Język nie jest jedynie środkiem komunikacji ale także określa tożsamość kulturową - ocenili uczestnicy konferencji "Europejskie i regionalne instrumenty ochrony języków zagrożonych". W Sejmie debatowano we wtorek nad sposobami rewitalizacji ginących języków.
Organizowana przez Komisję Mniejszości Narodowych i Etnicznych Sejmu RP oraz Biuro Analiz Sejmowych konferencja była okazją do dyskusji, refleksji oraz propozycji działań, mających na celu ochronę zagrożonych języków i odmian językowych w Polsce.
Grono prelegentów, specjalistów z zakresu polityki językowej, planowania językowego oraz socjolingwistyki, a także znawców języków mniejszościowych i regionalnych, debatowało nad prawnymi i instytucjonalnymi możliwościami skutecznego zahamowania procesu wymierania języków. Jak podkreślali: stanowią one bogactwo kulturowe dziedzictwa Rzeczypospolitej.
"Gdy język staje się martwy, umiera także zbudowana na nim kultura. To za pomocą języka poznajemy świat i go opisujemy, budujemy naszą tożsamość. W języku myślimy, prowadzimy wewnętrzny dialog. To nie jedynie narzędzie, którym człowiek posługuje się, osiągając codzienne cele. To żywioł, porządkujący świat, pozwalający nam wyrażać nasze nadzieje i obawy" - napisał w liście do uczestników konferencji poseł Miron Sycz, przewodniczący Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych.
Jak podkreślali organizatorzy i prelegenci: z krajobrazu językowego Polski zniknęły już bezpowrotnie takie języki i odmiany jak tatarski, armeno-kipczacki, słowiński czy dialekty dolnoniemieckie. Inne, jak polski jidysz i karaimski, zagrożone są wyginięciem.
Jako sposób przeciwdziałania temu procesowi, prelegenci wskazują konieczność pomoc ze strony organów państwowych i instytucji jak uczelnie czy muzea. Podczas gdy uznane "Ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym" społeczności mogą liczyć na wsparcie swoich inicjatyw, niektóre z odmian pozbawione są możliwości ubiegania się o oficjalną pomoc w działaniach rewitalizacyjnych. Organizatorzy zauważają, że sytuację tę zmienić mogłaby ponowna ratyfikacja "Europejskiej karty języków regionalnych lub mniejszościowych" lub nowelizacja "Ustawy o języku polskim".
Podczas wtorkowej konferencji analizowano dotychczasowe osiągnięcia i strategie dotyczące wsparcia i rewitalizacji uznanych języków mniejszościowych i regionalnych. Dyskutowano także na temat możliwości podjęcia takich działań wobec języków nie uznanych i nieobecnych w polskiej polityce językowej - przykładem takiego języka jest archaiczny germański etnolekt Wilamowic. Referat "Ginący język i kultura Wilamowic" wygłosił Tymoteusz Król. Po referacie miał miejsce występ Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca "Wilamowice".
O "Europejskich standardach ochrony języków zagrożonych" mówił dr Tomasz Wicherkiewicz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. "Na świecie jest 7105 języków; bardzo niewielki procent stanowią tu języki europejskie. Bardzo wiele z nich już dziś są językami zagrożonymi. Co to znaczy? Rozmaite czynniki sprawiają, że użytkownicy języków +słabszych+ przestają się nimi posługiwać, wypowiadając się na tematy ważne w językach dominujących. Kluczowym momentem w tym procesie jest ten, gdy rodzice przechodzą w rozmowie z dziećmi na ten drugi język, co za tym idzie - maleje, aż znika kompletnie, międzypokoleniowy przekaz rodzinnego języka. To moment kryzysu. Wraz z językiem w zapomnienie idą unikalne obrazy i wizje świata" - mówił.
W swoim referacie "Sukces i dylematy rewitalizacji języka kaszubskiego" prof. dr hab. Cezary Obracht-Prondzyński z Uniwersytetu Gdańskiego podkreślał, że często deklaracja etniczna nie idzie w parze z deklaracją językową: wielu, określających samych siebie jako Kaszubów, nie włada biegle tym językiem.
Konferencja odbywała się pod patronatem Marszałka Sejmu RP Ewy Kopacz. (PAP)
pj/ ls/