Poważne zmiany m.in. w działaniu uczelni, ich finansowaniu, karierze naukowej przewiduje projekt tzw. Konstytucji dla Nauki, która ma doprowadzić do pierwszej od pomad 12 lat całościowej reformy uczelni. Ustawa ma zastąpić cztery dotychczas obowiązujące ustawy.
W miniony wtorek projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce przyjął rząd. W środę poparcia udzielił jej prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Sprawa tej ustawy (tzw. Ustawy 2.0, Konstytucji dla Nauki – przyp. PAP) była i jest przedmiotem różnych kontrowersji, ale chciałem bardzo jasno i wyraźnie powiedzieć, że ja tę ustawę popieram i uczynię wszystko, żeby przeszła" - zadeklarował na wspólnej konferencji prasowej z wicepremierem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego Jarosławem Gowinem.
Ustawa zgodnie z propozycją resortu nauki ma zacząć obowiązywać od 1 października 2018 r.
Wśród ważnych kierunkowych zmian zawartych w projekcie ustawy, nazywanej Konstytucją dla Nauki lub Ustawą 2.0, jest m.in. uzależnienie wielu możliwości uczelni (m.in. możliwości prowadzenia studiów o profilu ogólnoakademickim i nadawania stopni naukowych) od kategorii naukowych, jakie szkoła wyższa uzyska w prowadzonych dyscyplinach. Uczelnie (publiczne i niepubliczne) dzielić się będą na akademickie i zawodowe.
Wedle proponowanych zapisów organami publicznej szkoły wyższej, oprócz rektora i senatu, będzie również nowe gremium - rada uczelni, złożonej w większości z osób spoza tej placówki. Rektor zyska (kosztem gremiów kolegialnych, np. rad wydziałów) większą możliwość kształtowania polityki uczelni.
Po reformach uprawnienia do prowadzenia studiów i nadawania stopni naukowych będą przypisane uczelniom, a nie ich jednostkom organizacyjnym.
Jeśli ustawa wejdzie w życie, mają istnieć dwie ścieżki uzyskania doktoratu: szkoły doktorskie i ścieżka eksternistyczna tzw. z wolnej stopy. W szkołach doktorskich każdy doktorant będzie miał zapewnione stypendium naukowe, a szkoły nie będą miały formy niestacjonarnej. Przed doktorantami będą jednak stawiane większe wymagania - jeśli chodzi o jakość ich badań i publikacji.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) pozostawiło też habilitację, ale nie będzie ona konieczna, by pracować na stanowisku profesora uczelni. Z przepisów zniknie też obecny dotąd limit 8 lat na zrobienie habilitacji po doktoracie. Łatwiejsza droga do habilitacji otworzy się przed osobami, które kierowały prestiżowymi grantami badawczymi o renomie międzynarodowej.
Projekt Ustawy 2.0 zawiera też przepisy dotyczące lustracji. Osoba, która pracowała w organach bezpieczeństwa, współpracowała z nimi lub odbywała w nim służbę między 1944 a 1990 r., nie będzie mogła otrzymać tytułu profesora. Nie będzie też mogła być rektorem, członkiem takich gremiów jak rada uczelni, kolegium elektorów, czy senat ani pełnić funkcji w ogólnopolskich instytucjach szkolnictwa wyższego i nauki.
Zmienić ma się również model finansowania szkolnictwa wyższego i nauki. Zgodnie z projektem środki na utrzymanie potencjału dydaktycznego (kształcenie studentów, utrzymanie uczelni, rozwój zawodowy kadry), oraz potencjału badawczego (m.in. prowadzenie działalności naukowej, zakup aparatury czy infrastruktury poniżej 500 tys. zł, studia doktorskie, komercjalizacja) przyznawane będą w postaci subwencji. A to oznacza, że uczelnie nie będą miały tych pieniędzy porozdzielanych odgórnie na osobne portfele. Będą mogły więc swobodniej niż dotąd decydować, na co konkretnie przeznaczą otrzymane środki.
Środki kierowane będą do uczelni, a nie - jak dotąd - do jej jednostek organizacyjnych (np. wydziałów). Poza tym MNiSW proponuje w projekcie trzy duże programy - inicjatywy doskonałości. Przy rekrutacji na studia uczelnia będzie musiała podać pełen katalog i wysokość opłat, jakie musi ponieść w ramach studiów student. Projekt ustawy nie przewiduje dodatkowych opłat za studia stacjonarne na uczelniach publicznych.
Pierwotnie w projekcie znalazła się ścieżka dochodzenia do finansowania nauki i szkolnictwa wyższego na poziomie 1,8 proc. PKB w 2025 r. Jednak zastrzeżenia do tej części projektu zgłosiło Ministerstwo Finansów. W wyniku rozmów z premierem Mateuszem Morawieckim i minister finansów Teresą Czerwińską ustalono, że w projekcie nastąpią korekty dotyczące wzrostu finansowania sektora nauki i szkolnictwa wyższego.
Ostatecznie – jak wyjaśniał po ubiegłotygodniowym posiedzeniu rządu Gowin - przyjęto algorytm, który będzie prowadził z roku na rok w ciągu najbliższych 10 lat do systematycznego podnoszenia nakładów na naukę w stosunku do poziomu PKB. „Jeśli gospodarka będzie rosła np. o 4 proc., to poziom wzrostu nakładów na naukę w danym roku będzie nieco wyższy niż 4 proc. W ten sposób w stosunku do PKB te nakłady będą rosły" – opisał. I wyjaśnił, że co roku nakłady na naukę będą rosnąć nieco powyżej tempa wzrostu PKB.
Poza tym – z powodu braku zgody premiera – resort nauki odszedł od powiązania poziomu wynagrodzeń na uczelniach z wynagrodzeniami w gospodarce.
Pierwotnie nowa ustawa miała zrównywać wiek emerytalny nauczycieli akademickich - kobiet i mężczyzn - do 65 r. Z tego zapisu jednak rząd zrezygnował po uwagach Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Sam tryb prac nad projektem Konstytucji dla Nauki był nietypowy. MNiSW pod koniec maja 2016 r. zorganizowało konkurs. Trzy zwycięskie zespoły badawcze przygotowywały projekt założeń reform. Dokumenty te stały się potem punktem wyjścia do dyskusji w środowisku akademickim.
Równocześnie MNiSW powołało radę Narodowego Kongresu Nauki, w ramach której eksperci zastanawiali się nad kształtem reform. Rada NKN zorganizowała cykl konferencji w całej Polsce. Przedstawiciele nauki i uczelni mieli tam okazję dyskutować o tym, jak powinien zmienić się ich sektor. We wrześniu 2017 r. podczas Narodowego Kongresu Nauki przedstawiono pierwsza wersję projektu. W wyniku trwających kilka miesięcy konsultacji, do projektu wprowadzono jeszcze sporo zmian.
Jarosław Gowin planuje zorganizować wysłuchanie publiczne projektu. (PAP)
autor: Ludka Tomala
lt/ agt/ zan/