Mimo kultywowanych po dziś dzień tradycji i zwyczajów związanych z Wigilią i Bożym Narodzeniem, często nie pojmujemy już ich symboliki. Praktykujemy je, ponieważ są elementem naszej tożsamości – uważa antropolog z Uniwersytetu Śląskiego.
"Jeśli chodzi o świąteczne zwyczaje i czynności, większość osób nie zastanawia się nad tym, co wykonuje. Robimy coś, bo tak się zawsze robiło i tak należy, ale nie zastanawiamy się, nie wnikamy za bardzo w znaczenie tej symboliki" – wyjaśnił badacz z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UŚ dr hab. Grzegorz Studnicki.
Z drugiej strony mamy jednak pewną wewnętrzną potrzebę zachowania tych tradycji, ponieważ jest to element naszej tożsamości, tego, kim jesteśmy. "Przynajmniej na chwilę chcemy zawiesić tę naszą działalność miejską, kosmopolityczną i wrócić do korzeni" – wyjaśnił Studnicki.
Przypomniał, że zwyczaje bożonarodzeniowe zmieniały się na przestrzeni wieków. Obecnie można jednak zaobserwować zjawisko ich zubożenia. Coraz rzadziej są stosowane, ponieważ rzeczywistość, do której się odnoszą przekształciła się. I np. różnego rodzaju praktyki, mające zapewniać powodzenie w gospodarce i na roli nie znajdują zastosowania w życiu miejskim. Postępujący proces laicyzacji, zwiększanie się wiedzy o świecie sprawia, że praktyki, o charakterze niejednokrotnie magicznym, przestają mieć swoje znaczenie.
"Dalej kładziemy pieniądze pod talerz, z którego spożywamy potrawy wigilijne, czy mamy na stole sianko – symbol bogactwa, dostatku, narodzonego w żłóbku Chrystusa. Tylko pytanie, czy faktycznie dlatego, że w to wierzymy, czy dlatego, że tak się zawsze robiło" – wyjaśnił antropolog.
Wszystkie tradycje bożonarodzeniowe o charakterze magicznym mają teraz inne znaczenie.
"Może nie wierzę w ich skuteczność, że trzeba coś zrobić, bo inaczej coś się nie spełni bądź będzie jakiś inny negatywny skutek, ale je praktykuję. To też jest pewien element mojej tożsamości, tego, kim ja jestem. Wiele tych tradycji wciąż jest obecnych, ale nie doszukujemy się już ich symboliki. Choć czy zawsze trzeba?" – zakończył Studnicki. (PAP)
akp/pat/