Uczeni i uczelnie mają uprawiać naukę na wysokim poziomie, a nie naukę dostosowaną do kryteriów ewaluacji – powiedział minister nauki Jarosław Gowin, odnosząc się do zarzutów, że uczelnie boją się ewaluacji, bo nie znają dobrze kryteriów oceny, której będą podlegać.
Podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży przedstawiciele resortu nauki byli pytani o szczegóły pierwszej prowadzonej według nowych kryteriów ewaluacji, która czeka uczelnie i instytuty w 2021 r.
Ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (obowiązuje od 2018 r.) wprowadziła nowe przepisy dotyczące prowadzonej co cztery lata ewaluacji uczelni. W ewaluacji przyznawane będą uczelniom kategorie naukowe w poszczególnych dyscyplinach nauki. Od tych kategorii zaś zależy m.in. możliwość prowadzenia studiów o profilu ogólnoakademickim i nadawania stopni naukowych. Pierwsza ewaluacja według nowych przepisów obejmie lata 2017-2020.
Posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) zwracała uwagę, że uczelnie boją się tej ewaluacji, bo składa się na nią wiele kryteriów, których uczelnie nie znały w czasie, który podlega ocenie. Tymczasem konsekwencje tej ewaluacji mają duży wpływ na przyszłość uczelni.
Wiceminister nauki Anna Budzanowska wyjaśniła, że ewaluacja przygotowana będzie w oparciu o trzy główne wskaźniki. Będą to: baza bibliometryczna (punkty za publikacje naukowe), środki uzyskane z grantów, a także wpływ na otoczenie gospodarczo-społeczne - oceniany przez ekspertów.
Minister nauki Jarosław Gowin zapewnił: "Wychodzimy z założenia, że uczeni i uczelnie mają uprawiać naukę na wysokim poziomie, a nie naukę dostosowaną do kryteriów ewaluacji". Wskazał, że jest wiele krajów, gdzie świadomie wskazuje się kryteria ewaluacji na koniec okresu ewaluacji, by "nie stwarzać bodźców, które deformują zainteresowania i kierunki badawcze uczonych".
"Nie uważamy, żeby wskazanie kryteriów w trakcie okresu objętego ewaluacją naruszało zasadę niedziałania prawa wstecz" - ocenił. Zapewnił, że od dawna nowe kryteria ewaluacji powstają dzięki temu, że wyciąga się wnioski z ewaluacji już dokonanej.
"Najbliższa ewaluacja będzie lustrem przyłożonym do organizmu polskiej nauki i poszczególnych uczelni. Okaże się, które z uczelni, reprezentują w poszczególnych dyscyplinach czy dziedzinach szczególnie wysoki poziom" - powiedział szef resortu nauki.
"Na pewno uczelnie i instytuty boją się ewaluacji, ale nie jest tak, że nie są do niej przygotowane" - przekonywała wiceminister Budzanowska. Ministerstwo - jak zaznaczyła - nie wyklucza zorganizowania szkoleń dotyczących ewaluacji.
Budzanowska zwróciła też uwagę na negatywne zjawisko związane z ewaluacją - to, że niektóre uczelnie powiązują tę ewaluację z oceną pracowniczą. Jak zdaniem nie powinno tak być.
Rolą ministerstwa nauki nie jest przesądzanie sporów naukowych, ale dbanie, by w przestrzeni akademickiej mogły ścierać się różne, naukowo uargumentowane poglądy – mówił Gowin, pytany, czy nowy projekt dot. wolności na uczelniach nie wprowadzi na uczelnie pseudonauki.
Pod koniec stycznia Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłosiło założenia projektu nowelizacji Konstytucji dla Nauki. Projektowane przepisy kładą nacisk na wolność głoszenia poglądów na uczelniach. Zakładają one m.in. utworzenie komisji ds. wolności w systemie szkolnictwa wyższego i nauki (czterech na dziewięciu z jej członków wybierze minister). A na rektorów nakładają obowiązek zapewnienia ochrony wolności w swoich jednostkach. Trwają teraz środowiskowe konsultacje założeń projektu.
Podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży Jarosław Gowin pytany był przez Barbarę Nowacką (KO) czy ta wolność wyrażania poglądów, o której mowa w projektowanych przepisach, będzie polegała na przymuszaniu uczelni, aby wpuszczały w swoje mury antyszczepionkowców czy "płaskoziemców".
Minister Jarosław Gowin odpowiedział: "Przepisy, które sformułowaliśmy w projekcie, mają zagwarantować w większym stopniu wolność badań i wolność wykładów. Przepisy należy czytać w kontekście całej ustawy, gdzie w innych częściach rzeczą nie podlegającą dyskusji jest to, że uczelnie są agorą wymiany myśli o charakterze naukowym. Na poglądy nienaukowe, niespełniające kryteriów metodologicznych, w tej przestrzeni nie ma miejsca. Są niezasadne" - powiedział.
"Rolą ministerstwa nie jest przesądzanie sporów naukowych. Te czasy szczęśliwie skończyły się w 1989 r. Rolą ministerstwa jest dbanie o to, żeby w przestrzeni akademickiej mogły ścierać się różne, naukowo uargumentowane poglądy" - zapewnił.
Minister odniósł się do sprawy prof. Ewy Budzyńskiej, która prowadziła na Uniwersytecie Śląskim wykłady o rodzinie, przedstawiając poglądy związane z tradycyjnym modelem rodziny, i która została pociągnięta do odpowiedzialności dyscyplinarnej. "Rolą ministerstwa nauki jest stworzenie warunków, żeby pogląd (...), że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, mógł być swobodnie artykułowany na uczelni akademickiej na tych samych prawach, co pogląd przeciwstawny. Rolą ministerstwa jest gwarantowane wolności wypowiedzi naukowych. Nie byle jakich wypowiedzi, nie gadania byle czego, tylko wolości wypowiedzi naukowych i wolności badań naukowych. Taki i tylko taki cel ma przedstawiana do konsultacji społecznych nowelizacja ustawy" - zapewnił.
Obecny na posiedzeniu komisji prof. Jarosław Płuciennik z Uniwersytetu Łódzkiego zgłosił obawę, że projekt ma na celu upolitycznienie sytuacji na uczelniach i że może on doprowadzić do sytuacji, iż trzeba będzie się tam liczyć z poglądami nienaukowymi. Komentując jego wypowiedź, Jarosław Gowin powiedział: "zachęcam do lektury przepisów w kontekście całej ustawy. Oraz bardzo bym apelował do przedstawicieli świata naukowego, by to oni nie upolityczniali uczelni, bo takie tony w wypowiedzi pana profesora zabrzmiały" - powiedział. (PAP)
Autorka: Ludwika Tomala
lt/ ekr/
lt/ zan/