Decyzją strony białoruskiej ma być zlikwidowane nauczanie w j. polskim w państwowych szkołach polskich na Białorusi – to rusyfikacja; domagamy się od władz Białorusi zmiany decyzji, a od władz Polski interwencji – oświadczyło w środę prezydium sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą (LPG).
"Chcemy zaapelować do władz polskich, polskiej opinii publicznej i do opinii międzynarodowej w związku z zapowiedzią ze strony białoruskiej likwidacji nauczania w języku polskim w jedynych dwóch państwowych szkołach polskich na Białorusi" - oświadczył przewodniczący komisji Robert Tyszkiewicz (KO) podczas konferencji prasowej w Sejmie. Dodał, że wcześniej odbyło się w tej sprawie specjalne posiedzenie komisji poświęcone "rusyfikacji szkół na Białorusi".
Tyszkiewicz podkreślił, że ta decyzja jest "bezprecedensowa, sprzeczna z traktatami i porozumieniami między Polską i Białorusią, sprzeczna z prawem białoruskim i konstytucją Białorusi, ale sprzeczna również z prawem międzynarodowym". "To jest nowy etap w prześladowaniu mniejszości polskiej na Białorusi. To sytuacja, w której poprzez likwodację jedynych dwóch szkół polskich na Białorusi następuje likwidacja szkolnictwa polskiego, nauczania w języku polskim w szkołach białoruskich" - ocenił.
W imieniu komisji Tyszkiewicz wyraził oczekiwanie, aby polski rząd "zintensyfikował działania w stosunku do władz białoruskich", a od władz Białorusi zażądał "wstrzymania decyzji o tym, że od nowego roku szkolnego nie będzie już nauczania w języku polskim w dwóch jedynych szkołach (polskich) na Białorusi - w Grodnie i w Wołkowysku".
"Oczekujemy także od instytucji międzynarodowych, że staną w obronie prawa mniejszości narodowych, potwierdzonego traktatami międzynarodowymi, prawa do nauczania w języku ojczystym. To prawo jest dzisiaj Polakom przez reżim Łukaszenki odbierane" - oświadczył Tyszkiewicz.
Wiceprezes Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Marek Zaniewski potwierdził, że obecnie sytuacja polskich szkół na Białorusi "wygląda tak, że od września 2022 roku faktycznie zaprzestaną być szkołami polskimi". "Ten fakt bardzo niepokoi tak rodziców, jak i kadrę nauczycielską, również całą społeczność polską zamieszkującą na Białorusi. To jest uderzenie w Polaków mieszkających na Białorusi i ten fakt sprawia, że nauczanie języka polskiego w segmencie państwowym zaprzestanie istnieć" - podkreślił.
Wiceprzewodnicząca komisji Lidia Burzyńska (PiS) zaznaczyła, że środowe posiedzenie LPG jest "wspólnym działaniem wszystkich bytów politycznych, które uczestniczą w tej komisji, aby wspólnie, głośno, zdecydowanie i jednoznacznie potępić te działania, które od 1 września mają być nałożone na mniejszość polską na Białorusi". "To jest wyeliminowanie, uniemożliwianie nauczania w dwóch polskich szkołach, o których musimy pamiętać, że to właśnie w latach 90., dzięki ofiarności i funduszom polskim te szkoły zostały wybudowane. Więc tutaj również łamanie prawa mniejszości polskiej na Białorusi, to jest sygnał nie tylko do Polski" - oświadczyła.
Burzyńska zaznaczyła, ą polski rząd podejmuje dyplomatyczne działania "wspierające" mniejszość polską na Białorusi, niemniej jednak - jak mówiła - "niech również usłyszy cały demokratyczny świat, że na Białorusi są łamane podstawowe prawa mniejszości".
Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Rzepa (KP-PSL) poinformował, że tylko w dwóch szkołach polskich w Grodnie i w Wołkowysku uczy się około tysiąca polskich uczniów.
Rzepa zwrócił uwagę, że "dzisiaj trudno rozmawiać z reżimem Łukaszenki na demokratycznym poziomie", dlatego jest to możliwe "wyłącznie przez pryzmat twardych oczekiwań wyrażonych w stanowiskach polskiego MSZ, jak też przez kancelarię premiera (Mateusza Morawieckiego)".
Poseł KP-PSL dodał, że w rozmowach z reżimem warto wykorzystywać argumenty ekonomiczne. "W Polsce funkcjonuje 3,5 tysiąca firm z kapitałem białoruskim. Wydaje mi się, że jest przestrzeń do tego, żeby jasno powiedzieć panu Łukaszence, co może się wydarzyć, jeżeli faktycznie ta decyzja nie zostanie zmieniona, a 1 września te szkoły zostaną zrusyfikowane" - powiedział Rzepa.
Prezes białostockiego oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" Anna Kietlińska przypomniała, że polska szkoła w Grodnie została wybudowana przez stowarzyszenie "ze środków polskiego podatnika".
"Szkoła dla polskiego środowiska na Białorusi, jak i dla nas mieszkających w Polsce, zajmujących się Polakami mieszkającymi poza granicami kraju, to pewnego rodzaju symbol - to miejsce, gdzie uczyło się języka polskiego i uczyło się w języku polskim. Ale to też symbol dążeń polskiego środowiska do tego, żeby mieć miejsce, mieć własne dążenia i marzenia, aby język ojczysty był nie tylko językiem komunikacji, którego uczyło się w zaciszu domowym, ale żeby to był język, w którym rzeczywiście można było myśleć, czytać literaturę i przenosić go na wyższy poziom, niż poziom komunikatywny" - oświadczyła prezes Kietlińska.
Przewodniczący Tyszkiewicz zapowiedział, że komisja będzie tę sprawę monitorować. "Będziemy na następnych posiedzeniach sprawdzać, jak postępują działania w tej kwestii. Nie możemy nad tak barbarzyńską decyzją przejść do porządku dziennego. Musimy mówić o tym głośno, musimy o tym alarmować polską i międzynarodową opinię publiczną. Odebranie polskiej mniejszości prawa do nauczania w języku ojczystym jest uderzeniem w fundamentalne prawa mniejszości narodowych" - podkreślił Tyszkiewicz. (PAP)
Autor: Mieczysław Rudy
rud/ godl/