Na UMK w Toruniu przeprowadzana jest konserwacja łodzi jednopiennej pochodzącej z X wieku, wydobytej z dna jeziora Lednickiego. Cały proces może potrwać ponad dwa lata. Wydobyta na powierzchnię na początku listopada dłubanka znajduje się obecnie w wannach w hali laboratoryjnej.
Łódź będzie częścią ekspozycji stałej Muzeum Historii Polski w Warszawie. Podobny los czeka ponad tysiącletni dąb, który trafił już do laboratorium Instytutu Archeologii UMK spod Tczewa. Tam przejdzie konserwację.
"Czas prac konserwatorskich uzależniony jest od tego, jak szybko woda zostanie zastąpiona impregnatem. Po zakończeniu tego procesu będziemy mogli przejść do wysuszenia dłubanki. Pierwszy etap prac może potrwać od półtora roku do dwóch lat" - powiedział PAP dr Ryszard Kaźmierczak z Pracowni Dokumentacji i Konserwacji Instytutu Archeologii UMK.
Łódź z czasów Mieszka I wykonana została z drewna lipowego i jest obecnie w kilku częściach.
"Z zabytkami wykonanymi z drewna podstawowym problemem jest ich zły stan zachowania. Jeżeli obiekt zalega tysiąc lat w mokrym środowisku, to na przestrzeni czasu następuje stopniowy rozkład wszystkich składników drewna, które zostają zastąpione przez wodę. Przy gwałtownym procesie suszenia ma miejsce niekontrolowany skurcz drewna i obiekt może się całkowicie rozpaść. Podstawą dobrze przeprowadzonej konserwacji takiego zabytku jest powolny proces zamiany wody na poliglikole" - podkreślił dr Kaźmierczak.
Jak wskazał, "dzięki temu zostaje wzmocniona struktura międzykomórkowa na drewnie i po odpowiednim wysuszeniu zabytek powinien zachować swój pierwotny kształt i wizualnie wyglądać tak, jak tysiąc lat temu".
Na różnych etapach procesu konserwacji dłubanki uczestniczyć będzie w nim kilka bądź kilkanaście osób. W skład zespołu kierowanego przez dr hab. Małgorzatę Grupę wchodzą także studenci archeologii na UMK w Toruniu.
"Na nasze nieszczęście obiekt ten został wykonany z drewna lipowego. Gdyby była to dębina, to cały proces konserwacji byłby zdecydowanie prostszy. Lipa jest miękka, ale łatwo obrabialna, więc łatwiej było wykonać dziesięciometrową łódź jej twórcom. Dodatkowo zastosowany surowiec był zdecydowanie lżejszy" - dodał naukowiec.
Schemat działań konserwatorskich przeprowadzanych na obiektach drewnianych jest jednak taki sam, bez względu na rodzaj drewna użytego do jego wykonania. Wydobyta dłubanka ma szerokość 80-90 centymetrów i długość nieco ponad 10 metrów. Naukowcy podkreślają, że podstawą przetrwania takich zabytków jest ich zaleganie w środowisku mokrym i beztlenowym.
"W innym przypadku, gdy możliwy jest dostęp bakterii, następuje całkowity rozkład drewna. Wanny, w których znajduje się obecnie łódź, podgrzewane są grzałkami, a zastosowany roztwór może mieć temperaturę do 50 stopni Celsjusza. Stopniowo w kolejnych miesiącach będziemy zwiększali stężenie poliglikoli, aż osiągnie ono wartość ok. 70-80 proc." - mówił dr Kaźmierczak.
Po nasączeniu impregnatami obiekt zostanie wyjęty z bardzo gęstego roztworu i wstawiony do zamrażarki.
"Tam będzie przebywał w temperaturze ok. minus 25 stopni Celsjusza. Po zamrożeniu będziemy go mogli przełożyć do komory próżniowej, w której następował będzie proces właściwego suszenia. Będzie ono wykonane metodą freeze-drying, mającą na celu wyciąganie wilgoci z obiektu w ujemnej temperaturze i podciśnieniu. Maszyna pracowała będzie na tym etapie od kilku do kilkunastu tygodni. Bez zastosowania specjalistycznego sprzętu wytwarzającego próżnię suszenie takiej łodzi trwałoby następne dwa lata i nie gwarantowałoby zadowalających efektów" - dodał.
Po wysuszeniu drewno jest odpowiednio zakonserwowane, ale musi być eksponowane w odpowiednich, stabilnych warunkach.
"Większość muzeów spełnia takie wymogi. Przed wystawianiem trzeba będzie jednak ten obiekt - z racji tego, że jest on w częściach - odpowiednio zrekonstruować. Będziemy starali się po zakończeniu procesu konserwacji złączyć go w jedną całość" - powiedział PAP Krzysztof Rybka z Instytutu Archeologii UMK. (PAP)
twi/ zan/