
Przy pomniku Bohaterskim Matkom Sybiraczkom w Białymstoku odbyły się w środę uroczystości w 86. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę i obchodzony tego dnia Światowy Dzień Sybiraka. W przemówieniach apelowano o pamięć o sybirakach, których losy są lekcją patriotyzmu i wytrwałości.
Pomnik Bohaterskim Matkom Sybiraczkom znajduje się przy otwartym dokładnie pięć temu Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku, które wspólnie z miastem jest organizatorem uroczystości. W miejskich obchodach wzięli udział przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, posłowie, duchowni, a także sybiracy.
Uroczystości rozpoczęto minutą ciszy, a nie jak zazwyczaj sygnałem syren alarmowych. Jak wyjaśniono, spowodowane jest to sytuacją geopolityczną i incydentem związanym z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej w nocy z 9 na 10 września.
Jak mówił podczas uroczystości wojewoda podlaski Jacek Brzozowski, 17 września 1939 roku przypieczętowano tak naprawdę czwarty rozbiór Polski, a Sowieci „znacznie bardziej konsekwentnie i bezwzględnie podjęli przerwane dzieło caratu na wschodnich terenach dawnej Rzeczypospolitej, według nich polskość miała zniknąć raz na zawsze”.
Podkreślił, że dzisiaj podejmowane jest dzieło rozpoczęte niemal sto lat temu przez Związek Sybiraków, czyli utrwalanie pamięci o Sybirze. - Nie możemy jednocześnie pozwolić sobie na lekkomyślne uznanie, że tym razem możemy mówić o końcu historii, że możemy mówić o tym, że wszystko to, co było w przeszłości, zostało definitywnie zamknięte. Na Wschodzie, jak widzimy coraz wyraźniej, zmieniło się niewiele. Spadkobiercy polityki sowieckiej wciąż działają, a imperium zła nadal istnieje - mówił Brzozowski. Zaapelował też, by dzisiaj najlepiej, jak to możliwe, przygotować się i dbać o wspólne bezpieczeństwo.
Wojewoda zaznaczył, że Dzień Sybiraka to przede wszystkim okazja, by oddać hołd niezliczonym ofiarom sowieckich represji. Podkreślił, że w ten dzień wspominani są wywiezieni na Sybir, ale też osoby rozstrzelane w Katyniu i innych miejscach kaźni, a także ci, którzy za swoją patriotyczną postawę byli prześladowani przez NKWD i UB. - Wierzę, że potrafimy nie tylko zachować żywą pamięć o tych tysiącach często bezimiennych bohaterów, ale również uczyć się od nich, czym jest tak naprawdę patriotyzm i miłość do ojczyzny - dodał.
- Tego dnia w 1939 roku w wyniku agresji Związku Radzieckiego na Polskę rozpoczął się dramat setek tysięcy naszych rodaków zesłanych w głąb Syberii, oderwanych od swoich domów, rodzin i ojczyzny - mówiła członkini zarządu głównego Związku Sybiraków w Polsce i jednocześnie prezeska białostockiego oddziału tej organizacji Jolanta Hryniewicka.
Podkreśliła, że ustanowiony przez Sejm RP w 2013 roku Światowy Dzień Sybiraka jest „nie tylko oficjalnym upamiętnieniem tamtych wydarzeń, ale także wyrazem pamięci i hołdu tym, którzy cierpieli, walczyli i często nigdy nie wrócili”. - Dziś, kiedy Dzień Sybiraka ma wymiar państwowy, jeszcze mocniej powinniśmy się wsłuchiwać w świadectwa tych, którzy przeżyli zesłanie. Ich wspomnienia są dla nas lekcją wytrwałości, odwagi i nadziei - powiedziała sybiraczka.
Podkreśliła, że przypomnienie tragicznej historii sybiraków jest też przestrogą, aby nigdy więcej narody nie musiały doświadczać podobnych cierpień. Zaapelowała też o pielęgnowanie pamięci o losach sybiraków. - Niech ich historia stanie się dla nas i przyszłych pokoleń świadectwem siły ducha i niezłomności polskiego narodu - zaznaczyła Hryniewicka.
Do pamiętania o sybirakach odniósł się też w swoim przemówieniu zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki. Mówił, że właśnie pamięć była głównym powodem powstania Muzeum Pamięci Sybiru. - Pamięć o tych, którzy przeszli właśnie przez nieludzką ziemię, którzy często tam zostali, ale też o tych, którzy tu wrócili i potrafili tworzyć naszą ojczyznę - powiedział.
Przypomniał, że choć w czasach PRL-u oficjalnie nie mówiono o wywózkach na Sybir i nie wspominano o tych, którzy zginęli w Katyniu, Charkowie czy Miednoje, to ta pamięć w rodzinach była utrzymywana. - Potrafiliśmy o tym pamiętać, bo z ust do ust, często bojąc się nawet możliwych represji ze strony ówczesnej komunistycznej władzy, ta pamięć była przekazywana - mówił, wskazując przy tym, że dziś trudniej dotrzeć z pamięcią o tamtych czasach do młodych ludzi.
- Ta pamięć jest potrzebna także dlatego, że doskonale widzimy, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Ta pamięć jest potrzebna, by przywoływać bohaterów, by stawiać ich za wzór, by pokazywać, że czasami trzeba być gotowym na poświęcenie własnego życia dla dobra naszej ojczyzny - powiedział Rudnicki.(PAP)
swi/ miś/