Na przeprowadzenie reformy edukacji były przygotowane stosowne pieniądze. Samorządy inaczej trochę to liczą, natomiast my zapewniliśmy środki na wprowadzenie zmian – powiedziała w środę wiceminister edukacji narodowej Marzena Machałek.
W środę na posiedzeniu połączonych sejmowych komisji edukacji, nauki i młodzieży oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej odbędzie się pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy Karta nauczyciela. Projekt przewiduje m.in. wprowadzenie od 1 września podwyżki wynagrodzeń nauczycieli.
Jak podkreślali na konferencji prasowej w Sejmie wiceminister edukacji Marzena Machałek i poseł PiS Zbigniew Dolata, rząd wywiązuje się z porozumienia zawartego z sekcją Krajową Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".
"W projekcie nowelizacji Karty Nauczyciela zapisaliśmy, że o 9,6 proc. zwiększamy płace nauczycieli. Jest to przyspieszenie po pierwsze – podwyżki, która była planowana na styczeń 2020 r. i była proponowana w wysokości 5 proc., a my przyspieszamy i zwiększamy jej wysokość do 9,6 proc." – wskazał Dolata.
"To będzie oznaczało, że w 2019 r. nauczyciele otrzymają łącznie ze styczniową podwyżką, która już została wypłacona, blisko 15 proc. podwyżki. Nigdy w historii Polski tak wysokiej podwyżki nasze środowisko nauczycielskie nie otrzymało, a w ciągu dwóch ostatnich lat wysokość tej podwyżki sięgnie ponad 21 proc., więc są to znaczące środki, które trafią do nauczycieli" – zaznaczył poseł PiS.
Dodał, że podwyżki to nie jedyna zmiana zaproponowano w projekcie. Wskazał też m.in. na wprowadzenie świadczenia na start dla nauczycieli stażystów, określenie minimalnej wysokości dodatku za wychowawstwo i skrócenie ścieżki awansu zawodowego.
"Mam nadzieję, że nauczyciele będą zapoznawali się z naszym projektem +sine ira et studio+ – bez gniewu, obiektywnie i docenią to, że podejmujemy kroki we właściwym kierunku, a tym kierunkiem jest wzrost prestiżu nauczyciela i dobro polskiej oświaty. To nie jest koniec tych zmian" – podkreślił.
Wiceminister Machałek była też pytana przez dziennikarzy o koszty reformy edukacji.
Przedstawiciele 10 największych miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich złożyli 21 maja w Ministerstwie Finansów wezwania do zapłaty na łączną kwotę ponad 103 mln zł kosztów poniesionych przez nich w 2017 r. w związku z dostosowaniem szkół do zmian w oświacie. Ministerstwo Finansów zapowiedziało wówczas, że złożone przez samorządy wezwania do zapłaty przekaże Ministerstwu Edukacji Narodowej, które reprezentuje Skarb Państwa w tej sprawie.
"Rzeczywiście te nasze wyliczenia są różne. Tutaj jest tak, że my na tę podwyżkę mamy zabezpieczone pieniądze w subwencji. Natomiast samorządom też wzrasta udział w dochodach, więc myślę, że te wyliczenia nie są do końca trafne. Zawsze każda reforma niesie za sobą koszty" – powiedziała Machałek.
Jak wskazała, na przeprowadzenie reformy "były przygotowane stosowne pieniądze". "Samorządy inaczej trochę to liczą, natomiast my zapewniliśmy środki na wprowadzanie zmian" – podkreśliła.
Zbigniew Dolata dodał, że samorządy są beneficjentami rządów PiS. "Dochody własne jednostek samorządu terytorialnego w roku 2016 to jest 107 mld zł, a w roku 2018 – 124 mld zł. (...) Wzrost dochodów własnych dzięki polityce rządu, dzięki rozwojowi gospodarczemu, który ta polityka wywołała, jest tak znaczący, że samorządy są chyba największymi beneficjentami rządów Prawa i Sprawiedliwości i ich narzekania mają charakter raczej rytualny" – powiedział poseł PiS. (PAP)
Autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ joz/