy w latach 1940-1945”.
Poza Lizboną ważnymi miejscami pobytu Polaków w Portugalii podczas II wojny światowej były też Figueira da Foz, Curia, Porto, Anadia, Caldas da Rainha, a także Oeiras i Ericeira. W tym ostatnim kurorcie, położonym około 40 km na północ od stolicy w latach 1943-1944 mieszkała największa liczba polskich uchodźców. Również i tam przebywały znane osobistości, m.in. Marian Seyda, członek polskiego rządu na uchodźstwie.
Z kolei w mieście Figueira da Foz, na środkowym wybrzeżu Portugalii, pojawił się w lipcu 1940 r. znany pianista Witold Małcużyński. Wraz z żoną Colete dał dla polskich uchodźców koncert w miejscowym kasynie.
Szacuje się, że przez Figueirę da Foz przewinęło się do lipca 1940 r. aż 400 Polaków uciekających przed wojną. Wśród nich była znana malarka Wanda Ostrowska. Jedną z akwarel jej autorstwa wręczono w podzięce za życzliwość lokalnych samorządowców muzeum tego portugalskiego miasta.
Istotną rolę w życiu polskiej społeczności w Portugalii w latach 1940-1945 odgrywał Kościół katolicki. Aktywnie uczestniczył on w akcji pomocy polskim uchodźcom narodowości lub pochodzenia żydowskiego.
“Działania te prowadziła Stolica Apostolska, a zaangażowani w nie byli polscy księża, w tym pallotyn ks. Wojciech Turowski, duszpasterz Polaków w Lizbonie, po wojnie generał zgromadzenia Księży Pallotynów w Rzymie”, przypomniał Jan Ciechanowski.
Udział w praktykach religijnych stanowił dla polskich uciekinierów wojennych okazję do spotkań z rodakami. W stolicy Portugalii regularnie odprawiane były polskie nabożeństwa. Z reguły odbywały się one w kaplicy Matki Bożej Fatimskiej kościoła pod wezwaniem św. Mammesa, a także w kaplicy Matki Bożej z Montserrat, wbudowanej w łuk lizbońskiego akweduktu. Za każdym razem na zakończenie mszy wierni śpiewali pieśń “Boże, coś Polskę”, kończąc ją słowami “Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.
Wśród miejsc pobytu Polaków ukrywających się w Portugalii jednym z najbardziej luksusowych był pięciogwiazdkowy Hotel Palacio w podlizbońskim Estorilu. To właśnie tam spędził swoje ostatnie dni w Europie Ignacy Jan Paderewski przed definitywnym wyjazdem do USA.
O obecności polskiego wirtuoza i męża stanu w znanym portugalskim hotelu do dziś przypomina pamiątkowa tabliczka, którą odsłonięto kilka lat temu. Jak dowodzi karta rejestracyjna Paderewskiego, która po dziś dzień znajduje się w archiwach hotelu, kompozytor przebywał w “Palacio” pomiędzy 8 i 27 października 1940 r. Następnie udał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie zmarł pól roku później.
Około 5,5 tys. Polaków, dla których Portugalia była krajem tranzytowym, stanowili wojskowi. Z Hiszpanii byli oni przerzucani przez zieloną granicę. Przekroczyli ją m.in. także dwaj polscy kryptolodzy Henryk Zygalski i Marian Rejewski, którzy przez Półwysep Iberyjski dostarczyli Brytyjczykom wiadomości służące do odszyfrowania kodu Enigmy.
Paderewski nie był jedynym Polakiem, który podczas II wojny światowej mieszkał w estorilskim hotelu. Z archiwalnych rejestrów tej placówki wynika bowiem, że w latach 1939-1945 zakwaterowało się tam ponad kilkuset obywateli Polski, z czego zdecydowaną większość stanowili oficerowie. Bardziej precyzyjni są urzędnicy ratusza w położonym obok Estorilu Cascais, którzy doliczyli się ich ponad 400.
Około 5,5 tys. Polaków, dla których Portugalia była krajem tranzytowym, stanowili wojskowi. Z Hiszpanii byli oni przerzucani przez zieloną granicę. Przekroczyli ją m.in. także dwaj polscy kryptolodzy Henryk Zygalski i Marian Rejewski, którzy przez Półwysep Iberyjski dostarczyli Brytyjczykom wiadomości służące do odszyfrowania kodu Enigmy. Z portugalskiego wybrzeża udali się do Gibraltaru, a następnie do Wielkiej Brytanii.
“Zagadnienie pobytu polskich uchodźców wojennych w Portugalii w dalszym ciągu nie zostało jeszcze dogłębnie zbadane, szczególnie jeśli chodzi o ośrodki poza Lizboną. Aby lepiej poznać ten temat potrzebne są dalsze studia nad materiałem rozproszonym w kilku różnych archiwach na świecie” - podsumował Jan Ciechanowski.
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)
zat/ ls/