130 uchodźców ze wschodniej Ukrainy, przebywających w ośrodkach w Rybakach i Łańsku na Warmii, przystąpiło we wtorek do egzaminu z języka polskiego. Wszyscy zdający mają za sobą kurs językowy, który miał przygotować ich do osiedlenia się na stałe w Polsce.
Kończąca się egzaminem nauka polskiego jest częścią półrocznego programu adaptacyjnego, przygotowującego uchodźców z Mariupola i Donbasu do rozpoczęcia samodzielnego życia w naszym kraju. Uczestniczą w nim osoby polskiego pochodzenia i ich bliscy, którzy znaleźli się w 188-osobowej grupie ewakuowanej pod koniec listopada ub. roku przez polski rząd. Są to rodziny pochodzące z tych rejonów wschodniej Ukrainy, gdzie toczyły się walki z prorosyjskimi separatystami.
Uczestnicy egzaminu zdawali we wtorek przed południem pisemne testy, po południu rozpoczęli ustny sprawdzian ze znajomości języka polskiego. W części pisemnej musieli wykazać się umiejętnością rozumienia tekstu czytanego, wiedzą z zakresu gramatyki i słownictwa.
Ci, którzy wychodzili po skończonym egzaminie jako pierwsi, zapewniali, że wszystko poszło dobrze. Jak mówił jeden z uchodźców Władimir Kostynecki, zadania na teście były dla niego łatwe, choć - jak przyznał - języka przodków zaczął uczyć się dopiero po ewakuacji z Ukrainy. "Kiedy człowiek ma polskie korzenie, to dla niego wszystko łatwe" - dodał Andrzej Kalinowski z Mariupola.
Obaj podkreślali, że teraz najważniejsze dla nich jest już myślenie o wyjeździe z ośrodka i rozpoczęciu samodzielnego życia w Polsce. Kostynecki z żoną i trojgiem dzieci pojadą do Wałbrzycha, gdzie czeka na nich mieszkanie przygotowane przez gminę. Liczy, że jako budowlaniec znajdzie pracę w swoim zawodzie.
Kalinowski jest spawaczem, jego żona fryzjerką. Planują skorzystać z zaproszenia od władz miejskich Gdyni i zamieszkać w tym mieście. "Chciałbym już zacząć pracować i zarabiać, a nie siedzieć tutaj. Czas zacząć budować swoje życie" - przyznał.
Osoby, które pozytywnie przejdą egzamin, otrzymają zaświadczenia o ukończeniu kursu języka polskiego. Taki 180-godzinny kurs z elementami nauki o polskiej historii i kulturze prowadzili dla nich lektorzy ze stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Zajęcia odbywały się kilka razy w tygodniu w grupach o różnym poziomie zaawansowania.
"Zauważyliśmy bardzo duże zaangażowanie uczestników kursu, zwłaszcza osób w wieku 30-35 lat. Ich motywacja była największa, stąd też w tej grupie spodziewamy się najlepszych efektów zdobytej wiedzy, ale na to odpowie egzamin" - powiedział PAP dyrektor Instytutu Kształcenia Ustawicznego tego stowarzyszenia Artur Gałęski.
Jak przyznał, początkowo 30-40 proc. uczestników kursu miało bardzo znikomą znajomość lub w ogóle nie znało języka polskiego. Wynikało to m.in. z tego, że wśród ewakuowanych są również małżonkowie osób o polskim pochodzeniu, mówiący dotychczas jedynie po rosyjsku lub ukraińsku.
Gałęski przypomniał również, że o słabej znajomości języka polskiego decydowały często "zaszłości historyczne". W czasach sowieckich Polacy na Wschodzie mogli uczyć się ojczystej mowy jedynie w tajemnicy w rodzinnych domach. Nawet taka forma kultywowania polskości groziła jednak szykanami ze strony komunistycznych władz. Dlatego często ostatnimi osobami w rodzinie mówiącymi po polsku było pokolenie ich dziadków.
W kursie i egzaminie uczestniczyli dorośli mieszkańcy ośrodka Caritasu w Rybakach i rządowego ośrodka w Łańsku. Ich dzieci chodzą do polskich szkół; uczą się polskiego na lekcjach i w kontaktach z rówieśnikami. Młodzież ma też dodatkową naukę języka w ośrodkach, która zakończy się w czerwcu.
W ramach rządowego programu adaptacyjnego rodziny te przez pół roku mają zapewnione miejsca w ośrodkach wypoczynkowych i całodzienne wyżywienie. W tym czasie powinny się zaaklimatyzować, załatwić formalności związane ze stałym pobytem i nauczyć języka polskiego.
Pod koniec czerwca, po zakończeniu roku szkolnego uchodźcy zaczną opuszczać ośrodki. W znalezieniu pracy i mieszkania w Polsce pomaga im Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Resort prowadzi bank ofert, do którego swoje propozycje zgłaszają samorządy, fundacje, osoby prywatne i przedsiębiorcy.
Niektóre gminy zadeklarowały już gotowość przyjęcia nawet kilku rodzin: np. Poznań i Warszawa - po 10, Gdańsk - 5, Wałbrzych i Opole - po 3, Gdynia - 2. Większość ofert pracy pochodzi z branży budowlanej, gastronomicznej, handlowej i turystycznej. Są także propozycje dla lekarzy, inżynierów i innych specjalistów.
Przebywająca w Polsce od końca listopada ub. roku grupa 188 osób z Mariupola i Donbasu jest już drugą grupą uchodźców sprowadzoną przez polski rząd ze wschodniej Ukrainy. Pierwsi, którzy przyjechali w styczniu ub. roku, znaleźli mieszkania i pracę, dzięki wsparciu samorządów i osób prywatnych z całego kraju. Starający się o przyjazd musieli udokumentować polskie pochodzenie; co najmniej jedna osoba w rodzinie musiała legitymować się Kartą Polaka.(PAP)
mbo/ par/