W niedzielę wieczorem zakończyła się w Lincoln Center trzydniowa retrospektywa filmów Piotra Szulkina. Organizatorzy przeglądu, powołując się na krytyków, nazwali polskiego reżysera wschodnioeuropejskim Ridleyem Scottem. Zachwalali jego wizjonerstwo i uniwersalizm.
Przegląd twórczości filmowca obejmował m.in. ukazującą apokaliptyczną wizję świata, zrealizowaną w latach 1979–85 tetralogię science-fiction: "Golem", "Wojna światów. Następne stulecie", "O-bi, O-ba. Koniec cywilizacji", "Ga-ga. Chwała bohaterom". Lincoln Center prezentowało także obydwa filmy, które nakręcił po roku 1989 - "Feminę" oraz "Ubu Króla". Pokazało rozpoczynające jego karierę dokumenty w tym "Życie codzienne" i "Oczy uroczne”.
Jak powiedział PAP kurator w Film at Lincoln Center Tyler Wilson, niektóre dokonania Szulkina były już w Nowym Jorku znane. Nigdy wcześniej nie przedstawiono jednak kompleksowej retrospektywy jego twórczości.
"Biorąc pod uwagę fascynujący dorobek - od wczesnych filmów krótkometrażowych po króla Ubu - i przy okazji poddania kilku jego filmów pięknym zabiegom renowacyjnym, czuliśmy, że to dobry moment, aby pozwolić naszym widzom odkryć tego niesamowitego twórcę" – wyjaśnił kurator.
Wilson określił Szulkina jako artystę, którego głęboka wnikliwość i eksperymenty wynikające z przeszkód stawianych przez ówczesny system, reprezentują ducha obrazoburczego. Jego zdaniem jest to raczej rzadkie lub niełatwo doceniane w naszych czasach. Na pewno zaś - akcentował - nie było tak, gdy Szulkin tworzył.
"Choć prowokujące i istotne z politycznego punktu widzenia gdy się ukazały, teraz filmy te wydają się nasyconym pasją, wymykającym się spod kontroli ostrzeżeniem z przyszłości" – ocenił.
Za szczególnie wartościową w twórczości polskiego reżysera Wilson uznał tetralogię: "Golem", "Wojna światów. Następne stulecie", "O-bi, O-ba. Koniec cywilizacji" i "Ga-ga. Chwała bohaterom".
"Życie w tych filmach jest fascynujące. Każdy z nich demonstruje na swój sposób niesamowitą umiejętność zderzenia między dziwnymi, smutnymi, proroczymi, czy nawet zabawnymi aspektami ciała politycznego, a naszą krępującą koncepcją indywidualizmu" – wyjaśnił.
Kurator zwrócił uwagę, że twórczość Szulkina była porównywana do prac Ridleya Scotta, czy Terry'ego Gilliama. Jego zdaniem amerykańska widownia doceni wagę tej twórczości - szczególnie ci, których jednocześnie pociąga i odpycha całodobowy natłok informacyjny.
"Niezależnie od tego, czy te filmy są postrzegane jako egzystencjalne opowieści, absurdalne przypowieści, czy przeczucia dotyczące bolączek +następnego stulecia+, wciąż rozbrzmiewają mrożącą krew w żyłach prawdą o złu totalitaryzmu i coraz większej wrogości ogarniającej nasze czasy" – powiedział Wilson.
Lincoln, anonsując retrospektywę, przytaczało fragmenty wypowiedzi krytyków filmowych na temat polskiego reżysera. Według "Wall Street Journal" filmy Szulkina czerpią m.in. z jego wyobraźni i wizjonerstwa. W kreowanym przez niego świecie znajduje odbicie echo polskiego kina niepokoju.
Magazyn "Film Comment" dostrzegł w przesłaniu reżysera uniwersalizm. "Jego przyszłość jest naszym teraz" – podkreślił.
Współorganizatorem przeglądu był Instytut Kultury Polskiej (IKP) w Nowym Jorku. Pomysłodawca wydarzenia, kurator filmowy IKP Tomek Smolarski, powiedział PAP, że idea retrospektywy zrodziła się kilka lat temu. Ustalenie dobrego terminu w tak prestiżowej instytucji jak Lincoln Center, przyznał, trwa jednak nieraz długo.
"Udało się to dopiero obecnie, niestety już po śmierci reżysera, który zmarł w zeszłym roku. Mam nadzieję, że ta retrospektywa wprowadzi nazwisko Szulkina, kompletnie nieznanego w USA, na należne mu miejsce w panteonie wybitnych twórców i wizjonerów światowej kinematografii" – zaznaczył.
Jak dodał w "New York Timesie" znany krytyk filmowy Ben Kenigsberg umieścił retrospektywę pośród trzech zapowiadanych na weekend wydarzeń "3 Film Series to Catch in N.Y.C. This Weekend". W następnym wydaniu magazynu "Film Comment" ukaże się obszerny artykuł o Szulkinie.
W niedzielę wieczorem retrospektywę zamknęła premiera amerykańska "Ubu Króla", ma motywach sztuki Afreda Jarry'ego.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ pat/