Wydaje się, że pamięć zbiorowa spłaszczyła, a nawet wykrzywiła postać Karola Wojtyły, dlatego chciałam napisać tę książkę. Z tego samego powodu jest ona tak obszerna, czterotomowa – mówi PAP Jolanta Sosnowska, autorka biografii Jana Pawła II „Hetman Chrystusa”. Drugi tom książki ukazuje się 16 października.
PAP: Jest pani autorką biografii Jana Pawła II. Co nowego można jeszcze napisać o papieżu?
Jolanta Sosnowska: Często jestem o to pytana. To prawda, że powstało dużo książek o papieżu, szczególnie za życia Jana Pawła II. Być może dlatego odnosi się wrażenie, że wszystkie są biografiami. Jednak według mojego rozeznania papieskich biografii, a więc chronologicznych opowieści o jego pontyfikacie, powstało bardzo mało, w Polsce żadna.
W tym roku minęło trzynaście lat od śmierci Jana Pawła II, a im bardziej oddalamy się w czasie, tym bardziej, niestety, maleje zainteresowanie papieżem Polakiem. Mówią o nas, że my, jako wydawnictwo Biały Kruk, jesteśmy „światowym potentatem” w książkach mu poświęconych, gdyż w ciągu ćwierćwiecza ukazało się naszym nakładem ok. 150 książek o Karolu Wojtyle/Janie Pawle II. I nadal się one u nas ukazują. Bardzo zależy nam na tym, by pamięć o tym wspaniałym człowieku, wielkim autorytecie, nie przeminęła. Tym bardziej że wyzwania nowych czasów wciąż pozwalają odkrywać nam w jego myśli wiele wskazówek aktualnych również dzisiaj, a nawet szczególnie dzisiaj.
PAP: Czy w pani publikacji znajdzie się zatem dużo tekstów Jana Pawła II?
Jolanta Sosnowska: Cechą szczególną tej biografii jest również to, że „oddałam głos” w niej samemu papieżowi. Jednym z najważniejszych źródeł poznania Jana Pawła II są dla mnie jego przemówienia, nieraz zupełnie prywatne, nieznane, oraz homilie. Dzielił się on w nich również swoimi spostrzeżeniami wykraczającymi poza rozważania czysto teologiczne czy religijne, choć zawsze pozostawały one w zgodzie z Dekalogiem.
Papież odnosił się niejednokrotnie do spraw bieżących, do konfliktów międzynarodowych, do problemów ludzi, z którymi się spotykał, jak choćby susza i głód w regionie Sahelu, stan wojenny w Polsce, trzęsienia ziemi i różnego rodzaju inne katastrofy, zamachy terrorystyczne. Jego rozważania np. odnośnie do wolności słowa i odpowiedzialnej misji ludzi mediów są dziś jeszcze bardziej aktualne. Mówił o tym w różnych częściach świata; np. w 1986 r. w Nowej Zelandii powiedział: „W rękach tych, którzy posiadają środki masowego przekazu, kontrolują je lub w nich pracują, spoczywa wielka władza. Jeśli głęboko rozumieją i szanują godność i prawa każdego pojedynczego człowieka jako dziecka Bożego, wówczas użycie przez nich tej władzy może być wkładem na rzecz pokoju, którego świat tak bardzo potrzebuje. Jeśli brak w nich owej troski o prawa i godność każdej jednostki, wówczas władza ta może służyć oszukiwaniu, gnębieniu i dzieleniu”.
W 1989 r. podczas Światowych Dni Młodzieży w Santiago de Compostela tłumaczył: „Kryterium, którym kieruje się świat, to kryterium znaczenia. Mieć władzę. Mieć władzę ekonomiczną, by innych uzależniać. Mieć władzę nad kulturą, by manipulować sumieniami. Używać jednej i drugiej władzy. Więcej – nadużywać”. Przecież właśnie to dzieje się obecnie na masową skalę. Jan Paweł II już wtedy to dostrzegał, to przewidywał – i chciał przed tym uchronić. W swojej pracy natknęłam się na bardzo wiele tego typu przemyśleń. Nic tylko czytać i stosować się do nich.
