Jestem zwolennikiem szczepień przeciw COVID-19, ale nie wyobrażam sobie, żeby nauczyciele byli jedyną grupa zawodową, w której są one obowiązkowe – stwierdza prezes ZNP Sławomir Broniarz. Jak mówi, należy promować szczepienia poprzez przekaz, jak dużym zagrożeniem jest ich brak.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego pytany był w czwartek w RMF FM o to, czy zgadza się z opinią, że nauczyciele niezaszczepieni przeciw COVID-19 nie powinni pracować z dziećmi.
W opublikowanym we wtorek stanowisku eksperci z interdyscyplinarnego zespołu doradczego ds. COVID-19 przy prezesie Polskiej Akademii Nauk napisali co ich zdaniem można zrobić, aby w roku szkolnym 2021/2022 uniknąć zamknięcia placówek edukacyjnych.
Według nich, oprócz noszenia maseczek, wietrzenia pomieszczeń, dezynfekcji, delegowania nauczycieli do konkretnych klas i podziału uczniów na grupy niemające ze sobą kontaktu, metodą walki z wirusem są szczepionki. "Postulujemy, aby personel szkolny został w jak największym stopniu zaszczepiony. Niezaszczepione osoby z grona pedagogicznego i pomocniczego powinny być odsunięte od bezpośredniego funkcjonowania w szkole w czasie pandemii, szczególnie w okresach jej nasilenia. Postulujemy również jak najszersze propagowanie szczepień przeciw COVID-19 wśród uczniów" – napisali eksperci.
Odnosząc się do tego Broniarz zapewnił, że jest zwolennikiem szczepień i sam się zaszczepił, ale "tutaj mielibyśmy do czynienia z raczej z taką stygmatyzacją jednej grupy zawodowej". "Dlaczego lekarze nie są zobligowani do tego? Niedawno byłem w przychodni i obsługiwała mnie pielęgniarka, która mówiła, że nigdy na nic się nie szczepiła i nie będzie się szczepić na koronawirusa, a tutaj nagle jest sygnał wobec nauczycieli" - zauważył.
Według niego, "raczej należałoby się odwołać do zdrowego rozsądku, do poczucia świadomości jak dużym zagrożeniem zarówno dla nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami jest brak szczepień niż mówienie, że ta konkretna grupa będzie miała obowiązek zaszczepić się".
Prezes ZNP zauważył, że szkoła nie jest jakąś wyizolowaną wyspą. "Do tej szkoły przychodzi młodzież, która póki co nie ma obowiązku szczepienia, z tą szkołą kontaktują się rodzice, którzy także mają dosyć ambiwalentny stosunek do tego procederu, natomiast zwracam uwagę na to, że im więcej będzie takiego przekazu adresowanego do nauczycieli, ale nie na zasadzie takiej nachalnej propagandy, ale odwoływania się do racjonalności, rozsądku, odpowiedzialności, tym większa będzie moim zdaniem pozytywna reakcja" - powiedział.
"Sam jestem zwolennikiem szczepień, ale absolutnie nie wyobrażam sobie, żeby ta jedna jedyna grupa zawodowa miała obowiązek bycia zaszczepioną" - powtórzył.
W czwartek na stronach rządowych podano, że w Polsce wykonano dotąd ponad 33,2 mln szczepień przeciw COVID-19. W pełni zaszczepionych, czyli dwiema dawkami preparatów od firm Pfizer/BioNTech, Moderna i AstraZeneca, a także jednodawkową szczepionką Johnson & Johnson, jest 16,6 mln osób.
W połowie lutego ruszyła akcja szczepień nauczycieli i nauczycieli akademickich. Łącznie wiosną w trzech turach na szczepienia zarejestrowało się na szczepienia wówczas 590 tys. osób. Nauczyciele byli pierwszą grupą w Polsce szczepioną preparatem firmy AstraZeneca.
Nauczyciele, którzy nie skorzystali wówczas z możliwości szczepień, mogą szczepić się przeciw COVID-19 w ramach szczepień powszechnych na takich zasadach jak wszyscy pełnoletni obywatele Polski.
Polscy pacjenci otrzymują szczepionkę przeciw COVID-19 jednej z czterech firm. Preparatami firm Moderna, AstraZeneca i Jannsen (Johnson & Johnson) szczepione są tylko osoby od 18. roku życia. Preparatem firmy Pfizer/BioNTech, obok osób pełnoletnich, szczepione są także dzieci i młodzież w wieku 12-18 lat. Szczepionka Jannsen jest jednodawkowa. Pozostałe wymagają powtórzenia dawki. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ krap/