21.11.2010. Mińsk (PAP) - Jedna z najbardziej znanych świątyń katolickich na Białorusi, kościół p.w. śś. Szymona i Heleny w Mińsku, nazywany Czerwonym Kościołem, obchodzi sto lat. W niedzielę, równo wiek od jego poświęcenia, odprawiona została uroczysta msza z udziałem tłumu wiernych. "To wielka radość. Ten kościół stał się symbolem Mińska i znakiem walki o wolność religii w trudnych czasach" - powiedział dziennikarzom zwierzchnik Kościoła katolickiego na Białorusi, metropolita mińsko-mohylewski arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz.
Neoromańska świątynia z czerwonej cegły, stojąca obok rządowych gmachów z lat 30., jest jednym z najbardziej charakterystycznych zabytków Mińska. Ufundował ją polski i białoruski ziemianin i działacz społeczny Edward Woyniłłowicz wraz z żoną Olimpią, by upamiętnić przedwcześnie zmarłe dzieci: Szymona i Helenę.
Podczas niedzielnych uroczystości tłum wypełniał szczelnie kościół, wielu ludzi stało przed wejściem. W kazaniu abp Kondrusiewicz przypomniał walkę o odzyskanie świątyni pod koniec lat 80. Od 1945 roku kościół był własnością wytwórni filmowej, działało w nim kino. Tu odbywały się zamknięte pokazy zagranicznych filmów, na których decydowano o ich dopuszczeniu do obiegu. Apel o zwracanie wiernym świątyń - w tym mińskiego kościoła św. Józefa - pojawił się również w przemówieniach po mszy.
Nabożeństwu towarzyszyła uroczysta oprawa muzyczna; na zakończenie śpiewano polskie "Sto lat" i białoruski hymn religijny "Mahutny Boża". Podziękowania i życzenia składali m.in. mińscy Polacy, a także przedstawicielka rodu Woyniłłowiczów, która przyjechała na uroczystość z Rosji.
W ciągu stu lat istnienia "Czerwony Kościół jako dom Boży działał 33 lata", i, paradoksalnie, "każda wojna otwierała go", a okres powojenny przynosił jego zamknięcie - powiedział PAP ks. Uładzisłau Zawalniuk, proboszcz świątyni od 20 lat. Władze zaczęły oddawać kościół stopniowo od 1990 roku; wierni starając się o to, przeprowadzili dwie głodówki. Wówczas świątynia "była przebudowana, na górze była restauracja, a w ołtarzowej części, w prezbiterium, były toalety" - wspomina proboszcz.
"Nawet w czasach, gdy było tu kino, dla nas, mieszkańców Mińska był to Czerwony Kościół" - mówił podczas niedzielnych uroczystości przedstawiciel białoruskiego Towarzystwa Biblijnego. "Dla Polaków w Mińsku to było miejsce spotkań, a dziś jest to jedyne miejsce spotkań" - powiedziała PAP Helena Marczukiewicz ze Związku Polaków na Białorusi, którego władz nie uznają władze białoruskie. Przypomniała, że w latach komunizmu mińscy Polacy przychodzili pod kościół, a po jego odzyskaniu pracowali przy remoncie.
Dziś Czerwony Kościół "pełni dobrą rolę" - mówi ks. Zawalniuk, zaznaczając, że dzieje się to w zgodzie z wolą fundatora. "On sobie życzył, by w tym kościele odbywały się nabożeństwa i by tu mogli przychodzić i prawosławni, i katolicy, i inni" - wskazuje. Przypomina, że Woyniłłowicz pomógł w budowie synagogi w Klecku i meczetu w Słucku, a działając w rosyjskiej Dumie apelował o równouprawnienie kobiet i przyznanie pełni praw Żydom. Nawet podniósł kwestię wolności i niepodległości dla Litwy i Białorusi - podkreśla ks. Zawalniuk.
Częścią obchodów stulecia świątyni będą dalsze uroczystości - w tym związane ze świętami katolickimi i prawosławnymi Bożego Narodzenia, a także koncerty i konferencje. Ks. Zawalniuk zaznacza jednak, że różnego rodzaju imprezy kulturalne parafia prowadzi regularnie, nie tylko z okazji jubileuszu. Przy kościele działa Caritas i dziewięć chórów - pięć polskich i cztery białoruskie. Funkcjonuje ogólnodostępna biblioteka z ponad 50 tys. książek, powstała na bazie księgozbioru, który w latach 20. przewieziono do Białegostoku. Korzysta z niej około 6 tys. czytelników.
Edward Woyniłłowicz zmarł w Bydgoszczy, w 2006 roku jego ciało ekshumowano i zgodnie z jego życzeniem przewieziono do Mińska; spoczywa przy Czerwonym Kościele.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ ro/