Pierwszy publiczny pokaz najnowszego filmu Agnieszki Holland pt. „Horzici kerz” (czes. Krzew gorejący), poświęconego czeskiemu studentowi Janowi Palachowi, który podpalił się w 1969 roku w proteście przeciw inwazji sił Układu Warszawskiego, odbył się w piątek w Pradze. Na uroczystą projekcję wyprodukowanej przez telewizję HBO trzyczęściowej miniserii do kina Lucerna w Pradze przybyła też sama reżyserka.
Pierwszy odcinek trylogii stacja na swym czeskojęzycznym kanale wyemituje 27 stycznia. W Polsce będzie go można zobaczyć w marcu.
Film koncentruje się nie tyle na postaci samego Palacha, co zmaganiach jego rodziny z aparatem władzy komunistycznej w wytoczonym jej przedstawicielom procesowi o zniesławienie. Postać płonącego studenta pojawia się jedynie w pierwszych ujęciach. Natomiast później ukazane są konsekwencje jego czynu i atmosfera tzw. normalizacji w Czechosłowacji po inwazji wojsk ZSRR, Polski, NRD, Węgier i Bułgarii.
Mówiąc o produkcji Holland tłumaczyła, iż w filmie starała się uniknąć zbędnego patosu. „Spotkaliśmy się gdzieś między polską a czeską wrażliwością” – powiedziała w piątek dziennikarzom. Nawiązując do pracujących przy filmie osób żartowała, że „to czesko-słowacko-polskie ćwiczenia stylistyczne”.
Jak zauważyła Agnieszka Holland, dla niej „normalizacja” po – jak to ujęła - „festiwalu wolności, jakim była +praska wiosna+” była najczarniejszym okresem w historii Czechosłowacji. „Ten system ukradł ludziom 20 lat życia, nie mogli korzystać z młodości tak, jak np. robiliśmy to w Polsce” – tłumaczyła. W filmie ukazała postacie wiarygodne, pokazała, że w życiu nie ma łatwych wyborów.
Odtwórczynią głównej roli jest słowacka aktorka młodego pokolenia Tatiana Pauhofova, autorem scenariusza jest Czech Sztiepan Hulik, w większość postaci wcielają się aktorzy czescy, muzykę stworzył polski kompozytor Antoni Łazarkiewicz, a drugą ekipę zdjęciową prowadziła córka Agnieszki Holland, Kasia Adamik.
Pauhofova odnosząc się do odgrywanej postaci adwokatki Dagmar Bureszovej, prowadzącej sprawę skargi rodziny Jana Palacha (a po „aksamitnej rewolucji” minister sprawiedliwości pierwszego niekomunistycznego czechosłowackiego rządu), powiedziała iż miała obawy, czy sprosta swemu zadaniu. „Oczywiście bałam się, ale ten strach nie paraliżował. Wcieliłam się w tę rolę też ze względu na odpowiedzialność, ze względu na ludzi, którzy tego doświadczyli” – mówiła. Pracę na planie u Agnieszki Holland nazwała „wyjątkowym wydarzeniem w życiu”.
Przedstawiciele HBO tłumacząc dlaczego zajęli się czeską historią najnowszą podkreślali, że temat samospalenia Palacha wciąż jest bardzo aktualny. Ich zdaniem pytania, które zadają bohaterowie filmu obecne są i dziś, niezależnie od miejsca.
Autor scenariusza zauważył także, że ważny był sposób przedstawienia samych wydarzeń historycznych. „Wydaje mi się, że droga klasycznej biografii tu nie pasowała, więc szukałem innego sposobu i doszedłem do tego, że punkt widzenia prawnika będzie najlepszy” – zaznaczył Hulik.
Holland wspominała swój pobyt w Czechosłowacji lat 60. XX wieku, gdy studiowała na praskiej FAMU (praskim Wydziale Filmowym i Telewizyjnym Akademii Muzycznej). Opowiadała, że pochodzące z tego okresu pierwsze dojrzałe doświadczenia uformowały ją. „Byłam studentką, znalazłam się w innym kraju, niby bliskim, ale o zupełnie innej kulturze. Musiałam się uczyć nowej wrażliwości” – powiedziała, przypominając, że przeżyła w Czechosłowacji „praską wiosnę”, a potem więzienie i proces sądowy. „Myślę, że to, co tutaj przeżyłam, wpłynęło na to, jak później postrzegałam świat” - mówiła.
