Rzekomo ubiegłoroczny strajk nauczycieli wpłynął na niskie wyniki matur. Uzupełniliśmy i nadrobiliśmy program, więc nie ma powodu, żeby te fakty łączyć - powiedział w rozmowie z TOK FM w środę prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
We wtorek zostały ogłoszone wyniki matur i wynika z nich, że egzamin zdało 74 proc. tegorocznych absolwentów szkół ponadgimnazjalnych. Natomiast z danych CKE, opublikowanych na początku lipca ubiegłego roku (obejmujących tylko sesję maturalną główną - majową), wynikało, że świadectwo dojrzałości uzyskało 80,5 proc. absolwentów.
Według ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, wpływ na tegoroczny wynik mógł mieć strajk nauczycieli, kiedy przez kilka tygodni nie odbywały się zajęcia. "Być może część materiału nie została dobrze przyswojona i nie było jakiegoś większego powtórzenia" - zaznaczył. Jako drugą przyczynę wskazał "zlekceważenie" przygotowania się do egzaminu przez część uczniów.
Sławomir Broniarz odniósł się do słów szefa MEN oceniając, że wpływ na tegoroczne wyniki matur miał chaos panujący w edukacji. "To jest taka propagandowa teza, że winę za wszystko ponoszą albo strajkujący nauczyciele, albo uczniowie, którzy nie przyłożyli się do nauki. Tymczasem pan minister pogłębia chaos, który w polskiej edukacji dzieje się od lat, a został wywołany za czasów pani Anny Zalewskiej i od zmiany podstawy programowej. Pan Piontkowski wskazuje, że rzekomo ubiegłoroczny strajk nauczycieli wpłynął na wyniki matur, tymczasem pragnę powiedzieć, że uzupełniliśmy i nadrobiliśmy z uczniami materiał i nie ma żadnego powodu, żeby te fakty ze sobą łączyć" - zaznaczył.
Szef ZNP spytany o ocenę przygotowania placówek przez resort pod kątem pandemii na nadchodzący rok szkolny wskazał, że projekty MEN nie były przedmiotem konsultacji ani z ZNP ani z samorządami terytorialnymi, ani rodzicami. "A można było te wszystkie sprawy przedyskutować w kwietniu, maju i czerwcu. Jestem przekonany, że rola dyrektora w szkołach jest niezastępowalna, ale nie można na niego kłaść odpowiedzialności za kwestie, do których potrzeba szczegółowej wiedzy na temat bieżącej sytuacji sanitarnej bądź być osobą kompetentną do wydawania zarządzeń. Minister mówi, że przeznaczył kilkanaście tysięcy dyspenserów dla szkół, tymczasem powinno ich być kilkaset tysięcy, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z prawie 5-milionową rzeszą uczniów, która codziennie musi z tego korzystać. Zapewnienie tego jest zadaniem ponad siły dyrektorów, biorąc pod uwagę mizerię finansową w szkołach" - wyjaśnił.
Według prezesa ZNP, doposażenie przez resort szkół w sprzęt komputerowy przeznaczony do nauczania zdalnego było niewystarczające. "Zrobiono pewien krok, ale kilkaset czy kilka tysięcy komputerów to kropla w morzu. Mamy w Polsce 2 tys. miejscowości bez dostępu do internetu, a przecież tam też muszą być szkoły oraz mieszkać uczniowie i nauczyciele" - wskazał.
W ubiegłym tygodniu Piontkowski poinformował, że ministerstwo planuje, aby 1 września rok szkolny tradycyjnie rozpoczął się w szkołach, a zajęcia będą odbywać się w budynku szkolnym w salach lekcyjnych. W szkołach mają obowiązywać wytyczne sanitarne.
W tym roku w związku z epidemią koronawirusa egzaminy maturalne odbyły się nie w maju, jak w latach ubiegłych, ale w czerwcu. Sesja w terminie głównym przeprowadzona została w dniach 8-29 czerwca. Maturzyści, którzy z przyczyn zdrowotnych lub losowych nie mogli przystąpić do egzaminu w czerwcu, mogli to zrobić w terminie dodatkowym w dniach 8-17 lipca. (PAP)
Autorka: Alicja Skiba
skib/ krap/