Dramat "Lincoln" w reż. Stevena Spielberga, który zdobył najwięcej - 12 - nominacji do tegorocznych Oscarów, opowieść o walce amerykańskiego prezydenta o zniesienie niewolnictwa, trafi do polskich kin 1 lutego. Abrahama Lincolna zagrał Daniel Day-Lewis.
Za zdjęcia do "Lincolna" nominację do Oscara otrzymał polski operator Janusz Kamiński. Ponadto film Spielberga nominowany jest do statuetek w kategoriach: najlepszy film, reżyseria, aktor w roli głównej (Daniel Day-Lewis), aktor w roli drugoplanowej (Tommy Lee Jones), aktorka w roli drugoplanowej (Sally Field), scenariusz adaptowany (Tony Kushner), muzyka (John Williams), kostiumy, scenografia, montaż i montaż dźwięku.
Abraham Lincoln (1809-1865) był szesnastym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Okres jego urzędowania objął lata 1861-1865. 14 kwietnia 1865 r. Lincoln został postrzelony przez zamachowca w teatrze w Waszyngtonie; w wyniku obrażeń dzień później zmarł.
Steven Spielberg: "Lincoln rządził naszym krajem w bardzo trudnych czasach. Dzięki niemu idea demokracji przetrwała. Pragnąłem pokazać niezwykłego polityka, który zniósł niewolnictwo, ale też - zwykłego człowieka, męża i ojca. Lincoln miał trudną osobowość, wciąż poszukiwał samego siebie. Nie chciałem robić filmu, który wyłącznie by go gloryfikował".
Spielberg opowiadał, że film o Lincolnie pragnął nakręcić od lat. "Abraham Lincoln to jedna z najbardziej fascynujących postaci w historii. Pamiętam, że kiedy zobaczyłem jego pomnik w Waszyngtonie, przeraziłem się. Miałem cztery czy pięć lat i ogromna statua zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Byłem zafascynowany. Bardzo chciałem dowiedzieć się, kim był ten człowiek" - wspominał reżyser.
"Lincoln rządził naszym krajem w bardzo trudnych czasach. Dzięki niemu idea demokracji przetrwała. Pragnąłem pokazać niezwykłego polityka, który zniósł niewolnictwo, ale też - zwykłego człowieka, męża i ojca. Lincoln miał trudną osobowość, wciąż poszukiwał samego siebie. Nie chciałem robić filmu, który wyłącznie by go gloryfikował. Wolałem stworzyć kompletny obraz ciekawego człowieka, który oprócz niebanalnych zalet miał też wady" - mówił Spielberg.
Film w jego reżyserii przedstawia ostatnie cztery miesiące życia i prezydentury Abrahama Lincolna, skupiając się na walce Lincolna o wprowadzenie znoszącej niewolnictwo 13. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
"To ostatnia bitwa, jaką stoczył ten wielki człowiek, mimo ogromnej presji publicznej, trudnych okoliczności i problemów osobistych. Forsowanie tego dokumentu wymagało ogromnej odwagi. Człowiek, który podjął się tej walki, został legendą. Zmienił oblicze narodu, ale i świata. Dążył nie tylko do tego, by pogodzić zwaśnionych Amerykanów, ale i przekonać politycznych przeciwników do racji, w które wierzył całym sercem i o które walczył dla dobra ludzkości" - podkreślają producenci filmu.
U Spielberga w postać Lincolna wcielił się Daniel Day-Lewis. "Niesamowicie wczuł się w rolę" - powiedział o jego kreacji reżyser. "Danielowi udało się przybliżyć nam wielkiego człowieka, który w wielu sytuacjach skazany był na samotność, wynikającą z ciążących na nim obowiązków. Daniel odtworzył postawę Lincolna, jego głos, mimikę. Dzięki takim szczegółom naprawdę zbliżamy się do człowieka, nie tylko legendy" - to z kolei słowa scenarzysty filmu, Tony'ego Kushnera.
Żonę prezydenta, Mary Todd Lincoln, zagrała Sally Field. "Pochodząca z zamożnej rodziny Mary dostrzegła w Abrahamie przyszłego prezydenta, kiedy tylko go poznała. Wyszła za niego, mając 23 lata. Nim stanęli przed ołtarzem, powiedziała, że jej ukochany będzie kiedyś prezydentem i że nie wychodziłaby za niego, gdyby w to nie wierzyła, bo - do przystojnych nie należy. Ich wspólne życie nie było wolne od tragedii i kontrowersji. Tylko jeden z czterech synów dożył dorosłości" - opisują małżeństwo Lincolnów producenci filmu.
Aktorka Sally Field, opowiadając o prezydentowej, zaznaczyła: "Opinia publiczna krytykowała Mary. Lincoln wynoszony był na ołtarze, a o niej mówiono negatywnie. Zarzucano jej, że okazuje mu za mało wsparcia. Nikt jednak nie myślał o tym, jak trudno trwać u boku tak skomplikowanego człowieka. Ona trwała, ponieważ wierzyła, że jej mąż jest wyjątkowym człowiekiem, który zmieni świat. Miała rację.".
Trzeci aktor nominowany do Oscara za kreację w "Lincolnie", Tommy Lee Jones, zagrał walczącego o zniesienie niewolnictwa polityka Thaddeusa Stevensa. Stevens jest bystry, słynie z sarkastycznego poczucia humoru.
W obsadzie filmu są też m.in. Joseph Gordon-Levitt, David Strathairn i James Spader. Tony Kushner napisał scenariusz "Lincolna" częściowo na podstawie książki Doris Kearns Goodwin pt. "Team of Rivals: The Political Genius of Abraham Lincoln" (2005). Kushner jest autorem nagrodzonej Pulitzerem sztuki "Anioły w Ameryce" oraz twórcą scenariusza (nominowanego do Oscara) do "Monachium" Spielberga z 2005 r.
"Zrobiliśmy ten film w idealnym momencie. Ludzie coraz bardziej tracą wiarę w rząd. Warto właśnie teraz pokazać, że istnieją politycy, którym zależy i którzy chcą, i potrafią walczyć o demokrację" - ocenił, mówiąc o "Lincolnie", amerykański scenarzysta.(PAP)
jp/ hes/ gma/