Jak zauważyła, dla niej „normalizacja” po – jak to ujęła - „festiwalu wolności, jakim była +praska wiosna+” była najczarniejszym okresem w historii Czechosłowacji. „Ten system ukradł ludziom 20 lat życia, nie mogli korzystać z młodości tak, jak np. robiliśmy to w Polsce” – tłumaczyła. W filmie ukazała postacie wiarygodne, pokazała, że w życiu nie ma łatwych wyborów.
„W realny sposób ukazać prawdę o tej epoce, mechanizm, dlaczego ludzie postępowali w taki, a nie inny sposób” – tłumaczyła. Jak podkreślała, starała się pokazać zwykłych ludzi. „Tu nie chodzi o stereotyp, że Czesi są tchórzami, a Polacy odważni. Według mnie tylko jednostki są w stanie dokonać czegoś, co będziemy w stanie podziwiać, albo czego będziemy się bać” – zauważyła. Dla niej – jak mówiła - tajemnicę stanowi to, jak zwykły człowiek staje się bohaterem.
Reprezentujący producenta Anthony Rudd z HBO wspomniał, że telewizja raczej nie ingerowała w produkcję i scenariusz. Zaznaczył, że wizja Agnieszki Holland była tak charakterystyczna, że nikt nie chciał się jej sprzeciwiać.
Data pokazu została wybrana celowo. Nawiązuje do dnia śmierci Palacha. Równie znaczące było miejsce projekcji; kamienicę, w której mieści się kino Lucerna wybudował dziadek zmarłego w 2011 roku byłego prezydenta Czechosłowacji oraz Czech Vaclava Havla. Dziś budowla należy do jego brata, Ivana.
W pierwszych opiniach widzowie wyrażają zaskoczenie ilością przekazanych w filmie emocji, tym jak zdjęcia reżyserki konstruują napięcie. I choć jest to film historyczny, zwracają uwagę, że historia stanowi jedynie tło dla rozgrywających się wydarzeń, targających bohaterami emocji i trudnych wyborów, których muszą dokonać.
„To dla nas Czechów takie typowe, że film o Palachu 44 lata po jego śmierci nakręciła polska reżyserka. Chcę podziękować pani Holland” – mówiła po pokazie Vlasta Chramostova, znana czeska aktorka i sygnatariuszka opozycyjnej Karty 77.
„To dla nas Czechów takie typowe, że film o Palachu 44 lata po jego śmierci nakręciła polska reżyserka. Chcę podziękować pani Holland” – mówiła po pokazie Vlasta Chramostova, znana czeska aktorka i sygnatariuszka opozycyjnej Karty 77.
Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w lutym 2012 roku.
Jan Palach (ur. w roku 1948) oblał się benzyną i podpalił na położonym w centrum Pragi placu Wacława 16 stycznia 1969 roku, kilka miesięcy po wejściu do kraju sił Układu Warszawskiego. Młody mężczyzna zmarł trzy dni po swym dramatycznym proteście w następstwie dotkliwych poparzeń, które obejmowały ponad 80 proc. powierzchni ciała.
Czyn Palacha stał się na całym świecie symbolem walki z biernością. W Czechosłowacji powtórzyło go w ciągu kilku miesięcy 29 osób, z czego siedem zmarło. W Polsce w taki sam sposób przeciw inwazji na Czechosłowację zaprotestował w sierpniu 1968 roku na Stadionie X-lecia Ryszard Siwiec. Palach nie mógł jednak wiedzieć o jego samospaleniu, gdyż polskie służby skutecznie wyciszyły całe wydarzenie.
W napisach końcowych twórcy filmu dedykują swe dzieło pamięci wszystkich „żywych pochodni”, w tym Palachowi i Siwcowi.
Z Pragi Michał Zabłocki (PAP)
zab/ jra/