Jolanta Sosnowska: Udało mi się odkryć, że Jan Paweł II, wbrew temu, co opowiadano jeszcze za jego życia, jakoby musiał uczyć się papiestwa, Kurii Rzymskiej, i była to jakoby mozolna praca – że wcale tak nie było. Kard. Karol Wojtyła z chwilą, kiedy powiedział, że przyjmuje wybór, przybrał imię Jana Pawła II i założył na siebie białą sutannę, stał się suwerennym papieżem.
PAP: Czy to ówczesne nierozumienie słów wynikało tylko z nieznajomości warunków, o których mówił Jan Paweł II?
Jolanta Sosnowska: Na sytym Zachodzie, w społeczeństwach dobrobytu one może były rozumiane, ale nie chciały trafiać do sumień. Dzisiaj widzimy, jak światowe korporacje zdominowały świat, połykając w międzyczasie i Polskę. Ich ekonomiczna władza jest ponad wszelką wątpliwość nadużywana, także w sferze światopoglądowej. Podobnie kulturą posługują się dzisiaj zabarwione lewicowo kręgi, „by manipulować sumieniami”.
Wtedy nie mieliśmy świadomości, że Jan Paweł II był prorokiem – bo uważam, że on nim był. Na potwierdzenie tej tezy w swojej książce wielokrotnie przytaczam jego słowa. Jak choćby te skierowane w 1979 r. do irlandzkiej młodzieży: „Możecie być kuszeni, że im więcej będziecie posiadać, tym bardziej będziecie czuli się wyzwoleni z wszelkiego typu ograniczeń. Możecie być kuszeni, że aby zarobić więcej pieniędzy i aby więcej posiadać, aby zmniejszyć wysiłek i kłopoty, trzeba dokonać pewnych skrótów w moralności – tam, gdzie chodzi o uczciwość, prawdę, pracę. Dalszy postęp nauki i techniki wydaje się nieunikniony; możecie być jednak kuszeni, że technologiczne społeczeństwo udzieli wam odpowiedzi na wszystkie wasze problemy. […] będą wam mówić, że wasze praktyki religijne są czymś beznadziejnie przestarzałym, że krępują wasz styl życia i waszą przyszłość, […] że Bóg skończył już grać swoją rolę”.
PAP: Czy udało się pani odkryć coś nowego w czasie pracy nad książką?
Jolanta Sosnowska: Udało mi się odkryć, że Jan Paweł II, wbrew temu, co opowiadano jeszcze za jego życia, jakoby musiał uczyć się papiestwa, Kurii Rzymskiej, i była to jakoby mozolna praca – że wcale tak nie było. Kard. Karol Wojtyła z chwilą, kiedy powiedział, że przyjmuje wybór, przybrał imię Jana Pawła II i założył na siebie białą sutannę, stał się suwerennym papieżem. Dosłownie od pierwszego dnia. To otoczenie musiało się jego uczyć.
Krakowski arcybiskup Karol Wojtyła bardzo przykładał się do bycia dobrym arcybiskupem. W tej skali mikro, w skali archidiecezji krakowskiej, uczył się zarządzania diecezją, bycia duszpasterzem wielkiej liczby ludzi z wielu środowisk – w tym studenckiego, medycznego, kulturalnego, robotniczego, inteligenckiego. Interesował się wieloma dziedzinami życia, był stale blisko drugiego człowieka, walczył o jego prawa, odważnie bronił praw wierzących, walczył o budowę nowych świątyń. Weźmy choćby pasterki sprawowane pod gołym niebem, bo nie wolno było postawić świątyni, przy siarczystym mrozie w Nowej Hucie czy procesje Bożego Ciała, które w czasach komuny były manifestacją wiary w Boga; wygłaszał wtedy płomienne kazania dodające ludziom otuchy. Później te wszystkie dobre doświadczenia duszpasterskie, które wyniósł z Krakowa, i które tam przynosiły efekty, spożytkował w skali makro jako duszpasterz katolików na całym świecie – nawet tych, żyjących na małych wysepkach Oceanii.
