Andrzej Wajda i Jan Komasa, dwaj reprezentujący różne pokolenia twórcy filmów o powstaniu warszawskim, spotkali się w Konstancinie-Jeziornie na planie „Miasta44” w reżyserii Komasy. To piękny moment – powiedział wzruszony autor „Kanału”.
Wizyta Wajdy na planie u Komasy odbyła się w środę, w przeddzień 69. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Na spotkaniu obecny był także minister kultury Bogdan Zdrojewski, który wspomniał przy tej okazji o „klamrze czasowej i klamrze pokoleniowej”.
Obaj reżyserzy podjęli się realizacji filmów o powstańczym zrywie z 1944 roku, będąc w zbliżonym wieku – zwrócił uwagę minister. Wajda, gdy rozpoczynał prace nad „Kanałem”, miał 29 lat. Kręcący obecnie „Miasto44” Komasa to 31-latek.
„Spojrzenie Andrzeja Wajdy na powstanie warszawskie było czymś budującym polską szkołę filmową. Dziś Jan Komasa to w pewnym sensie jego kontynuator, a zarazem realizator zupełnie innego filmu. On nie ma pamięci powstania, ale oddaje hołd tym, którzy w powstaniu walczyli” – mówił minister Zdrojewski.
87-letni Wajda podczas spotkania z młodszym reżyserem powiedział: „Cieszę się, że młodzi koledzy odwołują się do polskiej przeszłości, bo z tą przeszłością nie rozprawiliśmy się jeszcze do końca”.
„Spojrzenie Andrzeja Wajdy na powstanie warszawskie było czymś budującym polską szkołę filmową. Dziś Jan Komasa to w pewnym sensie jego kontynuator, a zarazem realizator zupełnie innego filmu. On nie ma pamięci powstania, ale oddaje hołd tym, którzy w powstaniu walczyli” – mówił minister Zdrojewski.
Jak wspominał, kiedy on realizował swój film, „Kanał”, podczas zdjęć „w tle była jeszcze zniszczona Warszawa”. „Robiliśmy ten film z ludźmi, którzy widzieli powstanie warszawskie na własne oczy. Teraz pojawiają się młodzi filmowcy, którzy wyobraźnią starają się tamte czasy przywołać przed oczy dzisiejszego widza. Cieszę się, że z takim sercem zabrali się do robienia tego filmu” – mówił reżyser.
„Kanał”, filmowa produkcja z 1956 r., powstał na podstawie scenariusza Jerzego Stefana Stawińskiego (1921-2010). Stawiński w czasie II wojny - od marca 1940 r. - działał w konspiracji, posługiwał się pseudonimami: Łącki, Lucjan. Był żołnierzem pułku AK "Baszta". Dowodził plutonem, a następnie kompanią łączności o kryptonimie "K-4". Walczył w powstaniu warszawskim, odpowiadał za łączność pułku "Baszta". 27 września wraz z innymi powstańcami ewakuował się kanałami z Mokotowa do Śródmieścia. Na bazie wspomnień o tych chwilach napisał później scenariusz "Kanału".
Obraz odniósł sukces na festiwalu w Cannes w 1957 r., gdzie uhonorowano go Nagrodą Specjalną Jury. Na spotkaniu z Komasą Wajda wspominał, że po pokazie w Cannes zachwyceni przedstawiciele filmowego środowiska zapraszali Stawińskiego do Hollywood; sądzili, że osadzenie akcji w kanałach to artystyczny pomysł scenarzysty. „+Trzeba mieć łeb, żeby wymyślić film, który się dzieje w kanałach+ - mówili. Tymczasem Jurek Stawiński opowiedział przecież prawdziwą historię” – podkreślił Wajda.
W Konstancinie-Jeziornie, gdzie ekipa „Miasta44” pracuje od 28 lipca, kręcono w środę sceny w hali na terenie dawnej papierni. Hala ta gra w filmie Komasy szpital na Czerniakowie, do którego trafiają ranni powstańcy. Wśród obecnych na planie aktorów, ubranych w noszące ślady krwi mundury, leżących na szpitalnych łóżkach, był m.in. Tomasz Schuchardt, który gra żołnierza AK "Kobrę".
„To jest scena w szpitalu na Czerniakowie, kiedy powstanie dobiega końca i właściwie to już jest apokalipsa” – opisywał w rozmowie z PAP na planie producent „Miasta44”, szef Akson Studio Michał Kwieciński.
W powstańczym szpitalu pojawiają się Niemcy. „Ta scena pokazuje, jak Niemcy agresywnie zachowują się wobec Polaków, to już jest wyrzynanie, bezwzględne wykańczanie” – opowiadał producent filmu. Kwieciński zaznaczył jednak, że „wśród postaci jest dobry Niemiec”. „On pragnie ochronić małą grupę Polaków, która jeszcze przetrwała. Broni ich. Mówi innym Niemcom, żeby ich nie zabijali. Przez chwilę tych powstańców omija śmierć, jednak dwie sceny później i tak wszyscy zginą” – opisywał Kwieciński. W postać dobrego dla powstańców Niemca wcieli się w filmie znany niemiecki aktor Max Riemelt.
