Można powiedzieć, tak ideowo, że tablice z bramy numer 2, wiszące 40 lat temu na bramie nr 2, są własnością całego narodu, bo zostały wpisane do światowego dziedzictwa UNESCO - powiedział w czwartek Jarosław Selin - wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.
Sellin był w czwartek rano gościem Radia Gdańsk. Wiceminister był pytany o to, czy – podobnie, jak to miało miejsce w tym roku, w kolejnych latach to wojsko powinno organizować na gdańskim Westerplatte obchody rocznic wybuchu II wojny światowej. Wiceminister przypomniał, że „dobrą tradycję obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte o 4.45 rozpoczęli harcerze z hufca Nowy Port”. „Potem do tej tradycji dołączyło miasto (Gdańsk - PAP). I dobrze, jestem wdzięczny miastu za to, ale wydaje mi się najwłaściwsze, że te obchody organizuje Wojsko Polskie, bo we wrześniu 1939 roku, w tym heroicznym siedmiodniowym boju, walczyli polscy żołnierze i następcami jakby instytucjonalnymi tych polskich żołnierzy z tamtych czasów jest dzisiaj Wojsko Polskie” – mówił.
Sellin został też poproszony o komentarz do opinii prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz i polityków opozycji twierdzących, że przejęcie przez wojsko uroczystości na Westerplatte doprowadzi do ich upolitycznienia. „Prezydent Gdańska i każdy samorządowiec jest przedstawicielem szeroko rozumianej władzy publicznej. Nie wolno robić takiej dychotomii, takiego podziału, że z jednej strony jest rząd, a z drugiej strony jest samorząd. Nie. My wszyscy jesteśmy przedstawicielami władzy publicznej” – odpowiedział Sellin.
„I jeżeli na przykład przemawia głowa państwa na jakiejś uroczystości, to właściwie nie wypada już, żeby przemawiali inni przedstawiciele władzy publicznej. Przemówienie głowy państwa wystarczy. Tak mnie zawsze uczono i uważam, że to jest - w precedencji pewnej - najwłaściwsze zachowanie. Potem (po prezydencie – PAP), proszę zwrócić uwagę, że przemawiali jedynie przedstawiciele czynników społecznych: kombatant, żołnierz, który walczył w Karbali czy też harcerz, który obiecywał, że dziedzictwo żołnierzy z Westerplatte będzie przenoszone na młode pokolenie. I tak powinno być” – powiedział wiceminister.
„Jakie upolitycznienie? Tam była wyłącznie prawdziwa opowieść o tym, co działo się 81 lat temu. I zarówno we wszystkich przemówieniach, zwłaszcza w przemówieniu kombatanta - 92-letniego Bogusława Nizieńskiego – była bardzo szczegółowa opowieść o tym, co się działo na Westerplatte. Gdzie tu jakieś upolitycznienie było?” – powiedział.
Sellina pytano też o obchodzoną 31 sierpnia 40. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych i fakt, że w Gdańsku osobne uroczystości zorganizowało państwo i miasto. „Tu znowu mamy ten sam problem. Wydaje mi się, że władze publiczne (władze miasta – PAP), jeżeli wiedzą, że na uroczystości tak ważne dla wszystkich Polaków, jak rocznica powstania Solidarności, przyjeżdżają prezydent i premier, to po prostu przyłączają się do tych obchodów. Budowanie jakichś alternatyw świadczy po pierwsze, że ktoś chce budować jakieś alternatywne państwo, po drugie, że być może ktoś cały czas nie uznaje – od pięciu lat być może – wyników demokratycznych wyborów w Polsce, że cały czas je kwestionuje” – powiedział Sellin.
„W związku z tym pytanie: kto jest demokratą? Kto jest prawdziwym demokratą? Ten, który je uznaje (wyniki wyborów – PAP), czy ten, których ich nie uznaje i - w związku z tym – niech się zastanowi czy jest demokratą po prostu” – mówił. „Wydaje mi się, że każdy poziom władzy publicznej, który się dowiedział, że prezent będzie na tych obchodach, że premier będzie na tych obchodach, powinniśmy był się przyłączyć do tych obchodów, a nie organizować – dokładnie w tych samych godzinach - jakiś alternatywnym spotkań” – podkreślił.
Sellin przypomniał, że 31 sierpnia w Europejskim Centrum Solidarności (ECS) w Gdańsku odbyło się posiedzenie senackiej komisji kultury i środków przekazu, na którym omawiana była m.in. kwestia tablic z Postulatami Sierpniowymi (dziś znajdują się one w ECS, ale ich właściciel – Narodowe Muzeum Morskie chce, by były one eksponowane w historycznej Sali BHP). Wiceminister podkreślił, że senacka komisja zaprosiła ministerstwo kultury na posiedzenie komisji.
„Oczywiście nigdy nie odmawiamy uczestnictwa w takich posiedzeniach, ale w tym przypadku musieliśmy odmówić, bo to była właśnie taka dziwna sytuacja. Oni dobrze wiedzieli, że są obchody o g. 14 w sali BHP, (…) że to będą obchody, które Solidarność, razem z państwem, organizuje i dokładnie o tej samej porze robię sobie senacką komisję kultury w pobliskim ECS. No to jest nie tylko niewłaściwe, ale wręcz złośliwe. Myśmy musieli, niestety, odpowiedzieć, że na tym posiedzeniu senackiej komisji kultury być nie możemy, bo chcemy uczestniczyć w obchodach zaplanowanych przez Solidarność i państwo” – mówił Sellin.
„Oczywiście można powiedzieć tak ideowo, że tablice z bramy numer 2, wiszące 40 lat temu na bramie nr 2, są własnością całego narodu, bo zostały wpisane do światowego dziedzictwa UNESCO. To jest jeden z obiektów pamięci świata, ale formalnie one są własnością Narodowego Muzeum Morskiego od 30 lat i tego się nie da wymazać. Po prostu to jest w ewidencji Narodowego Muzeum Morskiego jako obiekt muzealny tegoż Muzeum. Narodowe Muzeum Morskie kilka lat temu wypożyczyło w depozyt Europejskiemu Centrum Solidarności te tablice i ten depozyt terminowy minął. W związku z tym Muzeum chce te tablice z powrotem odzyskać, bo to jest jego własność i przekazać do Sali BHP, bo o to prosi Solidarność” – podkreślił.
Przypomniał, że Sala BHP jest tym miejsce, w którym Porozumienia Sierpniowe były podpisywane. „Tam się przychodzi i zwiedza to miejsce za darmo. W ECS-ie jednak trzeba kupić bilet. I Solidarność chce, by te tablice wisiały właśnie tam, i ja uważam, że to jest właściwy postulat. ECS może powiesić bardzo dobrą kopię, która jest, która istnieje i jest tak dobra, że ludzie często myślą, że jest to oryginał” – dodał.
Pytany o to, czy spór o tablice może skończyć się w sądzie, Sellin odpowiedział, że tego nie wyklucza. Dodał, że „nie oddawanie przez ECS tych tablic po upływie terminu depozytu jest łamaniem prawa”. Zwrócił też uwagę, że ECS podpisując umowę depozytową uznawał, że to Narodowe Muzeum Morskie jest właścicielem tablic. „Oczywiście to jest polityka, to jest podkręcanie politycznego konfliktu, to jest zaangażowanie, jak zwykle, totalnej opozycji w tą sprawę. Każdy temat, który może spowodować jakiś napięcie, jakiś konflikt z władzą, z rządem demokratycznie wybranym, jest wykorzystywany. Przykre ale tak niestety jest” mówił. (PAP)
Autor: Anna Kisicka
aks/ dki/