Na razie według wskazań sanepidu nie ma realnego zagrożenia koronawirusem – podkreślił w czwartek minister edukacji Dariusz Piontkowski. Powiedział również, że koronawirus jest podatny na podstawowe środki dezynfekujące.
Podczas konferencji prasowej w Warszawie, związanej z koronawirusem, minister edukacji narodowej podkreślił, że "na razie według wskazań sanepidu nie ma realnego zagrożenia koronawirusem".
Poinformował jednocześnie, że z danych podanych przez Główny Inspektorat Sanitarny koronawirus jest "ciężki, nietrwały, nie unosi się w powietrzu i można go zlikwidować za pomocą najprostszych środków dezynfekujących, np. wodą z mydłem".
Piontkowski powiedział, że nie zaleca wyjazdów do krajów, w których występuje koronawirus, np. do Włoch. "Natomiast w przypadku osób, które wróciły z państw, w których ta choroba się pojawiła, trzeba przede wszystkim stosować obserwację" – podkreślił.
Dodał, że "dopóki nie wystąpią objawy – gorączka, duszności i kaszel, nie ma powodu do tego, żeby każda osoba wracająca z tych regionów była uznawana za zagrażającą zdrowiu innych uczniów".
Minister przypomniał również procedurę w przypadku podejrzenia koronawirusem w szkole. Mówił, że pierwszym krokiem jest zgłoszenie się do szpitala zakaźnego lub stacji sanitarno-epidemiologicznej, gdzie – przekonywał – "w ciągu kilku godzin lekarze są w stanie ocenić, czy dana osoba rzeczywiście choruje na tę chorobę".
"Przekazaliśmy kuratorom prośbę o przekazanie prostych instrukcji dyrektorom szkół, one też pojawią się na stronie MEN-u" – powiedział Piontkowski. Instrukcje te widnieją również na stronach Ministerstwa Zdrowia i GIS-u.
Są to procedury – jak mówił Piontkowski – które "już obowiązują i dają dyrektorom (szkół) prawo w sytuacji ewentualnego zagrożenia, by reagować i podejmować działania w kontakcie ze stacją sanitarno-epidemiologiczną". (PAP)
Autor: Dorota Stelmaszczyk, Danuta Starzyńska-Rosiecka
dst/ dsr/ joz/