Pochodząca z przełomu XIX i XX w. stacja ratownictwa morskiego w Międzyzdrojach i urokliwy XIII-wieczny gotycki kościół w Warszynie – to niektóre z ciekawszych zachodniopomorskich zabytków, które odzyskują dawny blask.
Odrestaurowany niedawno neogotycki budynek stacji ratownictwa morskiego stoi tuż przy plaży. To stąd na początku XX w. na pomoc tonącym wyruszali w swoich łodziach ratownicy.
Jak mówi PAP jeden z współwłaścicieli stacji, w której jest teraz restauracja, Robert Kozłowski, była ona w fatalnym stanie. Dach przeciekał, okna na nim i wieżyczka główna były zniszczone, a z drewnianych zewnętrznych ozdób zostały tylko sterczące kikuty – wylicza Kozłowski.
Neogotycka stacja to integralny element historycznej infrastruktury letniskowej Międzyzdrojów. W czasach świetności w remizie stały na specjalnych podwoziach drewniane i metalowe łodzie ratunkowe, do których w razie potrzeby zaprzęgano kilka par koni. Po dowiezieniu na miejsce akcji łodzie spychano do wody i dwunastu ratowników ruszało na pomoc tonącym.
Pomimo to, zdecydowano się na remont stacji i po czternastu miesiącach odzyskała ona dawny blask. Jak mówi Kozłowski, wymienione zostały prawie wszystkie krokwie, a dach pokryto płytkami imitującymi łupek kamienny, odnowione zostały także okna dachowe i wieżyczka.
Nowe są także wszystkie metalowe ozdoby zewnętrzne. „Stare były podziurawione kulami prawdopodobnie czerwonoarmistów, którzy wyzwalali Międzyzdroje. Wzięli oni krzyże maltańskie na budynku, które są znakiem ratownictwa morskiego, za hitlerowskie symbole” – powiedział Kozłowski.
Podczas remontu uzupełniono także ubytki w ścianach; mozolna praca spowodowana była kilkoma warstwami farby olejnej i tynku wewnątrz budynku. Tam też odkryto belkę stropową biegnącą przez całą długość stacji, a także drewniane odkosy wsparte na podporach z piaskowca, a wszystko w idealnym stanie – mówi Kozłowski.
„Przystępując do remontu nie posiadaliśmy żadnej dokumentacji, jak budynek wyglądał dawniej” – mówi Kozłowski. „Znajomy przypadkowo kupił w Niemczech przedwojenną pocztówkę przedstawiającą stację. Zeskanowaliśmy ją, powiększyliśmy i na jej podstawie architekt wykonał projekt wiernie oddający wszystkie detale zewnętrzne” – dodaje.
Remont stacji kosztował jej właścicieli około 1,5 mln zł, z czego około 200 tys. zł to dotacja zachodniopomorskiego urzędu marszałkowskiego. Kozłowski pytany, czy warto remontować stary budynek za tak duże pieniądze, odpowiada bez chwili wahania, tak. "To niepowtarzalny budynek, w pięknym miejscu przy samej plaży" - mówi. Na polskim wybrzeżu są jeszcze jedynie dwie podobne stacje - dodaje.
Neogotycka stacja to integralny element historycznej infrastruktury letniskowej Międzyzdrojów. W czasach świetności w remizie stały na specjalnych podwoziach drewniane i metalowe łodzie ratunkowe, do których w razie potrzeby zaprzęgano kilka par koni. Po dowiezieniu na miejsce akcji łodzie spychano do wody i dwunastu ratowników ruszało na pomoc tonącym.
System ratownictwa brzegowego zainicjowano w drugiej połowie XIX w. Od tego czasu na wybrzeżu Morza Bałtyckiego i Północnego zaczęły powstawać stacje ratownictwa. W najbliższym sąsiedztwie Międzyzdrojów wybudowano je w Wisełce oraz Trzęsaczu.
Ponad sto kilometrów na południe od Międzyzdrojów w niewielkim Warszynie dawny blask odzyskuje także urokliwy wczesnogotycki kościół pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego. Niedawno zakończył się w nim remont i odbudowa konstrukcji wieży.
