Ubrani w regionalne stroje rozbarskie mieszkańcy Bytomia i okolicznych miast po raz ósmy w Wielką Sobotę poświęcili pokarmy w bytomskiej parafii św. Jacka. Tradycję wskrzesili miejscowi społecznicy; coraz szerzej włączają się w nią m.in. mieszkańcy dzielnicy Rozbark i ich rodziny.
Nazwa strojów pochodzi od Rozbarku - dawniej podbytomskiej wsi, a dziś dzielnicy tego miasta. Stroje rozbarskie uważane są za najbardziej charakterystyczne dla Górnego Śląska.
Jak powiedziała PAP mieszkająca w Rozbarku Iwona Hen (z domu Woźnicka), na święcenie przyszła m.in. w stuletnich zapasce i kaftanie, a także w „jeszcze bardziej wiekowych” koralach z krzyżem – jedynie z wymienionym sznurem, choć z oryginalną zapinką.
„Bluzka jest nowa, ale ze stuletnimi rzeczami się takie rzeczy dzieją, więc musimy wymieniać na nowsze modele” - przyznała pytana o materiał bluzki ze współczesnym wzorem, pokazując jednocześnie postrzępiony kołnierz mężowskiego kaftana. „Ale mam więcej tych kiecek; z rodziny przekazane” - zaznaczyła.
„U nas to jest tradycja rodzinna. Mój tata tak chodził przez lata, ciocia. Mam tutaj zdjęcia, przy tym kościele, jako kilkuletnia dziewczynka, w rozbarskim stroju. Mąż dołączył do mnie. Jedynie nasze dzieci się trochę teraz zbuntowały, bo jeszcze dwa lata temu były tu w strojach, ale teraz są nastolatkami” - wyjaśniła Hen. „Ale wrócą, na pewno wrócą” - oceniła.
„Te stroje są nowe, ale wzorowane na starych” - wskazała Aneta Kroczek, która – ubrana w ciemny strój kobiecy - przyszła na święcenie do św. Jacka z dwiema ubranymi jaśniej córkami, w wiankach. „Tak ubierała się nasza rodzina, z pokolenia na pokolenie” - podkreśliła.
Do zachowywania śląskich obyczajów i dziedzictwa namawiał podczas święcenia w kościele - po śląsku - ks. Robert Chudoba z Gliwic, który w parafii św. Jacka ponad ćwierć wieku temu odbywał staż duszpasterski przed przyjęciem święceń.
Dziękował przy tym m.in. obecnym w kościele mediom, że pokazują – jak godał - „że my na Ślonsku to nie som mamlasy”. „Ino mamy swoja kultura, swój język, co wieś, to tradycja. Bytom jest bardzo specyficzny pod tym względem, dlatego jest taki piękny. Ale troszka mi żol, bo potrzebowałby dużo naprawy: chałpy, kamienice, to wszystko” - przyznał.
Ks. Chudoba zaznaczył, że najważniejszą osobą w Wielką Sobotę jest Jezus Chrystus. Przypominając tradycję całowania stóp Chrystusa na krzyżu zaznaczył, że chodzi o znak miłości i wdzięczności. Zaakcentował, że w modlitwie kluczowa jest wdzięczność wobec Boga, a nie kierowane do niego prośby.
Kapłan opowiadał o zawartości koszyczka ze święconym – znaczeniu wkładanego do niego chleba, mięsa i soli. Padł m.in. apel, aby przed pokrojeniem chleba kreślić, jak przed laty, znak krzyża na bochenku, a kromkę, jeśli upadnie, pocałować – na znak szacunku dla Chrystusa, którego ciało chleb symbolizuje.
Święcenie pokarmów w Wielką Sobotę w strojach rozbarskich zainicjował osiem lat temu społecznik, właściciel i dyrektor Muzeum Chleba w Radzionkowie Piotr Mankiewicz.
„Święcimy pokarmy, ale to też jest łączenie rodzin: dzieci ubrane, mamy ubrane, to tata też musi się ubrać, także w mundur górniczy. Dla mnie to było przeżycie, gdy na święcenie zaczęli przyjeżdżać też górnicy, aby w tych strojach paradnych – bo to jest parada – pokazywać ten Śląsk. Inaczej ludzi nie ściągniemy do Śląska” - zaznaczył.
„To nie chodzi tylko o święto religijne – bardzo ważne – ale tak samo, by ludzie zaczęli przyjeżdżać, odwiedzać. Przemysł załamał się, ale są ciekawe obiekty: w Zabrzu, Bytomiu, Tarnowskich Górach, są ciekawe muzea” - przypomniał Mankiewicz, wspominając też o zbudowanym przez siebie radzionkowskim Muzeum Chleba.
W tym roku przy rozbarskim kościele św. Jacka zebrało się ok. 200 osób w rozbarskich i górniczych strojach.
Typowe elementy męskiego stroju rozbarskiego to m.in.: bruclik, czyli krótka, dopasowana kamizelka, i wkładana na bruclik kamzela - czyli kaftan. Pod kołnierzykiem białej koszuli wiązana jest chusta - jedbowka. Dół stroju to jasne, najczęściej żółte spodnie - wełniane bizoki lub skórzane jelenioki wpuszczane do czarnych, wysokich skórzanych butów. Na głowę zakłada się kanie - opasane wstążką czarne kapelusze z filcu z szerokim rondem i niską główką.
Kobiety na krótkie koszule z cienkiego płótna nakładają gorsety - nazywane wierzcheniami - lub kaftany. Dolną częścią ubioru są długie i szerokie, marszczone spódnice. Alternatywą jest kiecka, czyli spódnica zszyta ze stanikiem. Na wierzchu jest zapaska - zakrywająca spódnice, ułożona w zakładki, pasiasta lub wzorzysta, często z motywami kwiatowymi. Ozdoby to korale (z przyczepionym krzyżykiem) i szerokie wstążki, często malowane. Panny na głowach noszą galandy, czyli strojne wianki ze sztucznych kwiatów, wstążek i koralików.
Rozbark to dzielnica Bytomia - kojarzona prócz strojów rozbarskich, jako miejsce urodzenia słynnego barokowego kompozytora Gerwazego Gorczyckiego. W początkach XX w. był samodzielną, rolniczą gminą, włączoną do miasta w 1927 r. Według historyków była to polska oaza w niemieckim mieście.
Po II wojnie światowej dzielnica stopniowo traciła rolniczy charakter. Największym pracodawcą była działająca od drugiej połowy XIX wieku kopalnia „Rozbark”, ostatecznie zamknięta w 2004 r. Jej likwidacja spotęgowała trwającą od lat 90. techniczną i społeczną degradację. Dzielnica zaczęła się wyludniać, wyburzano dotknięte szkodami górniczymi stare, robotnicze domy.
W ostatnim czasie Rozbark stał się jednym z tzw. obszarów rewitalizacji ujętych Gminnym Planem Rewitalizacji Bytomia. Przewidziano m.in. rozwój infrastruktury społecznej i remonty przestrzeni publicznych. Sama parafia św. Jacka kilka lat temu zakończyła budowę centrum edukacyjno-kulturalnego przy kościele oraz skweru; teraz remontowany jest główny kościół (nabożeństwa odbywają się w tzw. kościele dolnym).(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ pat/