Nie znaczy to jednak, że korzystał tylko ze starych doświadczeń. Jeżdżąc po świecie, spotykając się z ludźmi na wszystkich kontynentach, odbywając też rozmowy z biskupami całego świata, zdobywał nową wiedzę, którą znakomicie pożytkował dla nowych inicjatyw, jak choćby Światowy Dzień Młodzieży, Światowy Dzień Chorego, czy Światowy Dzień Życia Konsekrowanego. Stale zdobywana wiedza służyła mu zarówno w kontaktach osobistych z przywódcami państw, jak i ze zwykłymi ludźmi, a także w kontaktach z rzeszami. Umiał przemawiać do campesinos – biednych wieśniaków Ameryki Łacińskiej, mieszkańców ubogich dzielnic, a potem do teologów czy ludzi sztuki.
Podczas mojej pracy nad książką bardzo mile zdumiewało mnie również to, jak wielkim ambasadorem Polski był polski papież. Nigdy wcześniej nie mieliśmy i nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy jeszcze mieli takiego rzecznika naszej sprawy. Niby zdajemy sobie sprawę z tego, że miał patriotycznego ducha, ale nie zdajemy sobie sprawy, jaką tytaniczną pracę wykonał w świecie dla Polski i polskiego narodu. Na dowód tego przytaczam fragmenty przemówień do Polonii, ale nie tylko do niej, lecz na całym świecie. Polonusów utwierdzał w chęci bycia Polakami, przypominał, by nie zapominali o swoich korzeniach i nigdy nie wyrzekali się polskości.
Jolanta Sosnowska: Miałam dość pokazywania go tylko jako zniedołężniałego, choć dobrotliwego staruszka – tak bowiem ostatnimi czasy jest odbierany – który wspomina dawno minioną młodość, kremówki po maturze i śpiewa studenckie piosenki. Nic bardziej mylnego!
PAP: Czy nadal w biografii Jana Pawła II są mniej znane fragmenty?
Jolanta Sosnowska: Mam wrażenie, że np. o pielgrzymkach Jana Pawła II myśli się w kategoriach – przyjechał do jakiegoś kraju, odprawił msze św. czy inne nabożeństwa, spotkał się z różnymi ludźmi i wyjechał. Przyzwyczailiśmy się, że witały go zawsze tłumy, że oprócz zamachu na placu św. Piotra nie był narażony na żadne niebezpieczeństwa. Tymczasem były też pielgrzymki bardzo wysokiego ryzyka, jak chociażby do ogarniętych wojną domową Nikaragui czy Gwatemali w 1983 r. Słowa Jana Pawła II były tam zagłuszane, ludzie idący na papieską mszę św. byli szykanowani, a teren celebracji szczelnie otoczony wojskiem, które stało z wycelowanymi karabinami.
Także podczas podróży do Indii w 1986 r. Jan Paweł II spotykał się z otwartą wrogością muzułmanów i hinduistów, którzy grozili zamachami na jego życie. Papież potrafił to wszystko pokonać. Był naprawdę człowiekiem, który okazując prawdziwy szacunek innym, potrafił również wobec swojej osoby ten szacunek u innych wzbudzić. Nie miał też zwyczaju okazywania trwogi. Był naprawdę hetmanem Chrystusa.
PAP: Tak nazwała pani Jana Pawła II w tytule swej książki…
Jolanta Sosnowska: To nie tylko chwytliwy przydomek, ale bardzo przemyślana nazwa, która zrodziła się podczas intensywnego obcowania z Janem Pawłem II w trakcie pisania jego biografii. Miałam dość pokazywania go tylko jako zniedołężniałego, choć dobrotliwego staruszka – tak bowiem ostatnimi czasy jest odbierany – który wspomina dawno minioną młodość, kremówki po maturze i śpiewa studenckie piosenki. Nic bardziej mylnego!
