Każde dziecko tak samo potrzebuje miłości i opieki mamy. Dzieci są takie same na całym świecie, mają tylko inny kolor skóry. Dzieci są przyszłością świata – mówiła na Campusie Polska uczestniczka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska.
W ostatnim dniu Campusu Polska w Olsztynie odbył się panel z uczestniczkami Powstania Warszawskiego: Wandą Traczyk-Stawską i Anną Przedpełską-Trzeciakowską. Obie panie przyprowadził na scenę w Campus Arenie organizator wydarzenia, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, powitano je owacjami. "Widać, jaka jest potrzeba autorytetów" - stwierdził w odpowiedzi na owacje Trzaskowski.
Obie uczestniczki powstania apelowały do młodych ludzi, by ci dbali o dzieci, które są nadzieją świata. "Liczę na to, że wy wychowacie dzieci, które będziecie kochać, nauczycie je być obywatelami tego kraju, którzy rozumieją, że nie partia jest ważna, a Polska" - mówiła Traczyk-Stawska i dodawała, że opieka nad dzieckiem jest ciężką pracą. "Dlatego to kobiety muszą decydować, czy chcą urodzić dziecko, czy nie. To kobiety muszą decydować o tym, jak to dziecko wychować" - mówiła, za co dostała brawa.
Traczyk-Stawska przekonywała uczestników Campusu, że każde dziecko jest takie samo: ma takie same serce, potrzeby emocjonalne, z których najważniejsza jest miłość i opieka, tak samo chce się bawić. "Każde dziecko jest tyle samo warte. To, które jest na granicy polsko-białoruskiej, też jest warte" - podkreślała. Apelowała, by młodzi ludzie zrozumieli, że "że jesteśmy jedną ludzką rodziną i musimy sobie pomagać". Prosiła też, by młodzi ludzie zawiązywali przyjaźnie z innymi młodymi ludźmi ze świata, by się przyjaźnili, bo tylko dzięki temu mogą zapobiec kolejnej wojnie. "A wojna to jest najgorsze zło na świecie" - podkreślała.
"Kobiety ukraińskie, nie siedźcie w Polsce. Ruszcie na Zachód i mówcie, przekonujcie, żeby dali wam więcej broni. I nie martwcie się, czy wasz mąż żyje, tylko pilnujcie dzieci, żeby te dzieci wróciły na Ukrainę i odbudowywały ten kraj" - mówiła Traczyk-Stawska.
Anna Przedpełska-Trzeciakowska zwróciła młodym ludziom uwagę na ogromną rolę edukacji. "Ja ogromnie wiele zawdzięczam mojej szkole, dlatego z okazji ważnych uroczystości mam znaczek mojej szkoły w klapie. Tak jest i dziś" - pokazywała.
Jedna z uczestniczek powstania zapytała obie panie, jak poradziły sobie z nienawiścią do Niemców. Traczyk-Stawska powiedziała, że obecnie jesteśmy sąsiadami, którzy sobie pomagają: oni nam pomagali w stanie wojennym, my robiliśmy gorącą herbatę, jak ci z NRD stali pod ambasadą, by móc wjechać do Niemiec Zachodnich. "Dziś jesteśmy sąsiadami i niech nikt nas na Niemców nie szczuje" - mówiła Traczyk-Stawska.
Uczestnicy Campusu pytali uczestniczki powstania m.in. o to, jak mają przekonywać swoje babcie do nowych wyzwań świata, które są im obce. "Najlepiej robiąc wspólnie konfitury, bo gdy się przebiera owoce, to się rozmawia. Poeta mówił, że można też rozmawiać przy łuskaniu grochu. To z rozmowy wszystko się dzieje, zmienia, przekonuje" - mówiła Przedpełska-Trzeciakowska.
Jedna z uczestniczek Campusu pod koniec spotkania poprosiła, by wszyscy minutą ciszy uczcili pamięć powstańców warszawskich. "Uważam, że trzeba ich czcić częściej niż raz w roku, 1 sierpnia" - stwierdziła. W odpowiedzi na jej prośbę wszyscy wstali. (PAP)
Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ itm/