Piotr Szulkin był jednym z największych wizjonerów i nonkonformistów polskiego kina - uważa krytyk filmowy dr Michał Oleszczyk. Jego zdaniem smutne jest to, że twórczość Szulkina jest mało znana, bowiem nadal pozostaje aktualna. O reżyserach takich jak Szulkin mówi się, że są prorokami; diagnozował jednostkę ludzką, człowieka zrobotyzowanego, zmechanizowanego; to wszystko dzieje się teraz - mówi PAP krytyk filmowy Łukasz Maciejewski.
Szulkin szedł swoją niepowtarzalną, oryginalną drogą; jego filmy mówią o zwykłym człowieku, który tak naprawdę stoi za władzą totalitarną - wskayuje w rozmowie z PAP Tadeusz Sobolewski, krytyk filmowy i współautor scenariusza do filmu Szulkina "Golem".
Piotr Szulkin zmarł w wieku 68 lat.
Oleszczyk, krytyk filmowy i wykładowca na wydziale "Artes Liberales" Uniwersytetu Warszawskiego ocenił w rozmowie z PAP, że Piotr Szulkin "był jednym z największych wizjonerów i nonkonformistów polskiego kina, a jego twórczość jest godna, by porównywać ją z klasykami światowego science-fiction".
"Sięgał po gatunek science fiction i łączył go z kwestiami politycznymi, tworząc swoje własne uniwersum, w którym motywy ze świata fantastyki naukowej, łączyły się z wątkami z twórczości Franza Kafki, wielkich antyutopistów w typie Orwella czy Huxleya, a także z bieżącymi obserwacjami życia politycznego w Polsce - zwłaszcza od końca lat 70. przez całe lata 80." - przypomniał Oleszczyk i zaznaczył, że zaowocowało to cyklem filmów, "które w zupełnie oryginalny i w zasadzie unikalny na skalę polską sposób komentowały tę rzeczywistość, zarazem ją przekraczając".
Zdaniem Oleszczyka, Szulkin w ten sposób opowiadał między innymi o zjawiskach totalitaryzmu i wszelkich nadużyć władzy wobec jednostki.
Oleszczyk zwrócił uwagę na bogactwo twórczości Szulkina. "Najpierw kręcił krótkie filmy eksperymentalne, które były bardzo oryginalne i należą dziś do dziedzictwa światowej awangardy. Sięgał po motywy ludowe, na przykład w filmie +Oczy uroczne+, ale także był pionierem wideoklipu: sfilmowany przez niego dla telewizji koncert SBB był bodaj pierwszym polskim wideoklipem, w którym połączenie obrazów w rytm muzyki było niesłychanie nowatorskie" - powiedział.
Jak zaznaczył, eksperymentalne formy przybierały również pełnometrażowe obrazy Szulkina, wśród których wskazał między innymi "Golema" według scenariusza Tadeusza Sobolewskiego. "Szulkin stworzył tam własny, fantasmagoryczny świat z pogranicza Kafki, ale także sięgający do mistyki żydowskiej, z pamiętnymi zdjęciami Zygmunta Samosiuka" - powiedział.
Według Oleszczyka, po 1989 r. w polskim kinie "nagle zabrakło miejsca na filmy poszukujące, artystyczne", choć - jak przypomniał - w 1993 r. Szulkin zrealizował jeszcze eksperymentalny obraz pt. "Mięso (Ironica)". "Pokazał przekrój przez polską historię XX w. poprzez metaforyczną opowieść o tym, na ile dostępne było mięso; poprzez taki trywialny pomysł, w groteskowej formie ulicznej opery kręconej pod Halą Mirowską, w 25 minut opowiedział o polskiej, dwudziestowiecznej historii" - ocenił Oleszczyk.
"Szulkin był twórcą ekscentrycznym, czasami niełatwym w kontaktach, świadomym swego ogromnego talentu, ale niestety w polskim kinie bywa tak, że czasami wizjonerzy bywają niezrozumiani i nie zawsze uzyskują wsparcie, na jakie zasługują" - podsumował krytyk i podkreślił, że Szulkin pod tym względem stoi w szeregu razem z Andrzejem Żuławskim i Grzegorzem Królikiewiczem. "Smutne jest to, że jego twórczość jest mało znana, bo nadal pozostaje aktualna i powinna pozostawać w ciągłym społecznym obiegu" - dodał Oleszczyk.
Łukasz Maciejewski przypomniał, że z Piotrem Szulkinem po raz pierwszy zetknął się jako licealista, podczas festiwalu filmowego w Łagowie. "Odbyło się tam spotkanie dyskusyjnych klubów filmowych. Kiedy Szulkin zaczął mówić, to zawrzało; miał w sobie siłę porównywalną do tej, którą wykazywał się twórca, który również odszedł od nas niedawno, czyli Grzegorz Królikiewicz" - wspomniał Maciejewski.
