Jedna zapowiedziana już podróż - do Belgii, kilka rozważanych wizyt zagranicznych, finał synodu, który nakreśli przyszłość Kościoła - to plany 87-letniego papieża Franciszka na 2024 rok; jedenasty jego pontyfikatu. Miniony rok minął pod znakiem intensywnych pielgrzymek papieża, ale i jego problemów ze zdrowiem, które pokonał w ostatnim czasie. To będzie też kolejny rok dużych wyzwań dla watykańskiej dyplomacji.
W niedawnym wywiadzie dla meksykańskiej telewizji Franciszek zapowiedział swoją podróż do Belgii.
Pytany o plany wizyt na ten rok odparł: "Jedna jest pewna, do Belgii, już potwierdzona, i dwie oczekują: jedna do Polinezji, a druga do Argentyny. Zobaczymy, co będzie".
Największe zainteresowanie budzi kwestia ewentualnej podróży papieża do jego ojczyzny. Nie był w Argentynie od swego wyboru w 2013 roku i kilka razy odkładał plany na kolejne lata. Teraz zaprosił go nowy prezydent Javier Milei.
Franciszek zastrzegł zarazem, że wszystkie podróże wymagają przemyślenia z powodu jego wieku.
Mówiąc o swoim zdrowiu wyjaśnił: "Czuję się dobrze, czuję się lepiej. Czasem mówią mi, że jestem lekkomyślny, bo chcę robić dużo rzeczy i ruszać się".
"Ale to są dobre sygnały, prawda? Czuję się dość dobrze" – zaznaczył Franciszek. Zapewnił też, że mimo problemów ze zdrowiem nie myśli o ustąpieniu. Nic nie wskazuje na to, by papież - jeden z najstarszych w historii - zamierzał w najbliższym czasie iść w ślady swego poprzednika Benedykta XVI, który ustąpił z powodu sędziwego wieku i stanu zdrowia.
W minionym roku Franciszek dwa razy był w szpitalu; na przełomie marca i kwietnia z powodu zapalenia oskrzeli, a w czerwcu w związku z operacją przepukliny rozetnej. W listopadzie przeszedł kolejne ostre zapalenie oskrzeli, z powodu którego odwołał swoją podróż do Dubaju na konferencję klimatyczną COP28.
Na razie wiadomo, że 18 maja papież odwiedzi Weronę na północy Włoch, co ogłosił tamtejszy Kościół.
Na 25 i 26 maja Franciszek zapowiedział pierwszy Światowy Dzień Dzieci w Rzymie.
W czerwcu należy spodziewać się spotkań papieża z przywódcami państw G7. Na czele z prezydentem USA Joe Bidenem przybędą oni na szczyt w Apulii na południu Włoch, które objęły w tym roku przewodnictwo w "siódemce". Tradycyjnie przy takiej okazji można oczekiwać audiencji u papieża w Watykanie, a zatem i rozmów na temat konfliktów na Ukrainie oraz na Bliskim Wschodzie.
To także ogromne wyzwania dla watykańskiej dyplomacji i samego papieża, niekiedy krytykowanych za brak wyraźnego potępienia agresorów; tak było w przypadku napaści Rosji na Ukrainę oraz ataku Hamasu na Izrael.
Kluczowym wydarzeniem dla przyszłości Kościoła będzie ostatnia sesja synodu pod hasłem: "Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja".
Rozpoczął się on w kościołach lokalnych w 2021 roku. Pierwsza watykańska sesja Zgromadzeniu Synodu Biskupów odbyła się w październiku zeszłego roku i zakończyło ją przyjęcie dokumentu, który w najbliższych miesiącach będzie przedmiotem konsultacji w episkopatach.
W dokumencie położono nacisk na to, że Kościół musi być bliższy ludziom i mniej biurokratyczny. Zwrócono też uwagę na niebezpieczeństwo "klerykalizacji" świeckich, bo to – jak się zauważa – mogłoby doprowadzić do nierówności i podziałów wśród wiernych.
Wyrażone zostało pragnienie, by Kościół był "domem i rodziną Boga".
Kolejny wniosek z synodu podsumowany został następująco: "Kościół musi słuchać ze szczególną uwagą i wrażliwością głosu ofiar" nadużyć seksualnych, duchowych, ekonomicznych, instytucjonalnych, władzy i sumienia ze strony duchowieństwa i osób na stanowiskach kościelnych.
"Autentyczne wysłuchanie jest fundamentalnym elementem drogi ku uzdrowieniu, skrusze, sprawiedliwości i pojednaniu" - zauważono.
W podsumowaniu obrad zaznaczono, że "osoby, które czują się marginalizowane lub wykluczone z Kościoła z powodu ich sytuacji małżeńskiej, tożsamości i seksualności proszą o wysłuchanie i towarzyszenie oraz o obronę ich godności".
