Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą przyjęła stanowisko wspierające protest władz ZBP wynikający z obawy depolonizacji szkoły w Grodnie z polskim językiem nauczania. Sytuacja ze szkolnictwem polskim na Białorusi wygląda dramatycznie – mówił obecny na posiedzeniu działacz ZPB Andrzej Pisalnik.
Tematem środowego posiedzenia komisji była informacja Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi na temat planowanych zmian w zakresie działalności polskiej szkoły w Grodnie oraz sytuacji aresztowanych członków organizacji.
Podczas posiedzenia o sytuacji Polaków na Białorusi mówił jeden z liderów ZPB Andrzej Pisalnik. "Władze białoruskie przystąpiły do spełnienia groźby, która wisiała w powietrzu już od wielu lat, czyli do zmiany statusu jedynej w Grodnie i jednej z dwóch istniejących na Białorusi szkół z polskim językiem nauczania, czyli polskiej szkoły w Grodnie" - powiedział Pisalnik.
Poinformował, że status szkoły może zmienić się już w najbliższym roku szkolnym, bo władze białoruskie postanowiły stworzyć w szkole klasę białoruskojęzyczną. Podkreślił, że szkoła w Grodnie została wybudowana za pieniądze polskich podatników dla mniejszości polskiej na Białorusi. "Decyzję władz o stworzeniu białoruskiej klasy w polskiej szkole odbieramy jako prowokację i jako próbę zasiania podejrzeń oraz spowodowania jakiegoś konfliktu między Białorusinami i Polakami w Grodnie" - zaznaczył.
Jak stwierdził obawia się, że "ta klasa może stać się z dnia na dzień rosyjskojęzyczna i w ten sposób ta szkoła polska w Grodnie będzie miała jako drugi język wykładowy już język rosyjski". "To może być dopiero pierwszy krok na drodze do rusyfikacji tej polskiej szkoły w Grodnie i to nas bardzo niepokoi" - powiedział Pisalnik. Działacz ZPB ocenił, że "sytuacja ze szkolnictwem polskim na Białorusi w ogóle wygląda bardzo dramatycznie w tej chwili".
Pisalnik poinformował, że w wielu miejscach na Białorusi działacze ZPB wzywani są na przesłuchania. "W większości przypadków są to przesłuchania prowadzone w ramach sprawy karnej wszczętej przeciwko pani prezes Andżelice Borys, innym działaczom polskim na Białorusi, przeciwko Andrzejowi Poczobutowi. Wzywani są działacze, ale też nauczyciele ze społecznych ośrodków nauczania języka polskiego i to tworzy atmosferę strachu i wręcz paraliżuje działalność" - kontynuował Pisalnik.
Mówił również o sytuacji uwięzionych na Białorusi działaczy ZPB - Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Zwrócił uwagę, że przebywają w więzieniu w Żodzinie, w bardzo ciężkich warunkach, w celach wieloosobowych z osobami odbywającymi kary m.in. za zabójstwa, rozboje, grabieże.
"(Andrzej) Poczobut zakaził się w więzieniu koronawirusem i może teraz bardzo ciężko chorować na tę chorobę, bo ma chroniczne schorzenia sercowe. (...) Bardzo niepokoi nas jego stan. Ostatnio (...) dowiedzieliśmy się, że problemy sercowe zaczęły się u pani prezes Andżeliki Borys, a to z tego powodu, że w te upalne dni (...) w przepełnionej celi, w której ona przebywała, brakowało powietrza" - kontynuował. Podkreślił, że o stanie zdrowotnym uwięzionych działaczy administracja więzienia nie chce informować nawet ich rodzin.
Pełnomocnik polskiego rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą Jan Michał Dziedziczak podkreślił, że rząd stara się informować opinię międzynarodową o sytuacji na Białorusi i o sprawie Polaków na Białorusi. "Stąd też przedstawiciele państwa polskiego z panem prezydentem, panem premierem, z ministrem spraw zagranicznych na czele próbują o dramacie Polaków na Białorusi, ale też o sytuacji politycznej w tym kraju, informować najważniejsze instytucje międzynarodowe, takie jak ONZ, OBWE, Radę Europy, oczywiście także UE, a także instytucje zajmujące się obroną praw człowieka" - wskazywał.
"Uważamy, że ta sprawa nie powinna być przedmiotem tylko relacji bilateralnych, a więc relacji Polski i Białorusi, ale powinna być przedmiotem działań społeczności międzynarodowej. Mamy kolejne sankcje ze strony UE, mamy działania wspólnoty międzynarodowej. Nie ma zgody wspólnoty międzynarodowej na to, co się dzieje" - podkreślił Dziedziczak.
Przypomniał też, że trwają prace nad punktem pomocy dla Polaków mieszkających na Białorusi w Białymstoku. "Prace są już na finiszu, powstanie miejsce, (...) (w którym) każdy nasz rodak z Białorusi uciekający przed trudną sytuacją, otrzyma pomoc państwa polskiego" - zadeklarował.
Przewodniczący komisji Robert Tyszkiewicz (KO) wskazywał, że jest potrzeba stałego monitorowania przez sejmową komisję sytuacji Polaków na Białorusi. Zauważył, że "z takim dramatyzmem sytuacji wśród mniejszości polskiej na Białorusi nie mieliśmy jeszcze do czynienia w historii". "Mówię o skali represji, mówię o narzędziach, które są używane przez reżim" - dodał.
Odnosząc się do przetrzymywania Poczobuta i Borys w warunkach - jak mówił - "urągającym zasadom humanitaryzmu", zaznaczył, że prześladowania wobec Polaków na Białorusi "ewidentnie mają na celu złamanie ducha polskiego w społeczności polskiej na Białorusi". "To są naprawę niezłomni ludzie i winniśmy im najwyższy szacunek" - powiedział. "Jestem zdania, że tylko stanowcza presja na reżim może powstrzymać skalę represji" - powiedział Tyszkiewicz.
Komisja podczas środowego posiedzenia przez aklamację przyjęła stanowisko ws. polskiej szkoły w Grodnie. "Wspierając działania Związku Polaków na Białorusi na rzecz zachowania i rozwoju edukacji w języku polskim na Białorusi, popieramy protest władz Związku wynikający z obawy depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania, wystosowany w formie oświadczenia 14 czerwca 2021 roku przez Zarząd Główny ZPB" - napisano w stanowisku.
Podkreślono w nim, że na mocy decyzji władz oświatowych Grodna i obwodu grodzieńskiego już w najbliższym roku szkolnym szkoła utraci status placówki, w której nauczanie prowadzone jest w języku polskiej mniejszości narodowej. "Pojawi się w niej bowiem pierwsza klasa, która będzie w całości białoruskojęzyczna. Komisja uważa decyzję władz białoruskich za krok prowadzący do depolonizacji jednej z dwóch szkół polskich na Białorusi działających w systemie publicznym" - zaznaczono.
Jak podkreślono, protest ZPB w tej sprawie jest zasadny, a decyzja białoruskich władz oświatowych powinna być zmieniona. W stanowisku podkreślono też, że prawo do zachowania tożsamości kulturowej i nauki języka ojczystego jest niezbywalnym prawem każdej mniejszości narodowej. "Apelujemy do polskiego rządu o systematyczne podejmowanie wszelkich działań zapewniających przestrzeganie praw mniejszości polskiej na Białorusi w obszarze oświaty i prowadzenia edukacji w języku polskim" - napisano.(PAP)
Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka
sdd/ godl/