Edukacja wymaga narodowego konsensusu, jest własnością społeczną, a nie opcji politycznej – przekonywał w poniedziałek w Krakowie prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Zwrócił też uwagę m.in. na wyzwania, jakie wiążą się z niżem demograficznym.
W debacie "Czy edukacja rzeczywiście jest najważniejsza?" zorganizowanej przez ZNP i Urząd Miasta Krakowa uczestniczyli samorządowcy, politycy, przedstawiciele szkół z Małopolski.
Prezes ZNP zapowiedział, że takie debaty organizowane będą także w innych województwach. "Zależy nam na uniwersalnym dialogu, doborze uczestników. Chcemy różne opinie poznać" – mówił Sławomir Broniarz.
Na konferencji prasowej podkreślił, że "edukacja wymaga narodowego konsensusu, a nie udawania, że ta czy inna partia polityczna ma panaceum na rozwiązanie problemów edukacyjnych". "Edukacja jest własnością społeczną, a nie opcji politycznej" - zaznaczył.
Jak powiedział, nauczyciele są grupą profesjonalnie przygotowaną do zawodu, ale prestiż tej grupy zależy od decydentów. ZNP oczekuje wsparcia od władz, samorządów, współpracy z rodzicami.
Zdaniem Broniarza konieczne są podwyżki dla nauczycieli. "Nauczyciel, który kończy Uniwersytet Pedagogiczny lub Uniwersytet Jagielloński i zarabia w pierwszej pracy 2,7 tys. zł na rękę nie jest w stanie utrzymać się w Krakowie" – ocenił.
Dziś – jak mówił – jest wolnych ok. 7 tys. wakatów w szkołach, we wrześniu było to 20 tys. Podkreślił, że w związku z brakami kadr wielu nauczycieli wzięło "ogromną liczbę godzin ponadwymiarowych", ale "to doraźna próba łatania systemu".
Jego zdaniem w związku z niżem demograficznym i migracją mieszkańców z mniejszych miejscowości do dużych miast wkrótce mogą być problemy z oświatą w małych ośrodkach.
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, uczestniczący w debacie, podkreślił, że potrzebna jest specjalna dotacja na utrzymanie szkół, jako miejsc kulturotwórczych i centrów życia, na obszarach wiejskich.
Według szefa ludowców subwencja powinna w 100 procentach pokrywać wynagrodzenia nauczycieli. Ale i subwencja powinna – jak mówił – uwzględniać kształcenie na poziomie przedszkolnym. Kosiniak-Kamysz zaznaczył również, że szkoła ma pomagać rodzicom w wychowaniu.
"Potrzebujemy propozycji teraz, żeby przyniosły owoce za 5, 10, 15 lat, bo w takiej perspektywie projektuje się edukację, a nie w perspektywie krótkich, szybkich, gwałtownych, nieprzemyślanych reform" – powiedziała z kolei posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek.
Jak podkreśliła, samorządowcy zwracają uwagę na potrzebę zmiany kształtu subwencji oświatowej, bo nie odpowiada ona potrzebom samorządów i nie daje swobody w kształtowaniu szkół.
Zdaniem posłanki w związku z niżem demograficznym należy tak przekonstruować szkoły, aby nauczyciele mieli godne zarobki, ale i możliwość lepszej współpracy, pracy w mniej licznych oddziałach szkolnych.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ ann/