Dodano także: "Zgromadzenie wyraża bliskość i wsparcie dla wszystkich tych, którzy żyją w warunkach samotności jako wyborze wierności tradycji i nauczaniu Kościoła w kwestii małżeństwa i etyki seksualnej".
Uczestnicy synodu przyznali również: "Wiemy, że +synodalność+ jest określeniem nieznanym wielu członkom Ludu Bożego, które wywołuje w niektórych zagubienie i niepokój".
W relacji z obrad zaznaczono, że wyrażana jest w związku z tym obawa, że należy zmienić nauczanie Kościoła, co byłoby "oddaleniem się od wiary apostolskiej".
"My jednak jesteśmy przekonani, że synodalność jest wyrazem dynamizmu żyjącej tradycji" - głosi dokument.
Odnotowano w nim, że wyrażone zostały różne opinie na temat celibatu kapłanów. Temat ten nie jest nowy i wymaga dalszych analiz - zaznaczono.
Różne stanowiska przedstawiono również, jak wynika z dokumentu końcowego, na temat dostępu kobiet do diakonatu.
"Niektórzy uważają, że krok ten byłby nie do przyjęcia ze względu na brak ciągłości z Tradycją. Zdaniem innych natomiast dopuszczenie kobiet do diakonatu przywróciłoby praktykę Kościoła z jego początków. Jeszcze inni dostrzegają w tym kroku odpowiedź stosowną i konieczną na znaki czasów, wierną Tradycji i zdolną znaleźć echo w sercu wielu, którzy szukają odnowionej żywotności i energii Kościoła" - podkreślono w dokumencie synodu.
Przytoczone też zostały opinie, że taka prośba stanowiłaby "niebezpieczne zamieszanie antropologiczne".
W kolejnej konkluzji stwierdzono, że niektóre kwestie, takie jak związane z tożsamością płci i orientacją seksualną, końcem życia, trudnymi sytuacjami małżeńskimi oraz problematyka etyczna, w tym dotycząca sztucznej inteligencji wywołują kontrowersje nie tylko w społeczeństwie, ale także w Kościele, "ponieważ stawiają nowe pytania".
Tematyka ta, zauważono, wymaga dalszych studiów. "Ważne jest to, by przeznaczyć konieczną ilość czasu na refleksję i zaangażowanie w to najlepszych energii, nie popadając w upraszczające osądy, raniące osoby i Ciało Chrystusa" - głosi dokument.
Dokument i sam przebieg synodu spotkał się z różnymi reakcjami, w tym także z niemal totalną krytyką ze strony dostojników o najbardziej konserwatywnych poglądach, oraz różnymi obawami.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki tuż po zakończeniu obrad powiedział PAP w Rzymie: "Jeśli chodzi o konkretne sprawy, to są pytania zasadnicze, które dotyczą kolonizacji kulturowej, celibatu kapłańskiego, kwestii święceń kapłańskich dla kobiet i diakonatu dla nich, a także niebagatelnej kwestii odniesienia do LGBT i inkluzji, która jest rozumiana jako przyjmowanie bezwarunkowe każdego".
"Oprócz tego, co zostało zawarte w samych 20 tematach synodalnych, jest jeszcze dużo pytań, które powinny zostać rozstrzygnięte w sposób poważny, ponieważ konsekwencje tego będą bardzo poważne" – ocenił.
Gądecki zapytany o to, czy jest zadowolony z nowej formy synodu, odparł: "Na tyle, na ile ona zakłada większą partycypację ludzi świeckich i biskupów, na tyle, na ile jest otwarciem na relacje, na tyle, na ile zakłada bliższy kontakt na każdym poziomie Kościoła, od proboszcza i parafian począwszy aż po biskupa i wiernych diecezji".
"Na pewno jest to zapowiedź większej bliskości, jeśli będzie to dobrze realizowane. Jeśli natomiast to wszystko skupi się na radykalnych zmianach doktryny, to wtedy będzie nieszczęście" - ocenił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Zaznaczył: "Przypominam raz jeszcze, że czym innym jest różnorodność każdego rodzaju duszpasterstwa, jaki może się pojawić w danej diecezji, w danym kraju ze względu na historię, na język, obyczaje, a czym innym jest różnorodność samej doktryny, co jest nie do przyjęcia, bo jeżeli każdy episkopat przyjmie swoją doktrynę, to znaczy, że nie jesteśmy jednym Kościołem".
Rok 2024 upłynie też pod znakiem przygotowań do Roku Świętego 2025, który będzie obchodzony pod hasłem "Pielgrzymi nadziei".
Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ adj/