Wczesnogotycki kościół w Warszynie jest charakterystycznym dla Pomorza Zachodniego przykładem trzynastowiecznej architektury granitowej. Budowla jest murowana z ciosów granitowych układanych na fundamencie z głazów narzutowych. W pierwszej poł. XVIII w. powstał zachowany do dziś późnobarokowy ołtarz ambonowy.
„Wieża była w złym stanie, ale dopiero po ustawieniu rusztowania padł na oceniających blady strach, czy jeszcze trochę postoi i wytrzyma wiatry” – mówi PAP zaangażowana w ratowanie cennego zabytku Lidia Cielecka.
Najtrudniejsze podczas remontu było zdjęcie z kościoła oktagonu (w przekroju ośmiokątne zwieńczenie wieży - PAP) oraz iglicy z kulą świata i krzyżem, a później ich ponowny montaż już po odrestaurowaniu – mówi Cielecka.
„Po zdjęciu elementów wieży odnawiano je na ziemi, natomiast na wieży trwały wtedy prace nad jej konstrukcją” – opowiada rozmówczyni. „Krzyż i kulę świata poddano renowacji z zachowaniem wszystkich starych elementów. Nad niemal każdym elementem długo dywagowano; wymienić czy uzupełnić i zachować. Wszystkim zaangażowanym w prace zależało, aby pozostawić jak najwięcej +świadków historii+” – dodaje.
Jak mówi Cielecka, porządnie zabezpieczone oktagon i iglica, ale jeszcze bez docelowego pokrycia, są już posadowione na swoim miejscu.
Przy okazji remontu, sfinansowane przez wojewódzkiego konserwatora zabytków w Szczecinie badania dendrochronologiczne potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia o wieku więźby dachowej nad główną nawą kościoła. Powstała ona w 1292-1296 r. „To jedna z niewielu zachowanych w Polsce średniowiecznych więźb, a do tego wiązania są w bardzo dobrym stanie; wymiany wymagają tylko końcówki krokwi, ale to już kolejny etap” – dodaje rozmówczyni.
Koszt dwuletniego remontu to prawie 700 tys. zł. Jak mieszkańcy małej wsi i niebogatej parafii zgromadzili takie pieniądze? „Nie znaleźliśmy ich w kuli świata na wieży” – żartuje Cielecka.
W przeważającej większości pieniądze na remont pochodziły z ministerialnej dotacji na remont zabytków. Z pomocą przyszli także m.in.: starostwo Stargardzkie, gmina Dolice i zachodniopomorski konserwator zabytków, samorząd województwa. Ale to wcześniejsze starania mieszkańców, księdza proboszcza i Cieleckiej, która jest radną gminy Dolice, którzy założyli wspólnie społeczny komitet ratowania kościoła, pozwoliły na pozyskanie pieniędzy. A stan kościoła był na tyle zły, że w marcu 2011 r. decyzją powiatowego inspektora nadzoru budowlanego kościół został wyłączony z eksploatacji.
„Na dziś to tylko zamknięcie drugiego etapu remontu; jeszcze wiele do zrobienia i długa droga przed nami” – mówi Cielecka. "Życzymy sobie, aby dotujący zawsze znaleźli środki finansowe na nasz obiekt, a nam starczyło sił do pisania wniosków o dotacje na realizację dużego i kosztownego zadania, a to wcale nie takie proste. Same wnioski powstają bez zaangażowania środków finansowych” – dodaje.
Wczesnogotycki kościół w Warszynie jest charakterystycznym dla Pomorza Zachodniego przykładem trzynastowiecznej architektury granitowej. Budowla jest murowana z ciosów granitowych układanych na fundamencie z głazów narzutowych. W latach 30. XVI w. kościół przejęty został przez ewangelików. W pierwszej poł. XVIII w. powstał zachowany do dziś późnobarokowy ołtarz ambonowy. Przed 1945 r. kościół, pozostający pod patronatem miejscowych właścicieli ziemskich, był siedzibą parafii ewangelickiej. W 1949 r. poświęcony został, jako świątynia katolicka, aby pełnił funkcje kościoła filialnego. (PAP)
res/ mhr/