08.12. Wrocław (PAP) - Zbiory Muzeum Narodowego we Wrocławiu wzbogaciły się w środę o pracę "Bez tytułu" Barbary Idzikowskiej i Eugeniusza Geta Stankiewicza. Malowany na szkle obraz Jezusa Chrystusa bez rąk i korony cierniowej można oglądać w Galerii Polskiej Sztuki Współczesnej.
Płaskorzeźba albo witraż - jak mówi o swojej pracy Idzikowska, lub "obraz przeźroczysty" - jak woli Stankiewicz, przedstawia Jezusa Chrystusa bez rąk i korony cierniowej - podobnie jak będący jej inspiracją oryginał. Polscy artyści do swojej pracy dodali jednak dwie odlane w szkle ręce, które leżą pod nogami Jezusa Chrystusa. "Ten średniowieczny Jezus nie ma rąk i to nas zainspirowało, żeby mu podarować ręce" - mówiła Idzikowska.
Tłumaczyła, że drewniana rzeźba zrobiła na obojgu artystów wielkie wrażenie i zainspirowała ich do własnej pracy. "Najpierw Stankiewicz wizerunek rzeźby przekształcił w graficzny obraz, a potem ja przeniosłam go na szkło. I zrobiłam to przy pomocy techniki, którą sama opracowałam. Układa się pręty szklane w taką kratkę, potem się je zatapia. Na to wszystko nakłada się czarny rysunek" - wyjaśniła Idzikowska.
Pytana przez PAP, jak należałoby określić formę tej pracy, powiedziała, że to jest jakaś nowa forma. "Może to jest rzeźba, może płaskorzeźba albo instalacja. Chociaż ja chyba najbardziej byłaby skłonna nazwać tę pracę witrażem, bo ten Chrystus najlepiej wygląda oglądany pod światło - a tak ogląda się witraże" - mówiła Idzikowska.
Wspominała, że drewniana rzeźba Jezusa, którą zobaczyła w niemieckim muzeum, wstrząsnęła nią. "On był wstrząsający bez tych rąk właśnie, bez korony cierniowej. Został ogołocony z tych swoich atrybutów. Taki średniowieczny, a bardzo współczesny" - mówiła artystka. Według niej, rzeźba ta w dawnych czasach była obnoszona i każdorazowo strojona w szaty, włosy z koroną i prawdopodobnie ręce były odejmowane na czas ubierania aż pewnie zaginęły.
Zdaniem Stankiewicza, praca podarowana Muzeum Narodowemu nie jest pracą sakralną i celowo nie nosi żadnego tytułu, aby każdy zobaczył w dziele coś, co go porusza najbardziej. "Jak się grzebnie, to wychodzą bardzo różne znaczenia" - mówił Stankiewicz. Zastrzegł, że niechętnie rozmawia o pracy, bo o niej nie należy rozmawiać, tylko "patrzeć i przeżywać".
"To bardzo ważne dzieło, bo dokumentuje twórczość dwojga bardzo wybitnych artystów. Mamy dużą kolekcję prac Geta Stankiewicza. Ale nie mogliśmy pozyskać prac Idzikowskiej. Tak więc to dzieło jest pierwszą pracą tej artystki, którą posiadamy w swoich zbiorach" - zaznaczył Hermansdorfer. (PAP)
umw/ hes/