Historycy z całego kraju debatowali w czwartek w Kielcach na rolą stereotypizacji w badaniach naukowych nad relacjami polsko-żydowskimi. Patronem medialny nad konferencją „Relacje polsko-żydowskie w XX wieku. Badania – kontrowersje – perspektywy” objęła Polska Agencja Prasowa.
To kolejna już edycja konferencji naukowej, poświęconej relacjom polsko-żydowskim w XX w., która od kilku lat odbywa się w stolicy regionu świętokrzyskiego. Tematem przewodnim czwartkowego spotkania był problem stereotypizacji w badaniach naukowych.
Podczas dyskusji podkreślano, że coraz częściej spotykamy się z problemem występowania generalizacji, które wpływają i utrudniają rzeczową analizę konkretnych zachowań ludzkich, zjawisk czy zdarzeń. Historycy zaznaczali, że tendencyjny wybór przedstawianych faktów, swoiste rozłożenie akcentów w narracji, absolutyzowanie pewnych zjawisk oraz dążenie do maksymalnych uproszczeń sprzyja powstawaniu dezinformacji i konstruowaniu mitologii zaburzającej możliwości dochodzenia do prawdy historycznej.
Dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej podczas swojego wystąpienia mówił o stereotypach wpływających i utrudniających badania nad pogromem Żydów w Kielcach w dniu 4 lipca 1946 r.
"Stereotypy i uprzedzenia wobec społeczności żydowskiej nawarstwiały się od dziesiątków lat i bardzo mocno zafunkcjonowały w czasie II Rzeczypospolitej. Po 1945 roku przez zaangażowanie się części Żydów w aparat bezpieczeństwa, aparat władzy komunistycznej, utrwaliły się pewne stereotypy związane z tzw. szerzeniem komunizmu przez tę społeczność" – powiedział PAP Śmietanka-Kruszelnicki, który mówił także o "pewnej generalizacji, która jest częścią stereotypów oraz o wpływie autorytetów".
"To wszystko powoduje, że mamy problemy z dotarciem z niektórymi interpretacjami, komentarzami do opinii publicznej, a zwłaszcza do środowisk naukowych" – dodał pracownik kieleckiej delegatury IPN.
Zaznaczył, że istnieją różne interpretacje wydarzeń z dnia 4 lipca 1946 roku. Dodał, że nowe światło na te wydarzenia rzucają prace, które ostatnio się ukazały, m.in. prof. Joanny Tokarskiej-Bakir.
"Jestem krytyczny wobec tej pracy, ale nie zmienia to faktu, że pani profesor ukazała nowe źródła, wcześniej nieznane. Będą miały one ogromne znaczenie przy ocenie wcześniej znanych (tzw. poszerzanie się mocy informacyjnej dokumentów wcześniej analizowanych – PAP). To, co wydawało się nam kiedyś dość jednoznaczne, jak pewna bezradność jednostek wojskowych, zaangażowanie milicjantów, dziwna postawa władz, dzisiaj jawi nam się jako bardziej skomplikowane" – powiedział PAP Śmietanka-Kruszelnicki. Dodał, że stereotypy stosują także historycy.
"Choć my to raczej nazywamy generalizacjami, uproszczeniami, funkcjonowaniem mitów histograficznych czy bardziej głębokich mitów kulturowych. One wpływają, moim zdaniem oczywiście, na kształt badań, są powielane przez niektóre środowiska, które nie są skłonne do dyskusji naukowej, a tylko trwają przy swoich poglądach. To na pewno przeszkadza w dotarciu do prawdy o tamtych wydarzeniach” – podkreślił historyk.
Dr hab. Edyta Majcher-Ociesa z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach mówiła o stereotypach dotyczących relacji polsko-żydowskich w województwie kieleckim w latach 1919-1939.
"Stereotypy to uproszczony obraz rzeczywistości. Polacy postrzegali Żydów jako handlowców, bankierów, sklepikarzy i taki stereotyp do dnia dzisiejszego właściwie funkcjonuje, że jest to społeczność, która ma smykałkę do handlu, obrotu pieniędzmi, dobrego rozeznania rynku. Ale jeśli chodzi o handel, to 50 proc. Żydów się nim zajmowało, więc w tym przypadku ten stereotyp przekłada się na rzeczywistość” - zaznaczyła w rozmowie z PAP Majcher-Ociesa.
Drugi stereotyp dotyczył wizerunku. "Żyd to osoba, która chodzi ubrana w sposób religijny, ma pejsy, jarmułkę, czarny chałat, jest hałaśliwa po wyjściu w sobotę z bóżnicy. Wizerunek osoby, która różni się wyglądem od przedstawiciela społeczności polskiej" – powiedziała Majcher-Ociesa. Dodała, że relacje polsko-żydowskie w dwudziestoleciu międzywojennym układała się różnie, raz było lepiej, a raz gorzej.
"Jeżeli dochodziło do kontaktów bezpośrednich, to te stereotypy +ulatywały+, ponieważ można było zobaczyć na własne oczy - jak to wygląda naprawdę. Gorzej jednak było w przypadku osób, które nie miały kontaktów z Żydami. Wówczas te stereotypy funkcjonowały dalej" – podkreśliła.
Por. Marek Wierzbicki swoje wystąpienie poświęcił uogólnieniom i uproszczeniom we współczesnej debacie o historii Polski XX wieku. "W bardzo dramatycznej, skomplikowanej historii naszego kraju mamy wiele tzw. białych plam, czyli wydarzeń słabo zbadanych, czasami nierozpoznanych. Często interpretowanych w inny sposób przez różne środowiska, grupy ludzi i badaczy. Duży wpływ mają na to zapatrywania polityczne, ideologiczne badaczy i oczywiście media" – powiedział PAP pracownik lubelskiej delegatury IPN i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Dodał, że często powoduje to uproszczone oceny poszczególnych wydarzeń i konflikty.
"Te spory i polemiki najczęściej dotyczą stosunków narodowościowych: polsko-ukraińskich, polsko-żydowskich, polsko-białoruskich czy polsko-litewskich. Tutaj najwięcej jest punktów rozbieżnych i kontrowersji. Na to samo wydarzenie przedstawiciele tych narodów patrzą zupełnie inaczej. To prowadzi do kłopotów i sporów" – zaznaczył prof. Wierzbicki.
Konferencje i spotkania dotyczące powyższej tematyki organizowane są w Kielcach od 2016 roku w ramach Centralnego Projektu Badawczego IPN: "Dzieje Żydów w Polsce i stosunki polsko-żydowskie w latach 1917-1990".(PAP)
Autor: Janusz Majewski
maj/ mir/