To było osiem lat bardzo ciężkiej pracy, ale jednocześnie pracy, która była misją i wyzwaniem. W pewien sposób my wszyscy – mówię o kierownictwie resortu – jesteśmy wolontariuszami – powiedział w rozmowie z poniedziałkowym „Do Rzeczy” minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
Minister pytany o osiem lat pracy na rzecz polskiej kultury podkreślił, że było to osiem lat ciężkiej pracy. Ocenił, że podjęte przez resort działania mają charakter podstawowy. "Przez pierwsze trzy lata pracowałem np. po kilkanaście godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu. Bez tego realizacja wielu założeń nie byłaby możliwa" - wyjaśnił dodając, że potrzebna była również kumulacja trzech aspektów – dobrego, merytorycznego rozpoznania sytuacji, odwagi w podejmowaniu decyzji i konsekwencji w pilnowaniu ich wykonania.
Minister wskazał na konieczność walki o pozycję spraw, za które jest odpowiedzialny w hierarchiach politycznych. "Kultura jest trudnym obszarem, jest zwykle niedoinwestowana, a zaległości w tym zakresie w Polsce są znaczne. Jednocześnie sprawy kultury często znajdują się na medialno-politycznym pierwszym froncie" - wyjaśnił w rozmowie z "Do Rzeczy".
Ocenił, że środowiska artystyczne i kulturalne "są współcześnie szalenie zindywidualizowane, kapryśne, egoistyczne". "Mają na uwadze przeważnie swój wąski partykularny interes, coraz trudniej spotkać artystę z cechami polskiego inteligenta, który miał zawsze jakieś poczucie misji czy odpowiedzialności wobec wspólnoty. Jednocześnie wciąż pokutuje w tych środowiskach straszliwy kompleks wobec Zachodu, objawiający się zarówno w bezrefleksyjnym, stadnym naśladownictwie zachodnich trendów i mód, jak i w automatycznych zachwytach wobec zachodnich instytucji i autorytetów" - podkreślił.
Pytany o działania resortu przed 2015 rokiem wskazał, że wtedy budżet ministerstwa był dwa razy mniejszy, a także podejmowano mniej wyzwań. Zwrócił uwagę, że obecnie resort współprowadzi o 100 proc. więcej instytucji, niż miało to miejsce w przeszłości. "Mamy o 100 proc. więcej pomników historii, trzy razy większe nakłady na zabytki, realizujemy znacznie więcej programów w ramach mecenatu ministra, zrealizowaliśmy ok. 30 tys. projektów, 8 tys. inwestycji, w tym liczne dotyczące zabytków. Za naszą sprawą powstało m.in. 25 nowych sal koncertowych w szkołach muzycznych, zaangażowaliśmy się – w różnym stopniu – w ponad 300 projektów muzealnych w Polsce i za granicą" - wymieniał.
Minister podkreślił znaczenie rozwoju muzealnictwa. Dopytywany o najważniejsze dla niego muzeum, wskazał na Muzeum Historii Polski oraz Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. To drugie, jak tłumaczył, udało się wyprowadzić z poważnego kryzysu w trakcie budowy.
Odnosząc się do niemuzealnych instytucji, jakie powstały w ostatnich latach, wskazał na Instytut Pileckiego, Instytut Architektury i Urbanistyki, Instytut Literatury, Instytut Polonika, a także Instytut Dziedzictwa Solidarności i Centrum Solidarności "Stocznia" w Szczecinie. Dodał, że w kolejce do utworzenia czeka Narodowa Agencja Rewitalizacji Dziedzictwa, która ma zająć się wsparciem dla zabytków w Polsce, czy Narodowy Instytut Sztuk Wizualnych.
Minister pytany o działania dot. odzyskiwania dzieł sztuki ocenił, że to najbardziej zauważalne medialnie działanie Ministerstwa Kultury. W czasie ośmiu lat udało się odzyskać prawie 700 dzieł sztuki i innych utraconych obiektów. Dopytywany o reakcje strony rosyjskiej na te działania wyjaśnił, że obowiązkiem jest upominanie się o polskie straty, co do których mamy pewność, że są w rosyjskich zbiorach, jednak jest to działanie pro forma.
"Niestety, po stronie niemieckiej także nie ma woli, by nasze słuszne oczekiwania spełnić. Udaje się sporo dzieł odzyskiwać dzięki indywidualnym pertraktacjom i działaniom restytucyjnym, ale państwo niemieckie, niestety, nie pomaga" - zaznaczył Gliński, dodając, że prawo niemieckie umożliwia przejście na własność dzieła skradzionego po 30 latach, jeśli ktoś stał się jego posiadaczem w tzw. dobrej wierze.
Dopytywany wyjaśnił, że jeszcze w 2018 r. zwrócił się do ówczesnej minister kultury Niemiec z propozycją, wystosowania w mediach wspólnego apelu do społeczeństwa niemieckiego o zwrot dóbr. Niestety, nigdy nie udało się tego apelu opublikować. "Zapewne było to dla nich zbyt kosztowne politycznie, co oznacza, że społeczeństwo niemieckie nie jest jeszcze gotowe do rozliczenia się ze zbrodni drugiej wojny światowej. Jak z tego punktu mamy oceniać wszystkie te deklaracje o przeprosinach i biciu się w piersi? To jest czysta obłuda" - powiedział Gliński.
Pytany o wyzwania, jakie stoją jeszcze przed ministerstwem odpowiedział, że są pewne sprawy legislacyjne, które należy przeprowadzić. Jednak przede wszystkim należy zwrócić uwagę na wychowanie młodego pokolenia i dalsze wsparcie dla szkół artystycznych. Ocenił, że doinwestowania potrzebują też archiwa.
"Chciałbym również, aby zrealizowany został program większej dostępności narodowych instytucji kultury i muzeów, co oznaczałoby darmowe bilety dla dzieci, młodzieży i seniorów. Mamy to w programie Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli znajdą się na to środki, to ten projekt także wkrótce zostanie zrealizowany" - wyjaśnił minister. (PAP)
ak/ mrr/