Narodowy Bank Polski wyemitował monetę upamiętniającą ofiary niemieckiego obozu dla dzieci w Łodzi. Na monecie o nominale 10 złotych jest m.in. napis „Niemiecki obóz dla polskich dzieci w Łodzi (1942-1945) „ - powiedział PAP dyrektor Muzeum Dzieci Polskich w Łodzi dr Ireneusz Maj.
Monetę kolekcjonerską NBP wybito w 80. rocznicę utworzenia niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci w Litzmannstadt, jak nazywano włączoną do III Rzeszy Łódź. Oficjalną prezentację numizmatu zaplanowano na środę a partnerami tego przedsięwzięcia są Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu oraz łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. W rocznicę utworzenia obozu wydano także m.in. książkę historyka IPN Artura Ossowskiego „Dzieci z zielonego autobusu. Z zeznań o niemieckim obozie dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi (1942–1945)."
Jak podkreślił dyrektor MDP dr Ireneusz Maj historia bestialstwa wobec najmłodszych więźniów III Rzeszy z jedynego niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci ma być po prostu przestrogą, aby podobne wynaturzenia nie powtarzały się w przyszłości. "Muzeum Dzieci Polski - ofiar totalitaryzmu ma być ostrzeżeniem dla cywilizacji. Dzieci w tym obozie były skazane na zagładę, na śmierć. Zabijano je również w ramach zbrodniczej akcji T-14, czyli eksterminacji najmłodszych niepełnosprawnych i chorych Polaków. W niemieckim obozie dla dzieci przy ulicy Przemysłowej w Łodzi dokonywano też selekcji dzieci przeznaczanych do germanizacji" - przypominał Maj.
"Niemcy robili wszystko, aby unicestwić polskie dzieci, nie możemy już nigdy do tego dopuścić" - zwrócił uwagę. "W zbrodniczej działalności niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci mamy wiele analogii z rosyjską napaścią na Ukrainę" - zaznaczył. "Teraz Rosjanie tworzą obozy dla ukraińskich dzieci. Najmłodsi są tam zabijani, gwałceni. Dzieci wywozi się w głąb Rosji, wynaradawia. Widzimy, że mimo upływu 80 lat od utworzenia przez Niemców obozu koncentracyjnego, Rosjanie stosują te same mechanizmy i to samo może się powtórzyć u nas, jeśli Polska nie będzie silna" - podsumował dyrektor Muzeum Dzieci Polskich.
Niemiecki obóz koncentracyjny tylko dla dzieci, jedyny podczas II wojny światowej, utworzono 1 grudnia 1942 roku na terenach wyodrębnionych z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 6 do 16 roku życia, ale były tam też młodsi, nawet kilkumiesięczne niemowlęta. "Nie miałem jeszcze trzech lat, kiedy tu trafiłem razem z bratem" - mówił PAP Jerzy Jeżewicz we wrześniu 2022 roku podczas spotkania ocalałych z obozu. "Wciąż mam pod powiekami kilka obrazów z tamtych strasznych dni" - wspomniał.
Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, niewolniczo pracowały, były torturowane. Najczęściej podaje się, że w obozie życie straciło kilkaset dzieci, a w sumie przetrzymywano w nim od 2 do ponad 3 tys. dzieci. Po wojnie, komendant obozu Camillo Ehrlich, pomimo zasądzonego dożywocia, został zwolniony z więzienia kontrolowanego przez władze sowieckie we wschodnich Niemczech. Przeniósł się do RFN i - co przekazali historycy MDP - był agentem niemieckiej, komunistycznej bezpieki, czyli STASI. Ehrlich pisał też podręczniki, z których uczyli się niemieccy studenci prawa.
W czerwcu 2021 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński wspólnie z Rzecznikiem Praw Dziecka Mikołajem Pawlakiem Instytutem Pamięci Narodowej powołali Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Ma ono upowszechnić wiedzę o osadzonych w niemieckim obozie. Muzeum funkcjonuje w tymczasowej siedzibie przy ul. Piotrkowskiej 90. Zawarto porozumienie z władzami Łodzi o budowie siedziby placówki na terenach dawnego obozu na Bałutach. Jeszcze w grudniu tego roku - jak poinformował dyrektor Maj - ma zostać zakupiony od prywatnego właściciela budynek dawnej komendantury obozu przy ulicy Przemysłowej 34 w Łodzi. Tam można będzie zorganizować część ekspozycji stałej. W całości nowe muzeum w miejscu niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci może powstać za kilka lat. (PAP)
Autor: Hubert Bekrycht
hub/ dki/