"Piotr Szulkin był osobą niezwykle charyzmatyczną, silną, zbuntowaną. I myślę, że zbuntowaną wobec wszystkich i wobec każdego. A jako reżyser - w swoim najlepszym okresie, kiedy powstawały jego najważniejsze filmy - był postacią właściwie zjawiskową" - ocenił Maciejewski.
Jak przypomniał, w Polsce nie istniała wówczas tradycja kręcenia filmów futurystycznych, a takie właśnie określenie najlepiej definiowało twórczość Szulkina. "Opowiadając w swojej najsłynniejszej tetralogii filmów futurystycznych o tym, co wydarzy się w przyszłości, zawarł w niej diagnozę Polski po stanie wojennym, czyli bardzo dramatycznym okresie w historii naszego kraju; Polsce szarej, bez perspektyw, dekoncentrowanej i pozbawionej jakiejkolwiek nadziei" - mówił Maciejewski.
Zdaniem Maciejewskiego, diagnozy, które Szulkin stawiał w swoich filmach wybiegały w przyszłość. "O takich reżyserach mówi się, że są prorokami, że ich twórczość jest profetyczna. Szulkin diagnozował jednostkę ludzką, człowieka zrobotyzowanego, zmechanizowanego, pozbawionego uczuć takich jak empatia czy naiwność; to wszystkie dzieje się teraz" - ocenił.
Jak podkreślił Maciejewski, reżysera z ostatnich lat zapamiętał jako osobę "niezwykle oddaloną od środowiska, a jednocześnie przeżywającą to, że - w jego przekonaniu - został przez to środowisko odepchnięty i zapomniany". "Kiedy rozmawiałem z nim po wydaniu na DVD jego filmów, mówił wprost, że w kraju +fałszywych proroków+ zapomina się o kimś, kto autentycznie miał coś do opowiedzenia" - przypomniał i dodał, że Szulkin "przez widzów pozostał "pamiętany i kochany".
Jak zwrócił uwagę w rozmowie z PAP Tadeusz Sobolewski, Szulkinowi udało się w ciągu swojej kariery zrealizować zaledwie sześć filmów pełnometrażowych - większość z nich przed 1989 rokiem.
"Myślę, że wiąże się to z tym, że Piotr Szulkin szedł swoją niepowtarzalną, oryginalną drogą" - powiedział krytyk. "Określał siebie jako anarchistę. Równocześnie był prorokiem: jego twórczość, jego antyutopie filmowe pokazują świat totalitarny, który nie zostaje narzucony z zewnątrz, ale zostaje stworzony przez ludzi takich jak my. Ja nie wierzę w tyranów - mówił Szulkin - To ktoś z nas staje się nagle kierownikiem Auschwitz, albo enkawudzistą. Ważne jest tylko, czy zaakceptujemy tę rolę, w której nas postawiono. Droga od demokracji do autorytaryzmu może być niedługa. I zwykły człowiek, nie wiedzieć kiedy, może wspierać władzę totalitarną" – dodał.
"Cała przewrotność, ale też cała świetność tych filmów polega właśnie na tym, że jest w nich pierwiastek czarnego, wisielczego humoru - choć równocześnie zawierają w sobie ciemne proroctwo, które niestety w dzisiejszym świecie zaczyna się spełniać" - ocenił rozmówca PAP. "W filmach Szulkina jest więc i pesymizm, i równocześnie groteskowa lekkość, umowność, która sprawia, że mają one wiernych fanów."
"Jest to twórczość oryginalna, nie tylko na skalę polską, ale i światową: przewrotna, ironiczna, zabawna i równocześnie pesymistyczna, głęboka. Myślę, że zasługuje teraz na wielki powrót, na przypomnienie" - stwierdził Sobolewski.
Krytyk podkreślił również, że śmierć Szulkina to "wielka strata, ale i przestroga dla naszego kina". "Nie pozwolono mu właściwie zrealizować w latach 90. i później większości pomysłów, które składał - czy to w telewizji, czy nawet w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. To były często pomysły bardzo proste, bardzo tanie - mimo to z niepojętych powodów żadnego z nich nie udało się przeforsować" - powiedział.
Sobolewski przypomniał także, że Szulkin był nie tylko reżyserem, lecz również pisarzem i malarzem. "Pokazywał mi swoje obrazy. Nikt by nie przypuszczał, że autor tych obrazów przedstawiających jasny, pogodny świat bez człowieka - jest równocześnie autorem przewrotnych, czarnych filmów o człowieku i społeczeństwie" - powiedział.
Rozmówca PAP dodał, że przez ostatnie lata Piotr Szulkin był ciężko chory. "Chorował na płuca - ta choroba właściwie nie pozwalała mu normalnie żyć i pracować. Większość czasu spędzał ostatnio w szpitalu. I choć miał kochającą rodzinę, zamykał się w swojej samotni, urządzonej przez siebie samotni na Saskiej Kępie" - powiedział Sobolewski. (PAP)
nak/ mmu/
nak/ mhr/
kflo/ mhr/