"Houston, mamy problem!", fikcyjny dokument o jugosłowiańskim programie kosmicznym, po którym widz sam musi zdecydować, w co chce uwierzyć - to jeden z filmów, które będzie można w sobotę obejrzeć w ramach 32. Warszawskiego Festiwalu Filmowego.
"Houston, mamy problem!" Żigi Virca to, jak określili twórcy, dokufikcja albo mockument, czyli fikcja udająca film dokumentalny. Obraz opowiada historię jugosłowiańskiego programu kosmicznego, który - być może - został sprzedany Johnowi F. Kennedy'emu.
Akcja filmu dzieje się głównie w latach 50. Trwa zimna wojna i kosmiczny wyścig w kierunku księżyca. Stany Zjednoczone ze swoim programem kosmicznym zostają w tyle za Związkiem Radzieckim. Mówi się, że w wyścigu brał udział jeszcze trzeci, cichy gracz. "Ponoć Josip Broz Tito - przywódca Jugosławii - uruchomił tajny jugosłowiański program kosmiczny. Teraz jeden z inżynierów przerywa zmowę milczenia. Wyjawia, że Tito sprzedał jugosłowiańskie plany kosmiczne Kennedy’emu i przyczynił się do lądowania Amerykanów na księżycu. A krajowi zapewnił wiele miliardów dolarów" - piszą twórcy.
Na produkcję składają się świeżo nakręcone sekwencje wymieszane z fragmentami dokumentów i historycznych materiałów. Wykorzystane archiwa miały nadać produkcji, jak podkreślali twórcy na spotkaniu z widzami 32. WFF, "historyczny akcent filmowy". "Zebranie tych nagrań trwało pięć lat. Szukaliśmy materiałów w agencjach prasowych, co nie było łatwe, ponieważ po rozpadzie Jugosławii (...) nie było wiadomo, która agencja należy do którego kraju" - powiedział producent filmu, Bostjan Virc.
"Najpierw chcieliśmy nakręcić całkowicie fikcyjny film. Mieliśmy kilka pomysłów, interesowały nas różne motywy. Jednym z nich był właśnie program kosmiczny, ale na rakiety i wybuchy nie dostalibyśmy wystarczającego dofinansowania. Dlatego do naszego pomysłu domieszaliśmy trochę prawdziwych historii. Wybraliśmy w naszym filmie różne ciekawe momenty, które już były nakręcone i według własnego uznania wypełniliśmy je, w większości do tej pory niepokazywanymi smaczkami" - tłumaczył reżyser Żiga Virc.
"Na każdym naszym spotkaniu z widzami podkreślamy, żeby widz wiedział, że +Houston, mamy problem!+ jest fikcją. Każda z osób, która zobaczy ten film, musi się zastanowić i odpowiedzieć sobie na pytanie, w co chce uwierzyć" - dodał.
W produkcji można zobaczyć m.in. Billa Clintona. Są też zdjęcia nakręcone podczas wojen bałkańskich oraz obrazy z fabryki Yugo, czyli samochodu uznawanego powszechnie za jeden z najgorszych na świecie.
W filmie, komentując przedstawione lub zmontowane wydarzenia, wystąpił także słoweński socjolog, filozof, marksista i krytyk kultury Slavoj Żiżek.
Jak tłumaczył reżyser, zaproszenie filozofa do udziału w projekcie wyniknęło z chęci twórców filmu, by podnieść wartość swojego dzieła. "Chcieliśmy poruszyć widzem, aby jeszcze głębiej zaczął się zastanawiać, co jest prawdą" - skomentował Żiga Virc.
"Cała praca z Żiżkiem zajęła nam około roku, od pierwszej rozmowy do zdjęć. Zastanawialiśmy się, jak rozmawiać z kimś jego pokroju: czy trzeba mieć potrójny doktorat z filozofii, żeby się w ogóle porozumieć. Okazało się, że to jest bardzo wyluzowany człowiek" - dodał.
Film, słoweński kandydat do Oscara, był kręcony na trzech kontynentach - w Europie (Słowenia), Afryce (Maroko) i Ameryce Północnej (Stany Zjednoczone). Zdjęcia realizowano m.in. na terenie największej bazy lotniczej w byłej Jugosławii, "Objektu 505" na granicy Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny.
Ostatni seans filmu zaplanowany podczas Festiwalu odbędzie się w sobotę o 13.30 w Kinotece. Po seansie odbędzie się spotkanie z twórcami filmu - reżyserem Żigą Vircem oraz producentem Bostjanem Vircem.
32. Warszawski Festiwal Filmowy rozpoczął się 7 października. W programie 32. WFF łącznie znalazło się ponad 170 filmów z przeszło 60 krajów. Festiwal zakończy się w niedzielę. (PAP)
oma/ jra/