Jedne z najważniejszych atrakcji turystycznych Sandomierza - Brama Opatowska oraz podziemna trasa turystyczna - są zamknięte dla zwiedzających. To efekt sporu pomiędzy miastem a działającym w mieście oddziałem PTTK.
Według burmistrza Sandomierza Jerzego Borowskiego wraz z końcem ub. r. wygasły umowy na użytkowanie obu obiektów przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze (PTTK). Miasto nie zdecydowało się na przedłużenie umów. Z kolei członkowie Towarzystwa podważają prawa własności miasta do atrakcji.
W wyniku sporu, turyści, którzy w środę odwiedzili Sandomierz nie mogli wejść do wnętrza ani średniowiecznej Bramy Opatowskiej, ani podziemnej trasy turystycznej przebiegającej pod najstarszą częścią miasta. Wejścia strzegą wynajęci przez władze Sandomierza ochroniarze. Obok nich koczują pracownicy PTTK. Zapytany w środę przez PAP burmistrz miasta, o to, jak długo obiekty będą zamknięte dla turystów, skierował nas do PTTK. "To jest pytanie do Towarzystwa, jak długo będą okupowali bramę i wejście do trasy" - powiedział.
Z kolei sekretarz sandomierskiego oddziału PTTK Marzena Martyńska powiedziała w środę PAP, że w ten sposób chronią mienie towarzystwa. "Noc spędziliśmy na Bramie Opatowskiej, jeśli będzie taka konieczność, spędzimy tam kolejną" - powiedziała.
Zaznaczyła, że PTTK ma poważne wątpliwości, czy miasto rzeczywiście ma prawo własności do wymienionych obiektów. Jej zdaniem, jest w tym dużo niejasności.
Wiadomo, że w środę doszło do spotkania stron konfliktu. PTTK miał zaproponować gotowość do ponoszenia wyższych opłat z tytułu użytkowania obiektów. Spór jednak się nie zakończył. Towarzystwo wystąpiło do sądu o tymczasowe zabezpieczenie mienia znajdującego się w spornych obiektach.
"Jestem wzburzony. Taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Jeden zniechęcony turysta to sześciu kolejnych, którzy tutaj nie przyjadą. Za dużo pieniędzy poszło na promocję Sandomierza, żeby pozwolić sobie na tego typu szkodliwe działania" - powiedział Jacek Kowalczyk odpowiedzialny za promocję i turystykę w Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach.
Jego zdaniem, źle się stało, że eskalacja tego długiego konfliktu przypadła na maj. "To jest apogeum ruchu turystycznego" - wyjaśnił. Jak wynika z danych Urzędu Marszałkowskiego, rocznie na 300 tys. turystów odwiedzających Sandomierz, aż 130 tys. odwiedza podziemną trasę turystyczną. "To podcinanie cienkiej gałęzi, na której siedzimy. Boję się, żeby nie wróciły czasy sprzed 2004 roku, kiedy w sandomierskie podziemia i na bramę schodziło po 30-40 tys. zwiedzających rocznie" - dodał.
Cała sytuacja martwi go tym bardziej, że na piątek zaplanowano w Sandomierzu zdjęcia do filmu promującego województwo. Mają być kręcone m.in. w okolicach Bramy Opatowskiej. "Tam są ochroniarze, patrole policji. I niestety to nie jest kręcenie +Ojca Mateusza+" - powiedział Kowalczyk.
Jak powiedział, przy wejściu do podziemnej trasy turystycznej powieszono kartkę z informacją, że zamknięcie obiektu spowodowane jest przez nagły remont. "Nie można w ten sposób oszukiwać turystów! Niech stanie tam urzędnik i wyjaśnia całą sprawę" - podkreślił Kowalczyk.
Sandomierz jest jednym z głównych ośrodków turystycznych województwa świętokrzyskiego. Według danych Regionalnej Organizacji Turystycznej miasto odwiedziło w 2012 r. 300 tys. osób.
Brama Opatowska została wzniesiona w drugiej połowie XIV wieku, z fundacji króla Kazimierza Wielkiego. Stanowiła część założeń obronnych miasta. Z kolei podziemna trasa turystyczna wiedzie przez system piwnic pełniących w przeszłości rolę magazynów zlokalizowanych pod najstarszą częścią Sandomierza. (PAP)
mjk/ mki/ jbr/