Andrzej Wajda i minister Bogdan Zdrojewski zwiedzili wspólnie filmowy szpital powstańczy, rozmawiali z młodym reżyserem i aktorami. Twórca „Kanału” zastrzegł, że nie będzie udzielał Komasie artystycznych rad. Wajdzie w zwiedzaniu planu towarzyszyła żona Krystyna Zachwatowicz. Jak przyznała, wizyta u ekipy „Miasta44” stanowiła dla niej chwilę szczególną, ze względu na osobiste wspomnienia – Zachwatowicz była jedną z najmłodszych uczestniczek powstania warszawskiego.
Zdjęcia do „Miasta44” trwają od 11 maja, zakończyć się mają 19 sierpnia. Kręcono je już, kolejno, w: Warszawie (w okresie zdjęć w stolicy ekipa pracowała także, przez kilka dni, w forcie w Modlinie), w Łodzi, Wrocławiu oraz w miejscowościach Walim i Świebodzice na Dolnym Śląsku. Ze Świebodzic filmowcy wrócili (18 lipca) do Warszawy. W stolicy i jej okolicach odbywa się końcowy etap prac zdjęciowych. Dni zdjęciowych twórcy zaplanowali łącznie 63, czyli dokładnie tyle, ile trwało powstanie.
Pytany przez PAP o kolejne sceny, które, po zdjęciach w Konstancinie-Jeziornie, będzie realizować ekipa, Michał Kwieciński opowiadał o planach dotyczących prac w Warszawie. „Przed nami cała sekwencja na Starym Mieście” – tłumaczył producent. Powstaną m.in. sceny ukazujące tragiczne skutki wybuchu czołgu, który powoduje śmierć wielu ludzi – zapowiedział.
„Będzie też scena w kanałach. Zostanie jednak nakręcona na hali. To będzie scena zupełnie inna niż te znane z filmu Andrzeja Wajdy” – wyjawił Kwieciński. „Pokażemy ponadto piwnicę na Czerniakowie, w której cywile chronią się, starając się przeczekać apokalipsę, a zarazem wierząc, że pomogą im Rosjanie i że można się będzie dostać do pontonów na Wiśle” – opowiadał producent. „Nakręcona zostanie również scena zdobywania szkoły, będącej magazynem żywnościowym Niemców; te zdjęcia będą realizowane na Grochowie” – wymieniał.
Aby przedstawić wygląd Warszawy z 1944 roku, "zrekonstruować" na ekranie dawną stolicę, filmowcy stosują nowoczesne techniki komputerowe. Przed rozpoczęciem zdjęć producenci "Miasta44" zapowiadali, że realizacja filmu będzie skomplikowana pod względem technologicznym i że widzowie mogą liczyć na bardzo wysoką jakość efektów specjalnych. Ma być ona w dużej mierze efektem współpracy ze światowej sławy specjalistą Brytyjczykiem Richardem Bainem, który odpowiadał za efekty komputerowe m.in. w filmach "King Kong", "Incepcja", "Nędznicy". Firma odpowiedzialna za wykonanie efektów komputerowych do "Miasta44" to czeska UPP, mająca w dorobku takie filmowe produkcje, jak "2012", "Pachnidło" czy "Iluzjonista".
W „Mieście44” grają aktorzy zawodowi oraz wyłonieni podczas castingów amatorzy. W obsadzie są m.in.: Józef Pawłowski (jako główny bohater, Stefan), Tomasz Schuchardt (jako żołnierz AK "Kobra"), Zofia Wichłacz (w roli "Biedronki"), Anna Próchniak ("Kama"), Maurycy Popiel ("Góral"), Antoni Królikowski ("Beksa"), Jan Kowalewski (Adam), Grzegorz Daukszewicz ("Miki"), Filip Gurłacz ("Rogal"), Michał Mikołajczak (Aleksander). Scenariusz "Miasta44" konsultowano z powstańcami warszawskimi - zaznaczyli producenci.
Autorem zdjęć jest Marian Prokop. Za kostiumy odpowiadają Dorota Roqueplo i Magdalena Jadwiga Rutkiewicz. Muzykę skomponuje Antoni Komasa-Łazarkiewicz. Budżet filmu wynosi 24 mln zł. Reżyser Jan Komasa (ur. 1981) znany jest widzom jako twórca nagradzanej "Sali samobójców".
Uroczysta premiera "Miasta44" ma się odbyć na Stadionie Narodowym za rok - 1 sierpnia 2014 r., w 70. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Twórcy przewidują, że podczas premierowego pokazu filmu obejrzy go publiczność licząca 15 tys. osób. Minister kultury odwiedził ekipę „Miasta44” na planie już trzy razy – przed wizytą w Konstancinie-Jeziornie gościł u filmowców podczas ich prac we Wrocławiu i w Świebodzicach.(PAP)
jp/ mrt/ ura/