Uczelnie publiczne nie zawsze prawidłowo ustalały wysokość opłat za usługi edukacyjne. Nierzetelnie szacowano koszty nauki na studiach niestacjonarnych, a opłaty rekrutacyjne zawyżano - wynika z opublikowanego w poniedziałek raportu NIK dot. opłat na uczelniach.
W komunikacie NIK przypomniano, że dotacje z budżetu państwa nie pokrywają kosztów postępowania rekrutacyjnego. Dlatego uczelnie muszą je pozyskiwać we własnym zakresie. Ustalając opłatę rekrutacyjną rektorzy uczelni powinni się jednak kierować zapisami ustawy, zgodnie z którymi wysokość tej opłaty powinna obejmować faktyczne koszty niezbędnych czynności rekrutacyjnych.
Tymczasem - według NIK - część uczelni ustalała wysokość opłat rekrutacyjnych bez sporządzenia odpowiedniej kalkulacji kosztów. W efekcie opłaty pobierane od kandydatów na studia bywały zawyżane.
Izba zgłosiła też zastrzeżenia do sposobów wydawania środków pozyskanych z opłat rekrutacyjnych (także tych pobranych nienależnie). Stwierdziła również kłopoty ze zwalnianiem studentów z opłat. Uczelnie co prawda wypełniły ustawowy obowiązek określenia warunków zwolnień, ale przyjęte zasady w praktyce ograniczały lub utrudniały skorzystanie z tych zwolnień.
Najwyższa Izba Kontroli zwróciła się do ministra nauki i szkolnictwa wyższego o określenie ramowego wykazu niezbędnych elementów, które należy uwzględniać przy ustalaniu opłaty za postępowanie związane z przyjęciem na studia.
Wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin powiedział w poniedziałek, że do raportu NIK podchodzi "w sposób powściągliwy", bo skala nieprawidłowości wytknięta przez organ kontrolny jest "naprawdę niezwykle znikoma". Zapowiedział, że zwróci się do uczelni wyszczególnionych w raporcie o odniesienie się do stawianych zarzutów.
"Jeżeli ktoś chciałby mnie namawiać, żebym ja zwiększył kontrolę na uczelniach, to mówię zdecydowanie - nie, dlatego, że i tak uczelnie poddane są bezustannym kontrolom" - powiedział Gowin w Krakowie. Jak przypomniał, raport dotyczy okresu poprzedzającego rządy PiS.
Z kolei wnioski NIK skierowane do rektorów szkół wyższych dotyczą rzetelnego określania wysokości opłat za postępowanie związane z przyjęciem na studia na danym kierunku i określonym poziomie kształcenia.
W ocenie NIK należy dostosować wewnętrzne regulacje uczelni dot. zwalniania z opłat studentów. Chodzi o to, by nie blokować wsparcia studentów, którym pomoc jest potrzebna.
"Uczelnie napychają swoje budżety pieniędzmi zwykłych studentów - skomentował rzecznik prasowy Niezależnego Zrzeszenia Studentów Tomasz Leś. - Rektorzy powinni pamiętać, że edukacja w Polsce jest bezpłatna, a opłaty za studia niestacjonarne powinny być naliczane sprawiedliwie tak, aby każdy młody człowiek niezależnie od stanu majątkowego miał dostęp do rynku szkolnictwa wyższego" - zaznaczył.
Leś zwrócił uwagę na wysokie koszty utrzymania dla osób, które studiują w miejscu inne niż rodzinne. Według niego ważne powinno być wyrównanie szans osób z małych miejscowości i z wielkich ośrodków. "Niestety nieetyczna polityka uczelni często w tym nie pomaga. Potrzebujemy mobilizacji całego środowiska - kadry akademickiej, ministerstwa, studentów, aby zwalczyć patologie, o których mówi Najwyższa Izba Kontroli" - dodał.
Raport NIK pokazał, że bez sporządzenia odpowiedniej kalkulacji kosztów ustalano wysokość opłaty za postępowanie związane z przyjęciem na studia np. na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego (UJK) w Kielcach (w latach 2014/2015 - 2015/2016) i na Uniwersytecie Ekonomicznym (UE) w Poznaniu (do roku akademickiego 2013/2014). Na tych uczelniach przyjęto maksymalną stawkę, 85 zł, wynikającą z wydawanych corocznie rozporządzeń resortu nauki. Ponadto na UE w Poznaniu, Politechnice Wrocławskiej i AWF w Warszawie, koszty procesu rekrutacji były nierzetelnie kalkulowane i rozliczane, co stanowiło naruszenie przepisów ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym - ustalili kontrolerzy.
Pobierając od kandydatów na studia zawyżone opłaty rekrutacyjne, skontrolowane uczelnie uzyskały w latach akademickich 2014/2015 i 2015/2016 prawie 900 tys. zł dodatkowych, nienależnych przychodów - ustaliła NIK. Wskazała też m.in., że opłata rekrutacyjna pobrana przez AWF w kontrolowanym okresie obejmowała testy sprawności fizycznej, których ostatecznie nie przeprowadzono.
W części wypadków pieniądze z opłat rekrutacyjnych uczelnie przeznaczyły na zadania, których - zdaniem NIK - nie można uznać za czynności niezbędne w procesie rekrutacji.
W komunikacie NIK zwrócono również uwagę, że od 2005 r. (kiedy egzamin maturalny zastąpił egzamin wstępny na studia) uczelnie nie ponoszą dodatkowych kosztów związanych z przygotowaniem i przeprowadzaniem egzaminów wstępnych.
Skontrolowane uczelnie generalnie zapewniły studentom studiów niestacjonarnych I i II stopnia warunki kształcenia porównywalne ze studiami stacjonarnymi na wybranych do badania kierunkach studiów. Jednakże dwie skontrolowane uczelnie (UJK w Kielcach i UE w Poznaniu) nierzetelnie sporządzały kalkulację kosztów kształcenia na studiach niestacjonarnych: nie doszacowały tych kosztów lub zawyżały opłaty.
NIK stwierdziła również, że cztery uczelnie nieskutecznie egzekwowały od studentów nieuiszczone opłaty za świadczone usługi edukacyjne. W efekcie w latach 2012-2015 część należności (ponad 1,2 mln zł) uległa przedawnieniu.
Kontrolę przeprowadzono w pięciu uczelniach (AWF w Warszawie, Politechnikach Warszawskiej oraz Wrocławskiej oraz na Uniwersytetach: Ekonomicznym w Poznaniu i Jana Kochanowskiego w Kielcach) pomiędzy czerwcem a wrześniem ub. r. Kontrola dotyczyła lat akademickich 2011/2012-2014/2015 oraz - w zakresie przygotowanych przez uczelnie regulacji dotyczących opłat za studia - roku akademickiego 2015/2016 (do zakończenia kontroli). (PAP)
(planujemy kontynuację tematu)
lt/ zan/ rgr/