Jan Paweł II został papieżem w wieku 58 lat. To był młody papież – młody duchem i ciałem. Był wysportowanym mężczyzną, który imponował charyzmą. W czasie pielgrzymek, które zawsze miały przeładowane programy, pokonywał ogromne przestrzenie, przez czternaście, szesnaście godzin na dobę był na nogach, wygłaszając mnóstwo przemówień i spotykając się z wieloma ludźmi. Wszyscy wokół niego padali ze zmęczenia, a on nadal był dziarski.
Był człowiekiem suwerennym, zdecydowanym, wiedzącym, czego chce. Był również wspaniałym strategiem, który brał na siebie odpowiedzialność za swoje hufce. Jak prawdziwy hetman, który stoi na czele, prowadzi i nie boi się odpowiedzialności – i daje siłę innym.
PAP: Jan Paweł II z pani książki jawi się również jako człowiek walczący o prawa biednych…
Jolanta Sosnowska: O tak. Książka pokazuje ogromne zainteresowanie i troskę papieża Polaka o ogromne obszary biedy na całym świecie. O tym aspekcie pontyfikatu Jana Pawła II dzisiaj również zapominamy. Tymczasem to on upomniał się o zapomnianą Afrykę, założył fundację swego imienia na rzecz Sahelu, odwiedzał dzielnice nędzy w Ameryce Łacińskiej, prowadzoną przez Matkę Teresę umieralnię dla nędzarzy w Kalkucie, niemal zapomniane dziś leprozoria, upominając się o szacunek wobec ludzi chorych na trąd.
Walczył o rozwiązania systemowe, globalne, nie tylko o doraźną pomoc, choć tej nie lekceważył i w niejedno miejsce jechał z pieniędzmi, zostawiając to tu, to tam dziesiątki tysięcy dolarów. Podczas rozmów z przywódcami państw stawał w obronie najbiedniejszych, którzy „głosu nie mieli”, bo ich głos się nie liczył. Występował na forach wielu międzynarodowych organizacji, domagając się sprawiedliwego podziału dóbr, wstawiając się za Trzecim Światem, który nadal jest traktowany przez światowe korporacje i najbardziej wpływowych polityków jako teren wyłącznie eksploatacji.
Jolanta Sosnowska: Myślę, że często jest to znajomość powierzchowna, schematyczna, którą w dużej mierze ukształtowały mass media. Za mało znamy Jana Pawła II, dlatego swoją książką chciałabym zachęcić do pogłębienia tej znajomości, odkrycia wspaniałego człowieka, który, choć był papieżem Polakiem, ambasadorem Polaków i polskości na świecie, był również ambasadorem wszystkich katolików, a nawet wszystkich ludzi dobrej woli.
PAP: Czy pamięć zbiorowa nie spłaszczyła zatem postaci papieża?
Jolanta Sosnowska: Wydaje mi się, że nawet wykrzywiła, dlatego chciałam napisać tę książkę. Z tego samego powodu jest ona też tak obszerna, czterotomowa. Trudno byłoby w jednym tomie przekazać w sposób uporządkowany wszystkie ważne papieskie wydarzenia i myśli. Książka „Hetman Chrystusa” jest bardzo bogato ilustrowana, aby czytelnik mógł również na papieża popatrzeć, jak wyglądał na różnych etapach swego życia. Przychodzą nowe pokolenia, które Jana Pawła II nigdy nie słyszały i nie widziały, warto by poznały, jakim był człowiekiem, jak wyglądał, jak reagował na różne sytuacje. Na wielu zdjęciach jego twarz wysyła bardzo czytelne znaki.
PAP: Czy według pani oceny Polacy znają dobrze postać Jana Pawła II?
Jolanta Sosnowska: Myślę, że często jest to znajomość powierzchowna, schematyczna, którą w dużej mierze ukształtowały mass media. Za mało znamy Jana Pawła II, dlatego swoją książką chciałabym zachęcić do pogłębienia tej znajomości, odkrycia wspaniałego człowieka, który, choć był papieżem Polakiem, ambasadorem Polaków i polskości na świecie, był również ambasadorem wszystkich katolików, a nawet wszystkich ludzi dobrej woli. To, że tak bardzo serdecznie odnosił się do polskości i był z niej dumny, nie znaczyło, iż stracił z pola widzenia ludzi na całym świecie.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /