To dobrze, że polskie muzeum może się poszczyć takimi nabytkami i tworzyć takie wystawy – powiedział wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, inaugurując w piątek dwie wystawy zorganizowane z okazji 160-lecia Muzeum Narodowego w Warszawie – „Chagall” oraz „Stan rzeczy”.
Za pośrednictwem domu aukcyjnego w szwajcarskim Kornfeld zbiory warszawskiego muzeum wzbogacono o czternaście prac pochodzących z kolekcji rodzinnej Chagalla. Powstały one w powojennym okresie twórczości artysty.
"160-lecie Muzeum Narodowego to wielka okazja do świętowania. Nie wiem, jak organizuje się taką wystawę jak +Chagall+ w warszawskim Muzeum Narodowym, powiem natomiast, jak łatwo się do tego przyczynić" - powiedział żartobliwie minister kultury podczas zorganizowanych w piątek wernisaży dwóch ekspozycji, którymi Muzeum Narodowe w Warszawie świętuje jubileusz 160-lecia swego istnienia. "Wystarczy odebrać sms z informacją, że w Szwajcarii są do kupienia grafiki artysty Marca Chagalla, a następnie jak najszybciej na niego odpowiedzieć. Decyzję o zakupie prac podjęliśmy z dyrektorem (dr. hab. Łukaszem Gawłem – przyp. PAP) w ciągu pięciu minut" - opowiedział wicepremier Gliński.
Zakup prezentowanych dzieł Marca Chagalla został zrealizowany dzięki środkom z rezerwy budżetowej Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego przekazanych w ramach dotacji celowej przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. dr. hab. Piotra Glińskiego.
Dyrektor stołecznego MN, dr hab. Łukasz Gaweł podczas piątkowego wernisażu przypomniał z kolei, że Chagall był człowiekiem wielokrotnie zmuszonym zaczynać życie osobiste i twórcze od nowa. "Uciekał, tracił obrazy, tracił i ukochane osoby". "Może Chagall akurat jest dowodem na to, że człowiek jednak jest dobry? Może nauczył nas tego, że warto wierzyć w ludzi wbrew temu, co widzimy?" - zapytał, nawiązując do współczesnej sytuacji wojennej w Ukrainie. Przypomniał także, że Chagall, który początkowo uległ bolszewikom, przecież on był komisarzem do spraw kultury, potem cudem uciekł z ZSRR, a następnie z III Rzeszy. Ostatecznie trafił do Paryża, gdzie - jak przekonywała kuratorka wystawy Anna Manicka – wytworzył się jego unikatowy styl, silnie czerpiący z surrealizmu, ale na swój sposób w tym wobec tego surrealizmu osobny.
Kameralna wystawa prac Marca Chagalla (1887–1985) zakupionych do zbiorów Muzeum jesienią 2021 roku obejmuje 16 dzieł. Był to bezprecedensowy zakup w historii polskiego muzealnictwa. Na wystawie nowym nabytkom towarzyszą dwie grafiki Chagalla z dawniejszych zbiorów MNW, gdzie obecnie znajduje się największa kolekcja dzieł Chagalla w naszym kraju. Wszystkie prezentowane na wystawie dzieła to prace na podłożu papierowym, łączące różnorodne techniki.
Eksponowane prace to przykłady dojrzałej twórczości artysty. Powstały w latach 60. i 70. XX wieku, w okresie rozkwitu rysunku i grafiki w zachodniej Europie. Reprezentują różnorodne techniki: gwasz, temperę, kredkę, ołówek i kolorowy tusz, a nawet pastel. Widoczne są w nich – jak charakteryzuje kurator dr Anna Manicka - typowe motywy sztuki Chagalla: sceny biblijne, osobliwie, indywidualnie zinterpretowane, pary zakochanych, bukiety kwiatów, zwierzęta.
Pojawiają się także nawiązania do dzieciństwa artysty, kilka rysunków poświęconych jest uczuciom łączącym go z rodziną. Dzieła zachwycają żywą kolorystyką oraz niezwykłą oniryczną atmosferą, łączącą elementy rzeczywiste z fantastycznymi. Styl Chagalla i tematyka jego dzieł wykształciły się w latach 20. XX wieku. Artysta często nawiązywał do judaizmu i kultury żydowskiej, malował pary zakochanych, zwierzęta i kwiaty. W późniejszym okresie twórczości repertuar jego ulubionych tematów poszerzył się o motywy związane z chrześcijaństwem. Chagall był Żydem, ale zawsze fascynował go katolicyzm, zwłaszcza postać Chrystusa. Po II wojnie światowej częściej i chętniej niż dotychczas sięgał po rysunek i grafikę, z upodobaniem tworzył także witraże.
Druga z wystaw, których wernisaż odbył się w piątek w MNW, nosi tytuł "Stan rzeczy" i, jak przekonują jej twórcy, jest ekspozycją szczególnie pasującą do świętowania jubileuszu 160-lenia Muzeum Narodowego w Warszawie. "Właśnie na tym polega wyjątkowość tego miejsca, że gromadzimy w nim rzeczy i przedmioty, definiujące naszą tożsamość. Rzeczy, które mówią nam, kim jesteśmy i powodują, że nasza pamięć nie ginie" - podsumował Łukasz Gaweł.
Dyrektor muzeum przywołał w wystąpieniu powieść "Sto lat samotności" Gabriela Garcii Marqueza i wątek, w którym społeczność Macondo traci pamięć, a tym samym tożsamość. Szukając ratunku, gromadzi jedynie kartki z nazwami przedmiotów codziennego użytku.
Kuratorki wystawy "Stan rzeczy" podkreśliły, że to jedna z niewielu ekspozycji całkowicie pozbawiona opisów i słów. Zgromadzone na niej przedmioty pochodzą z różnych epok nie są powiązane żadnym chronologicznym spoiwem. Kluczem ma być niezmienność odwiecznych ludzkich codziennych rytuałów od momentu przebudzenia do ponownego położenia się do snu. Na wystawie znajdziemy przedmioty o egzotycznych nazwach (jak szkandela, parura, lizeska, egreta, szatlenka, robdeszan), które trwale zniknęły z codziennego użycia. Zastępują je jednak nowe. Mają inne nazwy i inne instrukcje obsługi, zebrane jednak w całość, oddają prawdę o codziennym rytmie dnia człowieka w różnych epokach. "Młodzi użytkownicy smartfonów zapewne nie potrafiliby zadzwonić z telefonu z 1932 roku i nie uruchomiliby powojennego projektora Bajka. Zapraszamy do świata rzeczy i obyczajów, których już nie ma" - informują na stronie mnw.art.pl kuratorki Grażyna Bastek i Monika Janisz.
Jak podsumował dyrektor Łukasz Gaweł: "My w muzeach gromadzimy rzeczy i przedmioty, które definiują naszą tożsamość. Są wśród nas nasze koleżanki i koledzy. Ludzie, którzy potrafią opisać przedmioty, znają ich skomplikowane nazwy, znają ich przeznaczenie. Tak naprawdę wystawa na 160-lecie Muzeum Narodowego jest pomyślana jako hołd dla muzealników - nie tylko pracujących w Muzeum Narodowym w Warszawie, ale wszystkich ludzi którzy na co dzień pracują z przedmiotami, z pietyzmem pielęgnując je, konserwując, zachowując, opisując i badając".
„Wszyscy pamiętamy zdjęcia Warszawy z 1945 roku. To, że to miejsce przetrwało, jest znakiem, ale też naszym zobowiązaniem” – podkreślił. (PAP)
mwp/ aszw/